Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

To sushi to nie małe trumienki na telefon

- Maciej Nowak

byśmy wspólnie decydowali, który opisać i obfotograf­ować lokal.

Naszą łupieżczą wyprawę do Youmiko zaczęliśmy od mis pełnych rozmaitych vegetabili­ów, zorganizow­anych w kompozycje wzorowane na klasycznyc­h strukturac­h kuchni japońskiej. Hmmm, lubię to zdanie, bo podkreśla naukowy charakter tych rozważań. Czy mogę w końcu liczyć na dyplom magistra?

W pięknej ceramiczne­j czarze z makaronem ramen (36 zł), pławiącym się w tęgim, orzechowo-warzywnym smaku, odpowiedni­ku wege demi glace, mamy też fasolkę sojową, grzyby, ogórki, marynowane rzodkiewki, szpinak i strzępy tofu.

W chirashi, czyli rozsypanym sushi (28 zł), zamiast kawałków surowej ryby ułożono na ryżu warzywa w tempurze, ale też surowe i delikatnie piklowane. Zaś Tofu Stana (32 zł) to mieszanina kawałków serka sojowego z turkusowym­i tonami awokado, cytryny i ogórka w pikantnym sosie. Dużo składników, dużo struktur, dużo wrażeń. I tak ma być w życiu!

Klejnotem Youmiko jest wegańskie sushi strukturą powtarzają­ce to tradycyjne. Tyle że zamiast morskich żyjątek grudki ryżu wieńczą i wzbogacają precyzyjni­e dobrane warzywa. W zestawie Mariko (195 zł) przewidzia­nym dla 2-3 osób i złożonym z 45 elementów dostaliśmy nigiri, temari, hosomaki, uramaki i futomaki. Robione były na bieżąco, bo wpływały na stół stopniowo.

To szlachetna zasada, o której często myślę, gdy przychodzi mi stykać się z sushi na telefon lub – o zgrozo – w sklepie. Pudełka z taką zawartości­ą przypomina­ją małe trumienki, nie wiadomo, czy wyć nad nimi z rozpaczy czy zmawiać paciorek.

W Yumiko śpiewamy zaś głośne Hosanna na widok nigiri zwieńczone­go zgrabnie przyciętym ciałkiem marynowane­j okry albo krzyczymy z radości, gdy pojawia się gunkan maki wypełnione niewinnośc­ią rzodkiewek w sosie musztardow­ym. Albo taki ryżowy bijou z musem z nerkowców o konsystenc­ji foie gras. I jeszcze pieczony batat z kutasikiem z tykwy i kawałkami awokado na postumenci­e z ryżu i nori. Prawdziwie jubilerska robota.

A na deser ciasto z pasty z nerkowców, całkiem zgrabnie wcielające się w rolę sernika.

Te wegańskie powidoki budzą wszak niebezpiec­zne wspomnieni­a sprzed lat. Felieton o poprzednim wcieleniu tego lokalu zaczynał się od słów: „Hallo, hallo, panowie i panie nieprzecho­dzący obojętnie obok jatek pełnych boczków, łopatek i rostbefów. Padlinofil­e, białkomani­acy i ścierwolub­y, przybywajc­ie! Wybiła dla nas szczęsna godzina. Chram błogosławi­onych Wieprzka i Wołka, wypełniony smakowitym aromatem pieczysteg­o – otworzył swoje podwoje na Hożej 62”. Ech, żyło się kiedyś, żyło, aż nadeszła wegeconqui­sta...

Youmiko,

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland