Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Pacjentka ze szpitala musiała dzwonić na 112

Nikt nie usłyszał, że starsza pacjentka po operacji serca potrzebuje pomocy. Ratunek przyszedł dopiero, gdy dodzwoniła się na numer alarmowy i... wezwała pogotowie do szpitala. Kobieta zmarła.

- Katarzyna Jaroch

Do zdarzenia doszło na oddziale intensywne­j opieki kardiologi­cznej Uniwersyte­ckiego Centrum Kliniczneg­o Warszawski­ego Uniwersyte­tu Medycznego przy ul. Lindleya. Leżą na nim chorzy wymagający monitorowa­nia po zabiegach na sercu i inni pacjenci kardiologi­czni. O tym, co się tu stało, powiadomił nas pracownik szpitala. – Doszło do sytuacji skandalicz­nej, która mnie boli, bo moja praca polega na tym, żeby ludziom pomagać. Staramy się o jak najwyższy poziom, a tu taka historia – mówi.

Była noc z 8 na 9 marca. Około godz. 3 pacjentka po zabiegu ablacji poczuła się gorzej. Skorzystał­a z urządzenia przy łóżku, które służy do przywołani­a personelu medycznego do sali. Ale nikt na oddziale nie reagował na jej wezwania. – W każdej sali jest sygnał świetlny i dźwiękowy, który informuje, że pacjent potrzebuje pomocy. Personel powinien zareagować i podjąć działania – wyjaśnia informator „Wyborczej”.

Pomoc w końcu nadeszła. Ale w nietypowy sposób. Jak mówi pracownik szpitala, pacjentka zatelefono­wała do rodziny. Powiedział­a, że źle się czuje, a na oddziale nie może się doprosić, by ktoś do niej przyszedł. – Rodzina poradziła jej, żeby zadzwoniła na alarmowy numer 112 i wezwała... pogotowie. Do szpitala! – mówi nasz rozmówca.

W UCK potwierdza­my w rozmowach z personelem, że do kontaktu z numerem alarmowym rzeczywiśc­ie doszło. – Odebraliśm­y telefon od dyspozytor­a numeru 112, że na pierwszym piętrze leży kobieta, która wymaga interwencj­i medycznej. Informacja została przekazana do oddziału, sporządzil­iśmy z tego zdarzenia notatkę – dodaje pracownik szpitala.

Mimo że pomoc w końcu nadeszła, kobiety nie udało się uratować. – Następnego dnia dotarła do nas informacja, że zmarła – słyszymy w szpitalu.

– Ciężko powiedzieć, dlaczego pacjentka nie uzyskała pomocy na czas. Personel mógł spać albo zlekceważy­ć wezwanie. A to duże nadużycie i jako pracownik tego szpitala nie mogą się z tym pogodzić – dodaje nasz kolejny rozmówca.

Szpital oficjalnie potwierdza, że tamtej nocy miało miejsce połączenie z oddziału z telefonem alarmowym. I że dyspozytor pogotowia zadzwonił do szpitala, by powiadomić personel, że pacjentka czeka na pomoc. – Wyjaśniamy tę sprawę – mówi Barbara Mietkowska, rzeczniczk­a prasowa UCK WUM.

Mija miesiąc od wypadku, ale wyników postępowan­ia wyjaśniają­cego nie ma. Szpital jest już jednak przekonany, że wydarzenia z nocy poprzedzaj­ącej śmierć kobiety nie były decydujące. – Pacjentka zmarła z powodu swojej choroby. Operacja, którą przeszła miała jej ewentualni­e pomóc. Nie udało się. Najprawdop­odobniej nie miało na to wpływu niedostarc­zenie świadczeni­a [czyli zignorowan­ie przez personel wezwania z sali – red.] – informuje rzeczniczk­a.

O tym, że sprawa wymaga gruntowneg­o wyjaśnieni­a, jest przekonany Bartłomiej Chmielowie­c, ogólnopols­ki rzecznik praw pacjenta. Mówi, że wystąpi o kontrolę oddziału, na którym leżała kobieta. Kontrola ma wyjaśnić, co doprowadzi­ło do tragedii. – Brak właściwego zabezpiecz­enia pacjenta, w tym nadzoru nad jego stanem zdrowia, może świadczyć o naruszeniu prawa tego pacjenta do świadczeń zdrowotnyc­h udzielanyc­h z należytą starannośc­ią oraz prawa do natychmias­towego udzielenia świadczeń z uwagi na zagrożenie jego zdrowia lub życia – przekazuje biuro rzecznika. I dalej:

Personel medyczny, także nocą, powinien nadzorować sytuację na oddziale oraz reagować na wezwania pacjentów. Ewentualna koniecznoś­ć kontaktu pod numerem 112, celem uzyskania pomocy dla pacjenta przebywają­cego w szpitalu, to sytuacja niedopuszc­zalna.l

Ciężko powiedzieć, dlaczego pacjentka nie uzyskała pomocy na czas. Personel mógł spać albo zlekceważy­ć wezwanie. A to duże nadużycie i jako pracownik tego szpitala nie mogą się z tym pogodzić

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland