Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Jej talentem zachwycali się Chagall i Picasso
Jej prace chciał zniszczyć Putin. Po inwazji Rosji na Ukrainę niezwykłym talentem Marii Prymaczenko zainteresował się cały świat.
To już pewne: Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które przez ostatnie siedem lat czekało na nową siedzibę w tymczasowym pawilonie nad Wisłą, 25 października zacznie działalność w nowym gmachu na Placu Defilad. Ale czeka nas jeszcze ostatnia pożegnalna wystawa nad Wisłą — będzie można zobaczyć na niej niezwykłe obrazy ukraińskiej artystki Marii Prymaczenko.
W 1937 r. jej pracami, które trafiły na wystawę światową do Paryża, zachwycił się Pablo Picasso. Oglądając obrazy Prymaczenko, miał powiedzieć: „Kłaniam się przed artystycznymi cudami tej genialnej Ukrainki!”.
W 2022 r. o artystki znów zrobiło się głośno, kiedy to rosyjscy żołnierze spalili Muzeum Historyczno-Krajoznawcze w Iwankowie, gdzie znajdowało się kilkadziesiąt prac Prymaczenko. Wówczas malarką zainteresowały się media na całym świecie, a jej obrazy, dotąd znane głównie Ukraińcom i historykom sztuki, zobaczyli widzowie od Australii po Alaskę.
TYGRYS W OGRODZIE
Od samego wejścia na wystawę nie mamy wątpliwości, że zwiedzane będzie przyjemnością. Sztuka Prymaczenko jest atrakcyjna, intensywna, namalowana mocnymi, żywymi kolorami, a swoisty bestiariusz, który tworzyła, obfituje w zawadiackie, surrealno-baśniowe stwory.
– Wystawa jest pomyślana jako rodzaj przepływających obrazów, które starają się widza zagarnąć, otoczyć – mówi kurator Szymon Maliborski. – Staraliśmy się unikać prostej typologii, raczej myśleliśmy o tych kompozycjach jak
o konkretnych myślach, które budują pewne sensy w tym uniwersum Prymaczenko.
Jednym z tematów jest praca na roli, zachwyt nad obfitością natury. To tu znajdziemy gwasz, od którego wzięła tytuł cała wystawa: „Tygrys w ogrodzie”. Czarno-biały dziki kot, choć z wyglądu raczej sympatyczny niż groźny, odpoczywa w niebiesko-czerwonym owocowym sadzie.
– Ta praca ujęła nas wizualną atrakcyjnością, ale też pojemnością znaczeń np. w kontekście inwazji rosyjskiej na Ukrainę. W przestrzeni ogrodu wypielęgnowanego ręką ludzką nagle pojawia się coś nieznanego, niebezpiecznego. Dzika bestia zakradła się do Arkadii – opowiada Szymon Maliborski.
Bo świat, który buduje Prymaczenko jest światem arkadyjskim. To idylla, w której ludzie i przyroda
działają wspólnie na rzecz dobrostanu.
– Oczywiście rzeczywistość nie zawsze tak wygląda, a na pewno nie wyglądała tak rzeczywistość Prymaczenko, która swój debiut artystyczny miała w 1935 r. tuż po Wielkim Głodzie w Ukrainie, a więc w traumatycznej sytuacji dokręcania śruby sowieckiej – mówi kurator. – A jednocześnie ta sztuka, która powstawała w cieniu II Wojny Światowej, opresji i biedy realnego socjalizmu, jest trochę zaklęciem rzuconym na rzeczywistość.
KARNAWAŁ ZWIERZĄT
W sztuce Marii Prymaczenko zwierzęta często okazują się w swoim postępowaniu bardziej ludzkie niż ludzie. Na jednej z prac widzimy lisiczkę, która bierze swoje młode na plecy w obawie przed kłusownikiem.
Jest też cała seria z wydrami, które troszczą się o stan wody.
– Artystka żyła i tworzyła na Polesiu, a jest to kraina zabagniona, leżąca pomiędzy Prypecią a innymi rozlewiskami – opowiada Szymon Maliborski. – W twórczości Prymaczenko znajdziemy więc dużo przedstawień zwierząt, które wskazują na patologiczne zachowania
ludzkie, takie jak spuszczanie ścieków do wody czy właśnie kłusownictwo.
Pojawiają się też motywy antropomorfizowane. Zwierzęta na wystawie świętują karnawał, zawierają śluby, bawią się na weselach.
Precyzyjne interpretacje zawdzięczamy tytułom obrazów, które nadawała artystka. Są to długie, wielowersowe i bardzo konkretne opisy, które dookreślają to, co się dzieje na gwaszach.
NIECH WOJNA BĘDZIE PRZEKLĘTA
Prymaczenko urodziła się w 1909 r. i jako dziecko zachorowała na polio. Całe życie chodziła o kulach, a nie mogąc pracować w gospodarstwie jak inne dzieci, zaczęła rysować. Jej matka i babka były hafciarkami, więc ćwiczyła się w tym fachu. Gdy miała 20 lat, pracowała jako hafciarka w warsztacie niedaleko jej rodzinnej wsi, a oprócz klasycznych ludowych wzorów tworzyła własne kompozycje. Zauważyła ją Tatiana Flora, mistrzyni hafciarska z Kijowa, która zatrudniła Prymaczenko w Centralnej Eksperymentalnej Pracowni przy Narodowym Muzeum Sztuki Ludowej, łączącej twórców ludowych i profesjonalnych artystów. To otworzyło artystce z Polesia drzwi do światowej sławy – m.in. na wspomnianą wystawę światową w Paryżu.
W MSN-ie zobaczymy jednak obrazy z ostatnich lat życia Prymaczenko, która zmarła w 1997 r. To 89 gwaszy z kolekcji Edwarda Dymszyca – kolekcjonera i historyka sztuki zafascynowanego twórczością artystki od lat 80. XX w. i współkuratora wystawy.
– Dla nas ciekawe jest, jak wystawianie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej czegoś, co było kiedyś przedstawiane jako sztuka ludowa, naiwna i przykładanie do tego innego aparatu badawczego, sprawia, że granice między sztuką ludową i profesjonalną trochę się rozpuszczają — opowiada Szymon Maliborski. – Przyglądamy się temu, jak w ogóle „ludowość” była konstruowana, jakim podlegała presjom.
Dziś tę twórczość artystek i artystów, którym przyszło działać w Ukrainie w czasach sowieckich, możemy widzieć jako rodzaj narzędzia do dekolonizacji, wyrwania się spod dominacji rosyjskiej. Z tej perspektywy istotna jest aktualność przesłania w kontekście zaangażowania antywojennego Prymaczenko.
Podczas II wojny światowej artystka straciła męża i inne osoby z rodziny. Na wystawie znajdziemy prace przedstawiające bukiety dla poległych żołnierzy. Jest też tzw. seria czarnobylska. Prymaczenko urodziła się we wsi Bołotnia, oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od Czarnobyla i nie opuściła jej nawet w 1986 r. po katastrofie w elektrowni atomowej. Na obrazach powstałych później artystka maluje dziwne hybrydy, zmutowane zwierzęta, wielogłowe kraby.
– Część z tych prac jest rodzajem zaklęcia przeciwko wojnom nuklearnym, np. kompozycja pt. „Niech wojna atomowa będzie przeklęta, niech ludzie nie znają wojny” – mówi Szymon Maliborski.
W samym centrum wystawy powstało audytorium. Tu będą odbywać się wykłady i dyskusje organizowane wspólnie z Solidarnym Domem Kultury „Słonecznik” – otwartym, wielojęzycznym i wielokulturowym domu kultury, który powstał w MSN-ie w pierwszych dniach inwazji rosyjskiej jako kryzysowe centrum solidarności i wsparcia dla osób z Ukrainy i nie tylko.
Świat, który buduje Prymaczenko jest światem arkadyjskim. To idylla, w której ludzie i przyroda działają wspólnie na rzecz dobrostanu
„Tygrys w ogrodzie. Sztuka
Marii Prymaczenko”- 5 kwietnia-30 czerwca, Muzeum Sztuki Nowoczesnej nad Wisłą, ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 20. Bilety: 25 zł (normalny), 15 zł (ulgowy).*