Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Bazar w klimacie dawnego Stadionu Dziesięciolecia
Jak to się stało, że tani, obłożony blachą falistą budynek targowiska został laureatem warszawskiej Nagrody Architektonicznej?
Tegoroczną Nagrodę Architektoniczną Prezydenta m.st. Warszawy w kategorii „Nowe życie budynków” otrzymał obiekt należący do Targowiska Bakalarska we Włochach. Wyróżnienie zostało przyznane za rewaloryzację bazaru, uporządkowanie przestrzeni handlowej i obudowanie jej pierzeją.
Bazar nobilitowany
Konkurencja była mocna. Do tej samej kategorii nominowano też odnowioną fabrykę PZO przy ul. Grochowskiej, a także dawną leżakownię w Browarach Warszawskich. Wygrał jednak niezbyt imponujący i tani budynek obłożony blachą falistą, z oknami z marketu budowlanego. – Kiedyś wielu osobom najważniejsza wydawała się forma, która miała zachwycać i budzić podziw. Architekci realizowali ikoniczne gmachy bez liczenia się z pieniędzmi, kosztami dla środowiska. W dobie coraz większych kryzysów klimatycznych, ekonomicznych i uchodźczych nasze myślenie musi ulec zmianie – uzasadnia Marlena Happach, szefowa Biura Architektury i Planowania Przestrzennego, także członkini jury nagrody.
– Cieszę się z tego wyróżnienia, bo ono pokazuje, że zmienia się podejście miasta. Pojawia się świadomość, że wartościowa architektura to także architektura nieformalna, codzienna – dodaje Aleksandra Wasilkowska, architektka, której pracownia prowadziła proces przebudowy targowiska. Jak tłumaczy, najważniejsze, że pokazuje ono, iż „rewitalizacja” nie musi równać się gwałtownemu wzrostowi czynszów i cen. A jednocześnie może być zrealizowana wysiłkiem lokalnej, w tym przypadku kupieckiej społeczności.
Kiedyś architekci realizowali ikoniczne gmachy bez liczenia się z pieniędzmi, kosztami dla środowiska. W dobie kryzysów klimatycznych, ekonomicznych i uchodźczych to myślenie musi ulec zmianie
Przestrzeń na rzeczy nieprzewidziane
Zrewitalizowanych bazarów jest w Warszawie już kilka. Wiele pochwał zebrał Zieleniak przy ul. Grójeckiej,
zaprojektowany przez pracownię JEMS. Powstał jednak za pieniądze miasta. W przypadku Bakalarskiej inwestorami byli sami kupcy. Wasilkowska: – To budynki za 6 mln zł, podczas gdy Zieleniak kosztował 40 mln. Moim zadaniem było zaprojektowanie przestrzeni, która będzie tania, ale jednocześnie schludna. I przede wszystkim będzie należeć do pracujących tu osób.
A w Warszawie narzeka się, że wielki kapitał wypiera lokalne biznesy. Sąsiedzkie bazarki, zieleniaki czy jadłodajnie są zamykane na rzecz globalnych sieciówek i przestrzeni ze szkła i stali. Być może te autentycznie lokalne są mniej estetyczne, ale dużo bardziej dostępne i nadają okolicy osobnego charakteru.
– Dobrze zaprojektowana przestrzeń powinna zostawiać miejsce na rzeczy nieprzewidziane. Nie chodzi o to, by wszystko skrupulatnie zaplanować, ale by dać ludziom możliwości, których projektant nie przewidział – mówi krytyk architektury Grzegorz Piątek. Jego zdaniem Bakalarska ma ten atut, że łączy okolice: – I po rewitalizacji stali bywalcy nie wynieśli się stamtąd. Nadal jest tam Warszawa w całej jej różnorodności etnicznej i majątkowej – podsumowuje.
MARLENA HAPPACH, szefowa Biura Architektury stołecznego ratusza
Wielokulturowe targowisko
Tę wielokulturowość i nieprzewidywalność wyraźnie widać na miejscu. Klimat przypomina dawny Stadion Dziesięciolecia, skąd na Bakalarską przenieśli się handlujący w 2010 r. Na dziesiątkach alejek słychać mnóstwo języków, widać wszystkie odcienie skóry, choć najwięcej jest Wietnamczyków.