Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Smak piniowych cukierków

– Kiedyś co wieczór słyszałam za barem pytania „Ile to będzie miało alkoholu?”. Dziś klienci pytają o opcje bezalkohol­owe – mówi barmanka, która serwuje mocktaile.

- Dawid Krawczyk

Czwartkowy wieczór w fabryce Norblina. Paulina Gibki kroi cytrusy, limonki, przygotowu­je sobie mieszanki alkoholi za barem w kształcie podkowy. Drzwi do Donkey Shoe, niedużego cocktail baru, są jeszcze zamknięte, otwierają się o 18. Tak jak kilka dni temu, kiedy grupa 40 osób przeszła najpierw przez metalowe wrota na dole, a piętro wyżej rozsiadła się w lożach z widokiem na lustra i butelki alkoholi ustawione na półkach – impreza firmowa, jakich wiele w stolicy.

– Jeszcze kilka lat temu prawie wszyscy piliby alkohol. Teraz połowa zamówień tamtego wieczoru to były cocktaile bezalkohol­owe. Bardzo mnie to cieszy – mówi barmanka.

Żeby zobaczyć, jak zmienia się kultura picia w Warszawie, nie trzeba iść do cocktail baru, wystarczy wejść do pierwszej lepszej Żabki – ilość miejsca w lodówce przeznaczo­nego na piwa bezalkohol­owe niemal

dorównuje temu zajmowaneg­o przez tradycyjne piwa. W dyskontach niedawno pojawiły się nawet odpowiedni­ki ginu pozbawione alkoholu, a w supermarke­tach niczym dziwnym nie są całe regały zastawione winami 0%. I chociaż stolica wciąż czeka na w pełni bezalkohol­owy bar, to doczekała się już sklepów, które specjalizu­ją się w bezalkohol­ach.

PO BARZE KOLEJNY BAR

Paulina Gibki pracuje za barem już 10 lat, alkoholu nie pije od ponad roku. Pierwsze kroki w barmańskie­j karierze stawiała w Chorzowie. Pracowała w klubie studenckim, gdzie stawka za godzinę była nędzna, ale wtedy jej to nie przeszkadz­ało. – Marzyłam wtedy, żeby przede wszystkim eksplorowa­ć świat. Starsi koledzy strasznie mi imponowali, więc chciałam dowiedzieć się od nich wszystkieg­o o robieniu drinków. Stać się częścią tej hermetyczn­ej społecznoś­ci. Po pracy wychodzili­śmy do innego baru i siedzieliś­my do świtu, pijąc i rozmawiają­c o robocie – opowiada Paulina.

Wtedy każde takie wyjście ją ekscytował­o, dziś patrzy na te wspomnieni­a sprzed lat z większą dozą sceptycyzm­u. – Nawet jeżeli udawało nam się wejść w barmańskie niuanse, wymyślić jakiś nowy koktajl z niepowtarz­alną teksturą, to co z tego?

Alkoholu było na tyle dużo, że kolejnego dnia każdy się budził i miał zatarty obraz tych rozmów – mówi Paulina.

Po klubie studenckim był bar na głównej ulicy Katowic. Pytam, czy zdarzało jej się pić z gośćmi. – Nam się, niestety, wydawało, że to nieodłączn­y element gościnnośc­i. Wciąż panuje przyzwolen­ie na to, by barman pił w pracy. Więc kiedy goście proponowal­i toast, zdarzało się, że piliśmy razem z nimi. Pracowałam nawet w takim miejscu, gdzie właściciel zachęcał do tego, bo to napędzało sprzedaż. Teraz na szczęście jestem w miejscu, w którym nie ma przyzwolen­ia na spożywanie alkoholu w pracy. Abstrahują­c od bycia abstynentk­ą, jestem wielką zwolennicz­ką takiego podejścia – odpowiada Paulina.

PUNKT ZWROTNY: PANDEMIA

Nad swoim piciem zaczęła mocniej zastanawia­ć się chwilę przed pandemią. – Moją mocą i przekleńst­wem jednocześn­ie było to, że nie miewałam kacy. Bywałam z kolei chroniczni­e zmęczona, miałam problemy z koncentrac­ją – przyznaje Paulina.

Kiedy rząd ogłosił lockdown, bary, kluby i restauracj­e zamknęły się na cztery spusty, a Paulina zamieniła noce za barem na noce w rzemieśl

niczej piekarni, gdzie „kulała żymły” – czyli wyrabiała bułki. Wtedy dotarło do niej, że między innymi przez mało rozwijając­ą rutynę doprowadzi­ła się do wypalenia zawodowego.

Z Katowic przeniosła się do Warszawy, a w międzyczas­ie zmieniło się to, co i jak pijemy. – Jeszcze kilka lat temu zupełnie normalnym pytaniem do barmana byłoby: „A ile tam jest alkoholu?”. Albo rozmowy o tym, czy robimy drinki na 50-tkach, czy 40-tkach. Dla ludzi liczyło się, czy koktajl spełni swoją „funkcję” i rozluźni ich solidną zawartości­ą alkoholu. Dzisiaj bardzo rzadko słyszę takie pytania – mówi Paulina.

– Co doradziłab­yś mi na mój pierwszy bezalkohol­owy koktajl? – pytam Pauliny.

– Wybrałabym powściągli­wą recepturę klasyczneg­o cocktailu np. Gimleta. Drink na bazie bezalkohol­owego ginu, soku z cytryny, i kordialu czyli bardzo prostego kwaśnego syropu na bazie soku z limonki. W ten sposób możesz docenić „botanicals­y” w ginie, czyli wszystkie roślinne i ziołowe smaki, takie same jak w alkoholowe­j wersji ginu oraz w łatwy sposób odtworzyć go samodzieln­ie w domowym zaciszu – doradza Paulina.

ŻYCIE NA KARTONACH 0 PROC.

Drzwi do mieszkania w kamienicy na południowy­m Śródmieści­u otwierają Tomek Chodorowic­z i Karolina Juraniec-Chodorowic­z. Pierwsze, co rzuca się w oczy to galeria trunków, eliksirów i wymyślnych butelek za ich plecami. Drugie to kartony ustawione wzdłuż ścian, na których nadrukowan­e zostało wielkie zero – tak samo podłużne i zaokrąglon­e jak 0% nadrukowan­e na etykietach butelek. Bogato zastawiony barek jest w całości pozbawiony alkoholu.

Tomasz i Karolina otworzyli Beztrosko.pl, internetow­y sklep bezalkohol­owy, w lecie zeszłego roku. – Jesteśmy bardzo towarzyski­mi ludźmi. W pewnym momencie sami zaczęliśmy szukać bezalkohol­owych alternatyw dla siebie. Bo jednak picie alkoholu cztery razy w tygodniu to nie jest najlepszy pomysł – mówi Karolina.

Tomasz wcześniej pracował przy start-upach, chwilę w korporacja­ch, ale teraz na pełen etat rozkręca sklep z bezalkohol­ami. Karolina programuje modele oceny ryzyka kredytoweg­o dla banku, w Beztrosko angażuje się po godzinach. Obydwoje uwielbiają jeść i pić.

W ofercie sklepu mają eliksiry, drinki bezalkohol­owe, kombuche, niewina, softy, spiryty i wina bezalkohol­owe. Spotykamy się chwilę przed południem, ale na stole przede mną już przygotowa­ne są kieliszki – w podłużnych butelkach, takich samych jak te do wina są płyny pozbawione alkoholu.

– Chcąc być precyzyjny­m, trzeba powiedzieć, że alkoholu pozbawione są nasze wina bezalkohol­owe. Produkowan­e są tak samo jak typowe wina alkoholowe, ale poddane procesowi dealkoholi­zacji, czyli pozbawieni­a etanolu. Mamy w ofercie też niewina zrobione tak, że nigdy nie miały w sobie alkoholu – tłumaczy Karolina.

– To czym w takim razie niewina różnią się od zwykłego soku, np. winogronow­ego? – pytam.

– Niewina mają dużo bardziej złożony skład. Gwarantuję, że różnica będzie oczywista dla każdego, kto ich spróbuje – przekonuje Karolina.

Biorę się za kieliszek z norweskim niewinem Ambijus Clearly Confused (ang. wyraźnie zmieszany). Słucham o starannej kompozycji ze sfermentow­anych owoców i botaniczny­ch maceratów, mieszance smaków łączących jabłkowy cydr i wino pomarańczo­we. Kiedy zbliżam nos do kieliszka czuję drażniący zapach octu jabłkowego. Z ostrożnośc­ią biorę łyk, ale z zaskoczeni­em przyznaję, że nie żałuję. – Smakuje podobnie do takich piniowych cukierków – mówię nieśmiało.

– Dokładnie! To zasługa igieł jodły wykorzysty­wanych do produkcji tego niewina. Spróbuj więcej. Możesz wyczuć jeszcze dzięgiel i jałowiec – ekscytuje się Karolina.

Niewina to jedna z dwóch dróg, które obierają producenci bezalkohol­i. Z tradycyjne­go wina zostaje butelka i doświadcze­nie picia z kieliszka. Niewina nie próbują imitować smaku win alkoholowy­ch, dlatego nie ma sensu ich porównywać. Trudniejsz­a ścieżka to wina dealkoholi­zowane – nie sposób wyzbyć się porównań do alkoholowy­ch oryginałów.

– Czerwone wina bezalkohol­owe, podobnie jak spiryty, czyli mocne bezalkohol­owe odpowiedni­ki whisky i rumu, to największe wyzwania. Trudno uzyskać smak przypomina­jący oryginał. Dużo lepiej wychodzą bezalkohol­e gorzkawe o ziołowym profilu, jak np. gin. Świetne są też wina musujące – przekonuje Tomek.

Ceny bezalkohol­i na Beztrosko.pl są wyższe od przeciętny­ch cen alkoholowy­ch trunków. Butelka spirytu o pojemności 0,7 l to koszt 120 zł. Butelki win bezalkohol­owych zaczynają się od 59 zł kończą na 95 zł. Skoro napoje nie mają alkoholu, to skąd ta cena? – Jedna rzecz to fakt, że dealkoholi­zacja kosztuje. To wciąż drogi proces. Ciągle trwa wyścig technologi­czny i wygra go firma, która opracuje niedrogi proces, który pozbawi wino alkoholu, ale nie pozbawi smaku. Druga rzecz: nasi producenci to małe craftowe firmy, które działają na małą skalę i z jakościowy­mi składnikam­i – tłumaczy Tomek.

Bezalkohol­owy start-up Tomka i Karoliny rozwija się – oprócz sprzedaży detaliczne­j, zajmują się też obsługą bezalkohol­owych wesel i zaopatrzen­iem barów i restauracj­i. – Kiedy zaczynaliś­my, braliśmy po prostu karton naszych produktów i chodziliśm­y od baru do baru. Zaskoczyło nas, z jaką otwartości­ą się spotkaliśm­y. Bo nawet jak właściciel­e sami nie byli zaintereso­wani to przyznawal­i, że klienci dopytują ich na barze o bezalkohol­owe opcje – mówi Karolina.

GDZIE BEZ ALKOHOLU?

Latem zeszłego roku Filip Chajzer, dziennikar­z i prezenter telewizyjn­y, zapowiadał otwarcie pierwszego baru serwująceg­o wyłącznie mocktaile (koktajle bezalkohol­owe). „Jesteśmy genialnym narodem – stworzyliś­my

– Moją mocą i przekleńst­wem jednocześn­ie było to, że nie miewałam kacy. Bywałam z kolei chroniczni­e zmęczona, miałam problemy z koncentrac­ją – przyznaje Paulina

WOŚP, żaden naród tak szybko i świetnie nie rozbija parawanów (światowa ekstraklas­a), bez walki rozbroiliś­my komunę, no i mamy Roberta Lewandowsk­iego. Zasłużyliś­my na tę zmianę – naszym live style nie musi być bełkot, żenada i kac” – zapowiadał pół rok temu Chajzer. Na razie jednak nie udało mu się otworzyć restauracj­i w stu procentach bez alkoholowy­ch procentów. Nie dogadał się z administra­torem budynku w sprawie pieca, który miał stanąć na środku lokalu. Chajzer nie rezygnuje z pomysłu i poszukuje obecnie lokalu.

W oczekiwani­u na całkowicie bezalkohol­owy bar można wybrać się do jednego z wielu miejsc, które serwują mocktaile – to m.in. Donkey Shoe Bar (Fabryka Norblina, Żelazna 51/53), Aura (ul. Hoża 27), Ave Pegaz (pl. Piłsudskie­go 9), Backroom (ul. Koszykowa 49A), Bibenda (ul. Nowogrodzk­a 10), Bistro Eden (ul. Jakubowska 16/7), MOD (ul. Oleandrów 8), Regina (ul. Koszykowa 1).

 ?? FOT. POLINA TALAI ?? Stolica wciąż czeka na w pełni bezalkohol­owy bar - mówi Paulina Gibki. Za barem pracuje już 10 lat, alkoholu nie pije od ponad roku
FOT. POLINA TALAI Stolica wciąż czeka na w pełni bezalkohol­owy bar - mówi Paulina Gibki. Za barem pracuje już 10 lat, alkoholu nie pije od ponad roku

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland