Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Deska po desce znika słynna kaplica nad Wisłą
Była nominowana do najbardziej prestiżowej nagrody architektonicznej w Europie. A już 11 lat po wzniesieniu została wpisana do rejestru zabytków. Mimo to jest właśnie rozbierana. – Dostała się w niepowołane ręce – mówi architekt.
O jej rozbiórce powiadomił nas czytelnik, który wybrał się 7 kwietnia do Tarnowa nieopodal Garwolina.
„W minioną niedzielę postanowiłem odwiedzić to niezwykłe miejsce i na własne oczy zobaczyć nagradzaną perełkę architektury. Jakież było moje zdziwienie, gdy na miejscu okazało się, że kaplica jest aktualnie rozbierana! Nie ma już dachu i części poszycia, a po działce walają się luźne deski i trociny” – napisał w liście do „Wyborczej” pan Mateusz.
I zaczął stawiać pytania. „Jak to możliwe, że budynek wpisany do rejestru zabytków jest niszczony? Media lokalne i regionalne milczą na ten temat. Czy kościółek został wykreślony z ewidencji? A może tylko będzie przeniesiony? Co z unikalną lokalizacją, która przecież była elementem wizji architektów? Bardzo proszę o zainteresowanie się tą sprawą. Byłoby ogromną stratą, gdyby pozwolić właścicielom po cichu zniszczyć ten zabytek”.
Wzbudziła zachwyt znawców architektury
Votum Aleksa, mała drewniana kaplica powstała w 2011 r. na wysokim brzegu Wisły w Tarnowie, w gminie Wilga, w powiecie garwolińskim. To około 60 km na południe od centrum Warszawy. Ufundował ją na swojej działce prywatny inwestor, by służyła lokalnej społeczności do modlitwy i medytacji, choć nigdy nie została poświęcona i nie stała się oficjalnym obiektem sakralnym.
Na jego zlecenie kaplicę tę, o nazwie Votum Aleksa, zaprojektowała młoda warszawska pracownia Beton prowadzona przez Martę i Lecha Rowińskich. Pokryta gontem smukła bryła kościółka (9 m długości, blisko 5 m szerokości i 12 m wysokości) z bocznymi ścianami przechodzącymi w stromy dach zwracała uwagę ascetyczną wręcz architekturą. Brak okien rekompensowała jedna przeszklona ściana na tyłach ołtarza, przez którą roztaczał się widok na okolicę z płynącą u stóp skarpy rzeką.
Wpisana w nadwiślański pejzaż kaplica budowana była tylko dwa tygodnie i niemal równie szybko stało się o niej głośno. Znawcy architektury uznali ją za jeden z najwybitniejszych obiektów sakralnych w Polsce w XXI w. W 2011 r. zdobyła nominację do najbardziej prestiżowej nagrody architektonicznej Europy, której patronem jest Ludwig Mies van der Rohe. Była wśród 45 realizacji kandydujących do tego wyróżnienia.
21 września 2022 r. ówczesny wojewódzki konserwator zabytków prof. Jakub Lewicki objął kaplicę ścisłą ochroną, wpisując ją do rejestru zabytków. Wnioskowała o to Fundacja Ochrony Zabytków Mazowsza. Wpis miał zabezpieczyć Votum Aleksa przed rozbiórką planowaną przez nowych właścicieli tego obiektu. Zgodę na nią wydał im starosta powiatu garwolińskiego jeszcze przed wszczęciem przez konserwatora procedury wpisu kaplicy do rejestru, a zabytków rejestrowych rozbierać nie wolno. „Wpis kaplicy w Tarnowie do rejestru zabytków obok wpisu Dworca Centralnego w Warszawie jest drugą najważniejszą decyzją, jaką podjąłem jako konserwator zabytków” – oznajmił prof. Lewicki.
Przekonywał, że Votum Aleksa jest jednym z ostatnich przykładów drewnianej architektury sakralnej wznoszonej na ziemiach polskich od kilkuset lat i jest świadectwem bardzo wysokiego poziomu artystycznego tej architektury. W ten sposób zaledwie 11-letni obiekt został najmłodszym zabytkiem w Polsce.
