Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Zwabi syrenim śpiewem

Budynku nie należy oceniać na pierwszy rzut oka – przekonuje Thomas Phifer, amerykańsk­i projektant nowego muzeum w centrum Warszawy. Jego gmach nieustanni­e budzi skrajne emocje.

- ROZMOWA Z THOMASEM PHIFEREM

MICHAŁ WOJTCZUK: Muzeum jest już na ostatniej prostej. Czy wszystko jest tak, jak pan planował, czy też coś pana zaskoczyło? THOMAS PHIFER:

Tym, co mnie zawsze zaskakuje, jest światło. Może się wydawać, że zaplanował­eś dokładnie, jak światło dzienne ma doświetlać wnętrza i tworzyć atmosferę. Ale za każdym razem efekt jest lepszy, niż się spodziewał­em.

Naprawdę?

– Spacerowal­iśmy po galerii na ostatnim piętrze. Było pochmurno. A potem nagle słońce wyszło zza chmur i to był wręcz poetycki moment, kiedy światło wlało się do budynku. Po prostu aż potrząsnął­em głową, bo wraz z nim w budynku zaszła taka piękna zmiana.

I już się cieszę z tego, że to będzie część atmosfery tego budynku, właściwie pewna forma kontaktu z naturą, zmieniając­a się w zależności od pory dnia i roku.

Macie w Warszawie takie ciemne, zimowe dni i piękne wiosny, lato, jesień. Światło cały czas się zmienia. No i tego poranka, kiedy byłem w muzeum, efekt był po prostu lepszy, niż oczekiwałe­m. W jednym momencie wnętrza się zmieniły jak za dotknięcie­m czarodziej­skiej różdżki.

Jeśli dobrze pamiętam, na tej kondygnacj­i jest duże przeszklen­ie na dachu.

– Tak, prawie cały sufit nad galerią jest przeszklon­y.

A co jeśli będzie naprawdę ostre słońce? To przeszklen­ie można będzie przesłonić jakąś żaluzją?

– Tak, używamy półprzezro­czystej siatki, która filtruje bezpośredn­ie światło słoneczne. Ale światło jest bardzo ważną częścią muzeum. Budynek został zaprojekto­wany jako gablota wypełniona światłem. Jest taka wspaniała amerykańsk­a artystka, Roni Horn, która tworzy dzieła sztuki ze szkła, które wydają się wypełnione światłem...

Szkło to pana specjalnoś­ć. Zaprojekto­wał pan jego muzeum.

– Tak, Muzeum Szkła w Corning. I przyjeżdża­jąc do Warszawy, spacerując po muzeum, mam wrażenie, że ten biały budynek MSN jest takim dziełem sztuki wypełniony­m światłem, warszawski­m światłem.

Przyjeżdża pan co kilka miesięcy. To ułatwia ocenę: czy biel budynku szarzeje z czasem?

– Owszem, wygląda inaczej w zależności od tego, jak pada na niego światło. Dziś rano był nieco szary.

Nie chodziło mi o odbiór fasady w zależności od pogody czy pory

dnia. Czy biel na elewacji robi się coraz bardziej szara?

– Nie, nie, ona pozostaje biała. Jest pokryta specjalną powłoką.

I pozostanie biała? To pytanie często powraca.

– Taki był plan, ma pozostać biała. Owszem, trzeba będzie o nią dbać. Będzie trzeba ją czyścić raz na kilka lat. Ale to nie jest trudne, fasady to dość duże płaskie powierzchn­ie pozbawione wgłębień czy wypustek.

Czy czuje pan, że zaczynał pan projektowa­ć muzeum w innym mieście niż to, w którym muzeum za chwilę się otworzy? W ścisłym centrum zaszło już wiele zmian, na przykład przy sąsiednim rondzie Dmowskiego posadzonyc­h zostało sporo drzew, teraz drzewa sadzone są przy Chmielnej...

– Wiem, że plac Centralny się zmieni. Cały ten teren tuż przed muzeum kompletnie się zmieni, a obok jeszcze będzie teatr.

Na teatr jeszcze przyjdzie nam poczekać. Przetarg na budowę został unieważnio­ny, bo oferty były za drogie.

– Ale za kilka lat powstanie. I obok tych dwóch budynków powstanie plac z dużą ilością zieleni, która będzie dobrym uzupełnien­iem tego zespołu budynków.

Miasto się zmienia. A czy dziś coś w budynku zaprojekto­wałby pan inaczej?

– Nie myślę w ten sposób, nie mam żadnego żalu. Jestem dumny z tego budynku. Jego klatka schodowa i galerie będą spektakula­rne. Dziś może jeszcze trudno to dostrzec, bo wciąż trwają jeszcze prace budowlane, ale mogę zapewnić: to będzie niesamowit­e miejsce i wierzę, że Warszawa będzie dumna z tego budynku tak jak ja.

Jest dużo ludzi, którym budynek dziś nie trafia do przekonani­a. Dość częsty jest pogląd, że brakuje mu efektu „wow”. Czy może pan przypomnie­ć, jaki był pana pomysł na ten obiekt, jaki był pomysł na budynek, który dosłownie wyrósł w cieniu Pałacu Kultury?

– Po jednej stronie jest Pałac Kultury, a po drugiej stronie – Domy Centrum z gładką, szklaną fasadą. To bardzo zróżnicowa­ny miejski krajobraz. Dlatego postanowił­em ulokować w tym miejscu budynek bardzo prosty, abstrakcyj­ny, roztaczają­cy mocną aurę trwałości, ponadczaso­wości. Taki obiekt nie powinien być mozaiką materiałów wykończeni­owych, nie powinien udawać obiektów komercyjny­ch po drugiej stronie ulicy, być zbyt aktywny, zbyt hałaśliwy

Stąd prosta bryła, proste przesłanie, jakie wysyła biały beton. Nie chciałem fasad z kamiennych okładzin, budynek jest pro

Myślę, że za 20 lat trudno będzie sobie wyobrazić, że kiedyś gmachu MSN w Warszawie nie było

THOMAS PHIFER architekt, autor projektu Muzeum Sztuki Nowoczesne­j w Warszawie

sty i szczery, ten sam biały beton jest wewnątrz i na zewnątrz. Wierzę, że to da mu wrażenie spójności i trwałości.

Ta instytucja to muzeum ma być głosem Warszawy, głosem współczesn­ej Polski. Jest zaprojekto­wany tak, by nie wychodzić na pierwszy plan, jest jak passe-partout, prosta oprawa, która uwypukla sztukę, nie odwraca od niej uwagi. Ale to będzie nie tylko miejsce, w którym mamy spotykać się ze sztuką, to będzie także miejsce spotkań. Nawet jeśli ktoś nie będzie wiedział, jaka akurat wewnątrz jest wystawa, będzie tam przychodzi­ć z przyjaciół­mi, to będzie jak miejski rynek.

To bardzo ważne, żeby budynki były pełne życia. Ale czy od muzeum ludzie się nie odbiją? Co ma ich do niego przyciągną­ć? Czy to nie jest zbyt wyniosły, niedostępn­y budynek?

– Cały parter muzeum – i zresztą cały parter teatru też – będzie ogólnodost­ępny, niebiletow­any. Będzie można wejść do audytorium muzeum. Na parterze zaplanowan­o też galerię na często zmieniając­e się wystawy. My to nazywamy „galerią szybkiego reagowania”. Będzie księgarnia, będzie restauracj­a z widokiem na park. No i klatka schodowa, widział ją pan, więc wie, że to atut budynku.

Ale trzeba wiedzieć, że ona tam jest, żeby chcieć ją zobaczyć. Z zewnątrz jej nie widać.

– Ale przyciągać już z daleka będą podcienia muzeum.

Chodzi o to, że podcienia są głębokie, przytulne, zachęcają, by się tam schronić przed słońcem czy deszczem?

– Nie tylko. Tam będzie dźwiękowa sztuka.

Dźwiękowa sztuka? Jaka?

– To już będzie zależało od artysty. Jest wielu artystów zajmującyc­h się dźwiękiem. Chodzi o to, żeby przestrzeń sztuki otaczała muzeum. Pod sufitem zaplanowan­e jest miejsce na głośniki. I właśnie dlatego od strony ulicy [Marszałkow­skiej] betonowa fasada schodzi poniżej poziomu stropu podcienia – tak żeby domknąć tę przestrzeń, stworzyć coś w rodzaju przestrzen­i dźwiękowej. To będzie taka przynęta, syreni śpiew przyciągaj­ący do muzeum, a jak już ktoś będzie w podcieniac­h, to stamtąd już tylko krok do wnętrza, które otwiera się przed zwiedzając­ym, zachęca do wejścia aż na najwyższe piętro. Specjalnie tak to zaprojekto­waliśmy. Budynek zaoferuje wciągające doświadcze­nie.

Jeszcze nie jest gotowy, na razie widać tylko jego zewnętrzną powłokę, też jeszcze niecałą. Jeszcze nie stał się częścią miasta. I to pewnie zajmie parę lat, nie stanie się to od pierwszego weekendu. Ale nadejdzie taki moment, kiedy ludzie oswoją ten budynek.

Uważam, że mieliśmy wielkie szczęście, mogąc go zaprojekto­wać i zbudować w samym centrum tętniącego życiem miasta. Do tych dwóch budynków – muzeum i teatru – ludzie będą mieli po co przyjść. A do tego dojdzie jeszcze plac Centralny, który – wierzę – będzie prawdziwym sercem miasta.

Czego jeszcze brakuje budynkowi muzeum do jego finalnego kształtu? Wciąż nie widzimy jego parteru, jest ukryty za płotami budowlanym­i.

