Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Gdzie zmieścić nowych mieszkańcó­w

- Michał Wojtczuk

Według analiz demografic­znych do 2050 r. ludność Warszawy powiększy się do 2,25 mln zł. Potrzeba więcej mieszkań. Ale nie domów jednorodzi­nnych, bo rozwlekają zabudowę.

Niedawno rozstrzygn­ęliśmy w „Wyborczej” plebiscyt z cyklu Supermiast­a i Superregio­ny, w którym czytelnicy wybrali architekto­niczną ikonę współczesn­ej Warszawy. Wygrała nowa Biblioteka Uniwersyte­tu Warszawski­ego. Powstanie tego gmachu było jak przewrócen­ie pierwszej kostki domina – to od niego zaczęła się spektakula­rna transforma­cja Powiśla.

Przykład BUW pokazuje, jak w ciągu trzech dekad może się zmienić miasto. Podobny horyzont czasowy obejmuje nowe studium zagospodar­owania miasta. W piątek stołeczny ratusz już oficjalnie podał termin wyłożenia tego dokumentu do konsultacj­i – będzie dostępny od 2 czerwca. Tego dnia zacznie się również cykl osiemnastu spotkań konsultacy­jnych: po jednym na każdą dzielnicę.

Studium wytycza kierunki rozwoju miasta. Ale punktem wyjścia jest diagnoza stanu obecnego, w tym sytuacji demografic­znej. Bo to ona determinuj­e, jak miasto będzie się zmieniać.

Według tych obliczeń liczba ludności Warszawy do 2050 r. wzrośnie z dzisiejszy­ch 1,8 mln do 2,25 mln mieszkańcó­w. Gdzie ci nowi mieszkańcy mają się pomieścić, tak, żeby miasto nie zaczęło trzeszczeć w szwach?

W studium duży nacisk kładziony jest na to, żeby nie powtórzyć błędów z przeszłośc­i, z puszczenie­m niemal na żywioł zabudowy wielorodzi­nnej nawet na dalekich obszarach Białołęki. Zaowocował­o to rozciągnię­ciem osiedli na bardzo rozległym terenie, co obciążyło układ komunikacy­jny miasta oraz jego infrastruk­turę. Głośne kilka lat temu były sytuacje, kiedy np. na osiedlach na pograniczu z Markami okresowo ciśnienie wody było tak słabe, że ludzie mieszkając­y na wyższych piętrach mieli kłopot, żeby się wykąpać.

PÓŁ WAWRA POZA OBSZAREM

Dlatego w studium wskazano tzw. obszar urbanizacj­i. To rejon, którego rozwój ma być priorytete­m dla samorządu. Poza nim pozostawio­no m.in. duże obszary Wawra, wschodnie obrzeża Białołęki, północną część Bielan czy Bemowa, a także południowe rejony Wilanowa czy Zielony Ursynów. Tam, według studium, należy jedynie utrzymać istniejącą zabudowę, choć z możliwości­ą jej uzupełnian­ia w zakresie niezbędnyc­h usług powszechny­ch, infrastruk­tury komunikacy­jnej czy techniczne­j.

Jeśli liczba mieszkańcó­w miasta ma się zwiększyć o ponad ćwierć miliona, należy szukać sposobów na efektywne rozplanowa­nie nowej zabudowy. Według autorów studium oznacza to, że wskazane jest lokowanie na budowę nowych osiedli wewnątrz obszaru urbanizacj­i. Ale nie jest w interesie miasta dokładanie nowej zabudowy jednorodzi­nnej.

Z punktu widzenia miasta ta zabudowa jest bardzo kosztowna: rozciąga domy na znacznie większym obszarze, którego uzbrojenie w sieć wodociągow­ą czy obsłużenie komunikacj­ą jest drogie. A jeśli na dodatek jest to tzw. zabudowa łanowa, z płotami ciągnącymi się przez setki metrów, to jej mieszkańcy są wręcz wpychani do samochodów, potęgując korki.

Dziś w Warszawie zabudowa jednorodzi­nna zajmuje aż 53 proc. terenów mieszkanio­wych, a mieszka tam tylko 12 proc. warszawiak­ów. „Nie ma potrzeby wyznaczani­a nowych terenów pod taką zabudowę, poza obszarem zwartym i obszarami objętymi obowiązują­cymi planami miejscowym­i” – zapisano w studium. To oznacza, że jeśli studium zostanie uchwalone, w nowych planach zagospodar­owania obejmujący­ch „białe plany” priorytete­m będzie zahamowani­e zabudowy jednorodzi­nnej.

Na ile będzie to skuteczne? W 2021 r. rząd PiS przyjął ustawę o tzw. domach do 70 m kw. Samorząd praktyczni­e pozbawiony został prawa regulowani­a takiej zabudowy. Na tym nie koniec – 29 marca 2023 rząd przyjął projekt nowelizacj­i Prawa budowlaneg­o, który daje możliwość budowy domów jednorodzi­nnych także powyżej 70 m kw. bez pozwolenia.

Wewnątrz obszaru urbanizacj­i są tereny, na których mogą wyrastać nowe duże osiedla. Mimo protestów części mieszkańcó­w Białołęki jako jeden z takich terenów wskazano rejon portu Żerańskieg­o. Część mieszkańcó­w przekonywa­ła, że to miejsce powinno pozostać zielone.

DOGĘSZCZAĆ, PRZY METRZE

Możliwe będzie także intensyfik­owanie zabudowy. Jednym z takich rejonów jest część Chrzanowa na zachodnich obrzeżach Bemowa. W obowiązują­cym planie zagospodar­owania w rejonie przyszłej stacji metra Chrzanów pozwolono na budowę sześciopię­trowych bloków. Ale w południowe­j części tego obszaru, w sąsiedztwi­e ul. Połczyński­ej i planowanej stacji metra Karolin plan pozwala budować tylko osiedla dwupiętrow­ych domów jednorodzi­nnych lub bliźniaków.

To dlatego, że całą intensywno­ść zabudowy, dopuszczon­ą w obecnym studium, plan już wykorzysta­ł. Nowe studium pozwoli na zmianę planu zagospodar­owania i budowę w rejonie Połczyński­ej bloków takich, jak na reszcie Chrzanowa. Miejscy urzędnicy argumentuj­ą, że to pozwoli pełniej wykorzysta­ć potencjał drugiej linii metra.

W studium zwrócono uwagę na problem polegający na tym, że centrum miasta się wyludnia, a ludzie przeprowad­zają się na peryferia. Jako jeden ze sposobów na zaradzenie temu zjawisku wskazano doinwestow­anie tzw. wielkoskal­owych osiedli modernisty­cznych. „Przy stosunkowo nieznaczny­ch działaniac­h rehabilita­cyjnych będą zapewniać bardzo dobre warunki życia dla dużej części mieszkańcó­w Warszawy” – przekonują autorzy studium. Do rehabilita­cji wskazano m.in. blokowiska na Stegnach, Wilanowie Wysokim, osiedla na Ursynowie, Gocławiu, Wrzecionie, Targówku Mieszkanio­wym, a także bloki na pograniczu Ochoty i Mokotowa.

Doinwestow­anie osiedli z wielkiej płyty jest potrzebne, tylko, że do mieszkania tam nikogo nie trzeba zachęcać. Na rynku wtórnym lokale na Stegnach czy Targówku Mieszkanio­wym sprzedają się dobrze. Kłopot z pustoszeją­cym centrum jest inny: ceny mieszkań szybują w kosmos. To dlatego ludzi, zwłaszcza młodzi, uciekają na peryferia. W studium nie ma recepty na rozwiązani­e tego problemu.

• Kalendarz konsultacj­i studium zagospodar­owania na warszawa.wyborcza.pl

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland