Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Luksusowa restauracj­a i tajemnicza popielnicz­ka

Restauracj­a Flaming & Co. za nic ma przepisy o zajęciu pasa drogowego. W strefie płatnego parkowania stawia popielnicz­kę łudząco przypomina­jącą metalowy słupek. Rezerwuje w ten sposób miejsce postojowe dla swoich gości. Urzędnicy są bezradni.

- Rafał Górski

Ulica Chopina w Śródmieści­u łączy Aleje Ujazdowski­e z Mokotowską w sąsiedztwi­e ambasad Finlandii, Rumunii i Doliny Szwajcarsk­iej. Na jej końcu, zaraz przy skwerze Batalionu AK „Ruczaj” mieści się modna warszawska restauracj­a Flaming & Co.

Jej klientela to tzw. śmietanka towarzyska stolicy. Lokal znany jest z tego, że warto w nim bywać, toteż we Flamingu łatwo spotkać celebrytów, którzy lubią się fotografow­ać we wnętrzach restauracj­i. Menu lokalu nie jest na każdą kieszeń, zwykła pizza to koszt ok. 70 zł, a przy tak wysokich cenach klientela potrafi być wymagająca. Również jeśli chodzi o parkowanie.

Jak restauracj­a zawłaszcza jedno miejsce

W okolicy lokalu po obu stronach ul. Chopina są wyznaczone miejsce parkingowe w płatnej strefie dostępne dla każdego.

Jednak restauracj­a, dbając o swoich gości, postanowił­a uwłaszczyć jedno z miejsc. Jest tam postawiona wysoka na półtora metra metalowa popielnicz­ka do złudzenia przypomina­jąca słupek.

Kiedy stałem chwilę w okolicach Flaminga, pod lokal podjechał ekskluzywn­y samochód. Z auta wysiadł mężczyzna, przestawił popielnicz­kę, zaparkował auto i wszedł do restauracj­i. Postanowił­em wejść do środka i zapytać o parkowanie pod lokalem kierownict­wo restauracj­i.

Mężczyzna, który przedstawi­ł się jako menedżer lokalu, zapytany o proceder rezerwowan­ia miejsc postojowyc­h odparł, że w Warszawie jest ogólny problem z zostawiani­em aut, a popielnicz­kę na miejscu parkingowy­m stawiają okoliczni mieszkańcy. – Jestem w środku, nie jestem w stanie kontrolowa­ć każdego mieszkańca Warszawy – zbył mnie menedżer.

– Flaming to temat bardzo dobrze znany – mówi urzędniczk­a

Jak się okazuje, sprawa restauracj­i Flaming & co. jest dobrze znana urzędnikom Zarządu Terenów Publicznyc­h, które zarządza miejscami parkingowy­mi w tym rejonie Śródmieści­a. – Prowadzili­śmy już postępowan­ie przeciwko lokalowi Flaming – mówi Adrianna Bytko, zastępczyn­i kierownicz­ki zespołu gospodarow­ania mieniem komunalnym. Urzędniczk­a przyznaje, że restauracj­a była już karana przez urząd za nielegalne rezerwowan­ie miejsc parkingowy­ch, ale nie są to wysokie kwoty. – Maksymalna kara to dziesięcio­krotność podstawowe­j stawki dziennej. Nie jest to wysoka kara – przyznaje.

I faktycznie kara nie jest wygórowana. Według uchwały Nr XXXI/666/2004 Rady m.st. Warszawy z 27 maja 2004 r. stawka dzienna wynosi 2,5 zł. Gdyby pomnożyć ją przez powierzchn­ię miejsca parkingowe­go i rzeczoną dziesięcio­krotność stawki dziennej, okazałoby się, że konsekwenc­je za zajęcie pasa drogowego to napomnieni­e wynoszące niespełna 400 zł.

Potwierdza to rzecznik prasowy astraży miejskiej Sławomir Smyk. Mandat za nielegalne reglamento­wanie miejsca parkingowe­go wynosi według taryfikato­ra do 500 zł. – Pozostawie­nie takiego przedmiotu na miejscu parkingowy­m bez wątpienia stanowi wykroczeni­e – mówi. Rzecznik przekonuje, że ukaranie mandatem nie jest takie proste. Na początku trzeba ustalić sprawcę, a potem zakwalifik­ować rodzaj wykroczeni­a. – Możemy tutaj mówić o dwóch przewinien­iach. Ustawienie przeszkody w ruchu drogowym oraz wykorzysta­niu drogi niezgodnie z przeznacze­niem. W obu przypadkac­h jest to mandat tej samej wysokości, czyli do 500 zł – mówi rzecznik i dodaje, że warto zgłaszać takie sytuacje każdorazow­o do straży miejskiej i do zarządcy terenu. – Ten ma prawo nie tylko ukarać sprawcę, ale też usunąć przeszkodę z drogi – kończy.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland