Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Atak na osoby LGBT, a proces jakby nie były LGBT
Strażnik więzienny miał zaatakować aktywistów i zniszczyć im tęczową flagę. Skazany w tej sprawie został już jego kolega. Nie odpowiadał jednak za atak na tle homofobicznym. Dlaczego?
Sprawa dotyczy wydarzenia sprzed trzech lat, kiedy grupa osób chciała upamiętnić na moście Łazienkowskim samobójczą śmierć Milo, aktywistki LGBT. Gdy rozwieszali olbrzymią tęczową flagę, usłyszeli wyzwiska: „E, pedały, wyp... z tą tęczą” czy „Rozje... was, cwele”. Jeden z agresorów, Artur P., zaczął szarpać flagę, rozerwał ją, a strzępy wrzucił do Wisły. Jego znajomy, Michał G., funkcjonariusz służby więziennej, próbował łapać za flagę, lecz został odepchnięty. Artur P. zaatakował też Jakuba Szafrańskiego, fotoreportera, który dokumentował wydarzenie.
Tęczowa flaga prowokuje?
W ocenie świadków zdarzenia, sprawców ataku sprowokowała tęczowa flaga. – Dorośli mężczyźni zaatakowali osoby, które mogłyby być ich dziećmi, tylko dlatego, że trzymały flagę – mówi Bart Staszewski, aktywista LGBT i świadek w sprawie.
Stowarzyszenie Lambda zgłosiło na policję szkodę. Zniszczona została flaga o wartości 220 zł. Osobno swoich roszczeń dochodził dziennikarz Jakub Szafrański. Wobec obu napastników zapadły wyroki nakazowe. Sąd uznał, że są winni zniszczenia flagi. Dostali 400 zł kary grzywny i obowiązek naprawienia szkody na rzecz Lambdy. Artur P. nie odwołał się od wyroku. Zrobił to drugi napastnik – funkcjonariusz służby więziennej. Przed warszawskim sądem toczy się jego postępowanie.
Sprawa o pobicie fotoreportera zakończyła się zawarciem ugody przed sądem. Strony umówiły się, że P. opublikuje przeprosiny w „Gazecie Stołecznej” i „Replice” oraz wpłaci 1 tys. zł na rzecz Kampanii Przeciw Homofobii. – Sprawa z mojej strony została założona w celu podkreślenia, że to był atak na tle homofobicznym. Gdyby ten człowiek dostał wyrok tylko za pobicie, całkowicie utracony zostałby homofobiczny wymiar napaści. Dlatego po konsultacji z prawnikami i ze środowiskiem LGBT uznaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie ugoda i publikacja przeprosin w mediach – mówi Jakub Szafrański.
W przeprosinach napastnik miał ten homofobiczny kontekst wyraźnie podkreślić.
Władze są głuche
Co istotne, sądy zajęły się sprawą tak, jakby niechęć do społeczności LGBT nie miała w nich żadnego znaczenia, a doszło do zwykłego pobicia i zniszczenia mienia. Dlaczego tak się stało? Bo prawo nie wyróżnia ataku na tle homofobicznym w specjalny sposób. – Orientacja seksualna czy tożsamość płciowa nie są cechami wyróżniającymi, które generują szczególną ochronę ze strony państwa. Są nimi np. wyznanie, narodowość i rasa – mówi Adam Kuczyński, radca prawny i pełnomocnik stowarzyszenia Lambda Warszawa. – Nie oznacza to, że do ataków na tle homofobicznym czy transfobicznym nie dochodzi. Od wielu lat polski ustawodawca nie uważa jednak, że tego rodzaju ataki trzeba w szczególny sposób ścigać.
Uznania tożsamości seksualnej jako jednej z wartości szczególnie chronionej w polskim prawie, obok wyznania i narodowości, od wielu lat domaga się środowisko LGBT. – Nie ma podstawy prawnej, żeby surowiej ukarać za [homofobiczny] motyw ataku. To jest podnoszone przez osoby LGBT+, ale kolejne władze są głuche na postulaty zmiany prawa – mówi Kuczyński.