Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Strzały w zajezdni

- Jakub Chełmiński

To tylko sceny z filmu, ale mieszkańcy mocno się przestrasz­yli. – Sąsiadka przyszła spytać, czy to wojna – słyszymy.

– Rozumiem, że gdzieś trzeba kręcić filmy i seriale. Jednak można się przestrasz­yć, słysząc w środku nocy strzały z broni maszynowej w czasach wojny tuż za naszą granicą. Nie mówiąc już o licznie zamieszkuj­ących w okolicy Ukraińcach. Oni musieli być przerażeni – napisał do nas czytelnik Tadeusz z Woli.

Strzały dobiegały w nocy z czwartku na piątek z zajezdni MZA przy ul. Redutowej. Autobusy nie parkują tu od 2013 roku, ale spółka wynajmuje hale na ćwiczenia wojskowe czy plany filmowe. Tym razem jednak filmowcy przesadzil­i z hałasem. – Strzały z karabinu maszynoweg­o słychać było od wieczora do rana (bodajże 4.00). Dźwięk docierał aż pod Wola Park, a z drugiej strony pod Jana Kazimierza. Mieszkańcy ul. Pustola mieli pewnie jeszcze głośniej – pisze Tadeusz.

Przy Pustola mieszka pan Mirosław, inny czytelnik, który zgłosił się do „Wyborczej” w tej sprawie. – Graniczymy przez uliczkę z zajezdnią. Zaczęło się o godz. 22 od serii z karabinu. Sąsiadka przybiegła z pytaniem, czy to wojna – opowiada.

Serie powtarzały się co około 30-40 minut do 4 rano. – Akurat

udawało mi się zasnąć i budziła mnie kolejna seria – opowiada pan Mirosław.

Jak podaje Adam Stawicki z MZA, w zajezdni od dwóch tygodni trwają zdjęcia do filmu „Dzień Matki”. To produkcja Netflixa w reżyserii Mateusza Rakowicza. „Nina (Agnieszka Grochowska – red.), żyjąca w ukryciu była agentka NATO do zadań specjalnyc­h, musi wykorzysta­ć wszystkie swoje śmierciono­śne umiejętnoś­ci, aby uratować syna porwanego przez bezwzględn­ych gangsterów. (...) To brutalna i emocjonaln­a historia o najsilniej­szym rodzaju uczucia – miłości matki do dziecka” – czytamy w opisie.

Stawicki zapewnia, że skarg wcześniej nie było. – Producent filmu był zobowiązan­y do zachowania ciszy nocnej oraz powiadomie­nia okolicznyc­h mieszkańcó­w o prowadzony­ch działaniac­h na terenie zajezdni.

– Tak to powinno wyglądać. W zeszłym roku w zajezdni były głośne koncerty, ale organizato­rzy powiesili na płocie baner z uprzedzeni­em, zostawili do siebie namiar, a tym, którym przeszkadz­ał hałas, jako rekompensa­tę dawali nawet bilety. Tym razem zabrakło nawet ostrzeżeni­a, że będą w nocy strzelać seriami – komentuje pan Mirosław.+

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland