Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Luksusowa restauracja i tajemnicza popielniczka
Restauracja Flaming & Co. za nic ma przepisy o zajęciu pasa drogowego. W strefie płatnego parkowania stawia popielniczkę łudząco przypominającą metalowy słupek. Rezerwuje w ten sposób miejsce postojowe dla swoich gości. Urzędnicy są bezradni.
Ulica Chopina w Śródmieściu łączy Aleje Ujazdowskie z Mokotowską w sąsiedztwie ambasad Finlandii, Rumunii i Doliny Szwajcarskiej. Na jej końcu, zaraz przy skwerze Batalionu AK „Ruczaj” mieści się modna warszawska restauracja Flaming & Co.
Jej klientela to tzw. śmietanka towarzyska stolicy. Lokal znany jest z tego, że warto w nim bywać, toteż we Flamingu łatwo spotkać celebrytów, którzy lubią się fotografować we wnętrzach restauracji. Menu lokalu nie jest na każdą kieszeń, zwykła pizza to koszt ok. 70 zł, a przy tak wysokich cenach klientela potrafi być wymagająca. Również jeśli chodzi o parkowanie.
Jak restauracja zawłaszcza jedno miejsce
W okolicy lokalu po obu stronach ul. Chopina są wyznaczone miejsce parkingowe w płatnej strefie dostępne dla każdego.
Jednak restauracja, dbając o swoich gości, postanowiła uwłaszczyć jedno z miejsc. Jest tam postawiona wysoka na półtora metra metalowa popielniczka do złudzenia przypominająca słupek.
Kiedy stałem chwilę w okolicach Flaminga, pod lokal podjechał ekskluzywny samochód. Z auta wysiadł mężczyzna, przestawił popielniczkę, zaparkował auto i wszedł do restauracji. Postanowiłem wejść do środka i zapytać o parkowanie pod lokalem kierownictwo restauracji.
Mężczyzna, który przedstawił się jako menedżer lokalu, zapytany o proceder rezerwowania miejsc postojowych odparł, że w Warszawie jest ogólny problem z zostawianiem aut, a popielniczkę na miejscu parkingowym stawiają okoliczni mieszkańcy. – Jestem w środku, nie jestem w stanie kontrolować każdego mieszkańca Warszawy – zbył mnie menedżer.
– Flaming to temat bardzo dobrze znany – mówi urzędniczka
Jak się okazuje, sprawa restauracji Flaming & co. jest dobrze znana urzędnikom Zarządu Terenów Publicznych, które zarządza miejscami parkingowymi w tym rejonie Śródmieścia. – Prowadziliśmy już postępowanie przeciwko lokalowi Flaming – mówi Adrianna Bytko, zastępczyni kierowniczki zespołu gospodarowania mieniem komunalnym. Urzędniczka przyznaje, że restauracja była już karana przez urząd za nielegalne rezerwowanie miejsc parkingowych, ale nie są to wysokie kwoty. – Maksymalna kara to dziesięciokrotność podstawowej stawki dziennej. Nie jest to wysoka kara – przyznaje.
I faktycznie kara nie jest wygórowana. Według uchwały Nr XXXI/666/2004 Rady m.st. Warszawy z 27 maja 2004 r. stawka dzienna wynosi 2,5 zł. Gdyby pomnożyć ją przez powierzchnię miejsca parkingowego i rzeczoną dziesięciokrotność stawki dziennej, okazałoby się, że konsekwencje za zajęcie pasa drogowego to napomnienie wynoszące niespełna 400 zł.
Potwierdza to rzecznik prasowy astraży miejskiej Sławomir Smyk. Mandat za nielegalne reglamentowanie miejsca parkingowego wynosi według taryfikatora do 500 zł. – Pozostawienie takiego przedmiotu na miejscu parkingowym bez wątpienia stanowi wykroczenie – mówi. Rzecznik przekonuje, że ukaranie mandatem nie jest takie proste. Na początku trzeba ustalić sprawcę, a potem zakwalifikować rodzaj wykroczenia. – Możemy tutaj mówić o dwóch przewinieniach. Ustawienie przeszkody w ruchu drogowym oraz wykorzystaniu drogi niezgodnie z przeznaczeniem. W obu przypadkach jest to mandat tej samej wysokości, czyli do 500 zł – mówi rzecznik i dodaje, że warto zgłaszać takie sytuacje każdorazowo do straży miejskiej i do zarządcy terenu. – Ten ma prawo nie tylko ukarać sprawcę, ale też usunąć przeszkodę z drogi – kończy.