Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Wybór między KO a PiS
W obwodzie do głosowania obejmującym gęsto zaludnioną część Miasteczka Wilanów dwaj kandydaci z dwóch list w ostatniej chwili wycofali się z wyborów do rady dzielnicy.
– Zostałam z wydrukowanymi ulotkami, plakatami. Już nie zostanę radną. Największy żal mam o to, że nie zadecydowali o tym wyborcy. To byłoby w porządku, na tym polega demokracja. Ale o tym zdecydował jeden człowiek, z niejasnych powodów – głos Małgorzaty Gabriel, wilanowskiej radnej dzielnicowej, lekko drży z emocji.
W wyborach miała startować z listy Lewicy i aktywistów, ale ta lista została unieważniona. W tym samym okręgu upadła też lista komitetu Trzeciej Drogi. Wszystko przez decyzje dwóch kandydatów. To sytuacja niespotykana w całej Warszawie. Mieszkańcom tego okręgu do wyboru zostali tylko kandydaci KO i PiS.
Uchylona lista Lewicy
Wilanów w wyborach do rady dzielnicy podzielony został na cztery okręgi. W trzech mieszkańcy wybiorą po pięcioro radnych, w czwartym sześcioro. Jeden z pięciomandatowych okręgów obejmuje najstarszą część Miasteczka Wilanów, między al. Rzeczypospolitej, al. Wilanowską, Przyczółkową i Branickiego.
W tym okręgu listy zarejestrowały cztery komitety: Koalicja Obywatelska, Prawo i Sprawiedliwość, Trzecia Droga oraz Lewica startująca wspólnie z aktywistami. Już po rejestracji listy dwóch komitetów zostały uchylone przez dzielnicową komisję wyborczą.
– Mieliśmy listę, na której była piątka kandydatów. Jednym z nich był Bartosz Ilewicz, radca prawny, który ma kancelarię w Miasteczku Wilanów. Nagle w marcu dotarła do nas wiadomość, że zamierza się wycofać z kandydowania. Bez niego lista byłaby za krótka – minimum to pięcioro kandydatów. To oznaczałoby uchylenie listy. Natychmiast się z nim skontaktowaliśmy – relacjonuje radna Gabriel.
Według jej słów kandydat przyznał, że nie wiedział, że jego wycofanie będzie mieć aż takie konsekwencje. Zadeklarował, że wycofa pismo z rezygnacją z kandydowania, ale tego nie zrobił i w efekcie lista została uchylona. – A Ilewicz nie odbiera od nas telefonu – oburza się Małgorzata Gabriel.
Od „Wyborczej” Ilewicz telefon odebrał. Twierdzi, że nie był dopuszczony do układania listy wyborczej i przeżył rozczarowanie, gdy okazało się, że ma dalekie, przedostatnie miejsce. Broni się: – Nie ja zgłaszałem listę, nie ja decydowałem, że było tylko pięcioro kandydatów. Można było zgłosić więcej, przecież sytuacje losowe się zdarzają.
Uchylona lista Trzeciej Drogi
W tym samym okręgu podobna sytuacja przydarzyła się komitetowi Trzeciej Drogi, utworzonej przez Polskę 2050 opierającą się na lokalnych, dzielnicowych społecznikach, oraz PSL, który w Warszawie praktycznie nie ma struktur i do kandydowania w niektórych dzielnicach po prostu wysyła szeregowych urzędników mazowieckiego urzędu marszałkowskiego, w którym rządzi Adam Struzik (PSL) w koalicji z KO (przewodniczącym Sejmiku Mazowsza od lat jest Ludwik Rakowski z KO, który łączy tę funkcję ze stanowiskiem burmistrza Wilanowa – przepisy na to pozwalają).
Na liście Trzeciej Drogi margines bezpieczeństwa wydawał się większy niż u Lewicy. Było na niej siedem nazwisk. Ale okazało się, że jeden z kandydatów PSL nie ma meldunku. Trzeba było go skreślić. A ponieważ wtedy zachwiał się parytet (ustawowo żadna z płci nie może mieć mniej niż 35 proc. miejsc na liście), z listy skreślono też jedną z kandydatek. A potem drugi kandydat PSL, 22-letni Tomasz Skórka, wycofał się z kandydowania. Zostały tylko cztery nazwiska, lista została uchylona.
– Wycofał się to niespodziewanie, nie złożył żadnych wyjaśnień. Zażądaliśmy odpowiedzi od naszego koalicjanta. Na razie jest cisza – mówi z zauważalną irytacją Katarzyna Radzikowska, wilanowska radna, działaczka Polski 2050, która w tych wyborach kandyduje do Rady Warszawy.
Radzikowska podkreśla, że przez uchylenie listy szansy walki o odnowienie mandatu pozbawiona została obecna radna Sylwia Wachowska, która w radzie dzielnicy zasiada od dekady.
Lewicy i Trzeciej Drodze zabrakło kandydatów na listach – minimum to pięcioro