Najmłodszy polski zabytek wypadł z rejestru
Fundator Votum Aleksa zmarł w listopadzie 2021 r. Krótko przed śmiercią stracił działkę z kaplicą. Nieruchomość
przejęli jego wierzyciele. Postanowili sprzedać sam kościółek bez gruntu. Chcieli, żeby został rozebrany przez nabywcę i przeniesiony gdzie indziej. W rozmowie Onetem ujawnili, że ich ogłoszenie o sprzedaży kaplicy wzbudziło tak duże zainteresowanie, że na razie wstrzymali się z decyzją. W komunikacie o wpisie tego obiektu do rejestru prof. Lewicki zaznaczył: „Jeżeli jedyną możliwością zachowania kaplicy będzie jej translokacja w inne godne miejsce, powinno to nastąpić”.
Wpis do rejestru zabytków tak młodego budynku wzbudził sporą konsternację w środowisku osób zajmujących się ochroną dziedzictwa. Uznały go za „wywrócenie stolika”. Od decyzji konserwatora właściciele nieruchomości odwołali się do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Resort uchylił ją w całości 21 lutego 2023 r., argumentując, że kaplicę trudno uznać za dzieło minionej epoki, i odesłał sprawę konserwatorowi do ponownego rozpatrzenia. Na takie rozstrzygnięcie, które nie zamykało postępowania, właściciele działki z kaplicą wnieśli sprzeciw do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. WSA przyznał im rację i wyrokiem z 27 kwietnia ubiegłego roku uchylił decyzję MKiDN. Sąd stwierdził, że resort ma kompetencje do samodzielnego rozstrzygnięcia tej sprawy.
Po wyroku sądu ministerstwo 14 września ponownie uchyliło decyzję konserwatora i orzekło o niewpisywaniu kaplicy do rejestru, ponieważ „omawiany obiekt nie wypełnia przesłanek definicji legalnej zabytku”. Chodziło o to, że tak młody obiekt nie może być świadectwem minionej epoki.
– To zamyka sprawę. Jeśli dzisiaj coś się dzieje z kaplicą, konserwator nie ma już kompetencji, żeby się tym zajmować – tłumaczy nam Marcin Dawidowicz, nowy wojewódzki konserwator zabytków.
Czy rozbiórka kaplicy związana jest z jej przeniesieniem, czy może oznacza koniec tego wyjątkowego obiektu? – Nie posiadamy teraz informacji, aby kaplica miała zostać odbudowana w innym miejscu – przekazuje Bożena Krassowska, kierowniczka delegatury Mazowieckiego Urzędu Ochrony Zabytków w Siedlcach.
Nic ten temat nie wiedzą też urzędnicy gminy Wilga. Podobnie jak projektanci Votum Aleksa, którzy o rozbiórce dowiedzieli się nas.
– Tak naprawdę my sprawę kaplicy przegraliśmy już kilka lat temu, kiedy dostała się w niepowołane ręce. No i nie ma już na świecie jej fundatora, któremu chyba najbardziej leżała na sercu. Pewna efemeryczność tego zjawiska, jakim jest lub była kaplica, też ma pewien gorzki urok – przyznaje architekt Lech Rowiński – Myślę, że kaplica spełniła w pewnym sensie swoją rolę – dekadę temu była niewielkim, ale dość wyraźnym sygnałem konieczności zmiany na różnych płaszczyznach. Ale też nie zaistniała tak, jak to sobie wyobrażał i wymarzył fundator. Z różnych powodów. I dalej:
Gdyby dostała się te trzy lata temu w inne ręce, to kto wie! Może mogłaby jeszcze zakwitnąć. A tymczasem opadła jak uschnięty liść… Dla nas jest to smutne wydarzenie.
Architekt ma do tego budynku szczególny stosunek, ponieważ ufundował go jego ojciec – pisaraz i publicysta Aleksander Rowiński (1931-2021) wraz ze swoją wieloletnią partnerką Joanną Pogórską. Według projektanta, sprzedaż kaplicy w kawałkach, by postawić ją w innej lokalizacji, nie miałaby chyba sensu, poza symbolicznym.
– Jej siła tkwi, czy tkwiła, raczej w sprzężeniu miejsca, formy i przede wszystkim czasu. A to już wszystko minęło – uważa Lech Rowiński.
Gdyby kaplica dostała się te trzy lata temu w inne ręce, to kto wie! Może mogłaby jeszcze zakwitnąć. A tymczasem opadła jak uschnięty liść… Dla nas jest to smutne wydarzenie
LECH ROWIŃSKI