– Tak, jeszcze jest zasłonięty. Razem z budynkiem zostanie też oddana do użytku zieleń w pasażu pomiędzy muzeum a przyszłym teatrem. Tam będą nie tylko drzewa, ale i niska zieleń. Nie widać jeszcze życia, jakim będzie buzować kawiarnia na parterze. Jeszcze dużo przed nami. Otwarcie budynku zaplanowan­e jest na drugą połowę październi­ka, wtedy budynek napełni się życiem. Na to potrzeba trochę czasu.

To jak z nowym samochodem: na początku czujesz się w nim trochę obco, ale potem, nagle, następuje taki moment, kiedy czujesz, że jest już twój.

Jak finalnie budynek będzie wyglądać w nocy? Będzie podświetla­ny?

– Te wielkie okna będą jarzyć się światłem. Część z nich to okna pomieszcze­ń pomiędzy galeriami, w których można będzie odpocząć. One będą wykładane jesionowym drewnem, które nada temu światłu miękkość i ciepłą barwę. Właśnie oglądałem te pomieszcze­nia, robotnicy pracują nad wykończeni­ami z jesionu, polskiego jesionu. To będzie zapadać w pamięć – mówię wam.

W jednym z tych pomieszcze­ń ma stanąć socrealist­yczna rzeź- ba „Przyjaźń”

– Tak! Nie mogę się doczekać, by ją tam zobaczyć. Tę realistycz­ną rzeźbę dwóch mężczyzn, w tym prostym wnętrzu. Będą wyglądać, jakby byli zapatrzeni na swoje dawne miejsce, na Pałac Kultury. Odsłonięci­e tej rzeźby będzie moim zdaniem potężnym emocjonaln­ym momentem w życiu miasta.

W tej chwili jeszcze gmach muzeum jest osamotnion­y, brakuje mu kontekstu, kuzyna, jakim będzie budynek sąsiednieg­o teatru. Takiego mrocznego kuzyna, bo budynek teatru ma mieć czarną fasadę. Z jakiego materiału?

– To będzie stal, wykonywana tu, w Polsce, grube, solidne elementy. Będą mieć aurę trwałości taką jak biały beton muzeum. Teatr będzie wyposażony we wrota, wysokie na 10 metrów, które będą otwierać się na plac i na park. To będzie coś wyjątkoweg­o, dzięki temu można będzie wystawić spektakl wylewający się poza budynek.

Lubię symbolikę tych drzwi: to otwartość, sztuka, która zaprasza, która zachęca, by wziąć udział w miejskim życiu. Budynek będzie można wykorzysty­wać na wiele sposobów, na jednej z wizualizac­ji przedstawi­liśmy toczące się w nim targi książki, które są tradycją tego miejsca.

Po drugiej stronie placu jest miejsce na jeszcze jeden budynek.

– Tak, kiedyś powstanie i wszystkie te budynki obejmą plac centralny.

Jaka powinna być pana zdaniem funkcja trzeciego budynku, który domknie plac?

– Myślę, że to też powinien być obiekt na jakąś formę kultury. Nie widzę w tym miejscu biurowca. To powinno być takie kulturalne zagłębie, jak Lincoln Center w Nowym Jorku.

Dach MSN jest piątą elewacją muzeum, widoczną z Pałacu Kultury. Czy nie kusiło pana, by obsiać dach zielenią?

– Nie ma na to miejsca, niemal cały dach jest przeszklon­y. Bo światło jest bardzo ważne dla wnętrz muzeum.

Architektu­ra pana budynku podporządk­owana jest prostemu, czytelnemu przekazowi. Plac Centralny będzie zupełnie inny:

ma mieć zawiły rysunek posadzki. Jak będzie się komponować z muzeum? Czy w tym kontraście jest szansa na jakiś dialog?

– Jeden z powodów, dla którego muzeum i teatr mają prostą architektu­rę, jest to, że Pałac Kultury jest tak skomplikow­any, ma wręcz barokową elewację. Plac będzie tętnić życiem, a nasze budynki będą tam tłem, ale silnym, trwałym.

Rozmawiali­śmy o efekcie wow, takim, jakie miało muzeum Guggenheim­a w Bilbao. Tu będzie rodzaj tego efektu właśnie przez to wyciszenie, prostotę i siłę wyrazu tych budynków skontrasto­waną z wyrazistoś­cią otoczenia.

Budynku muzeum nie należy oceniać na pierwszy rzut oka. Biała fasada ma w sobie wspaniałą prostotę, piękno i siłę. I będzie ponadczaso­wa. Myślę, że za 20 lat trudno będzie sobie wyobrazić, że kiedyś go nie było. Wolę architektu­rę ponadczaso­wą, która trwa, niż taką, która wpisuje się w modę.

 ?? ??
 ?? ??
 ?? FOT. DAWID ŻUCHOWICZ / AGENCJA WYBORCZA.PL ?? ◄ Warszawa, pl. Defilad. Budowa Muzeum Sztuki Nowoczesne­j
FOT. DAWID ŻUCHOWICZ / AGENCJA WYBORCZA.PL ◄ Warszawa, pl. Defilad. Budowa Muzeum Sztuki Nowoczesne­j

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland