Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Huczne imprezy pod aresztem udręką sąsiadów

– Tam jest tysiąc osadzonych. Codziennie ktoś ma urodziny. Ich goście przychodzą pod mur z megafonami, śpiewają „Sto lat!”, organizują popijawy – mówi radny Białołęki. – Tym należy pilnie się zająć.

- Aleksander Sławiński

Areszt śledczy znajduje się na Szamocinie, z dala od głównych dróg. Dojeżdża tam tylko jeden autobus. W czasie stanu wojennego byli tu internowan­i działacze „Solidarnoś­ci”, m.in. Jacek Kuroń, Andrzej Gwiazda czy Adam Michnik. Wtedy areszt otaczały lasy i pola. Od kilkunastu lat teren wokół jest intensywni­e zabudowywa­ny szeregowca­mi i blokami. Nowi sąsiedzi dołączają do mieszkańcó­w niewielkie­go PRL-owskiego osiedla tuż przy bramie głównej aresztu przy ul. Ciupagi 1. Nie zawsze gotowi na atrakcje, które z tym się wiążą.

Kilkanaści­e budynków aresztu może pomieścić 1767 osadzonych. Większość z nich czeka na proces, ale jest też sporo osób z wyrokami. Przebywają tu m.in. skazani w trakcie terapii alkoholowe­j i narkotykow­ej. Do wielu z nich przybywają goście, którzy komunikują się z kolegami przez mur.

Dominika mieszka w okolicy od ponad 20 lat. Do wizyt zdążyła się już przyzwycza­ić. – Przyjeżdża­ją autami pod mur od strony lasu, odpalają race albo fajerwerki. Wybuchy słychać kilka, kilkanaści­e razy w miesiącu – opowiada. Według sąsiadów aresztu większość pokazów kończy się na kilku fajerwerka­ch, ale zdarzały się i serie po 15 min.

Ulubionym miejscem gości aresztowan­ych jest gruntowa ul. Ornecka wzdłuż wschodniej części murów, czyli najbliżej cel. Gdy docieram na miejsce, jakaś kobieta krzyczy na całe gardło: „Wysłałam ci paczkę! Kocham cię!”. Ta konwersacj­a ciągnie się przez kilka minut.

Marta kilka lat temu wynajmował­a mieszkanie na osiedlu szeregowcó­w Ogrody Przyjaciół, tuż za szpalerem drzew przy Orneckiej. Od muru aresztu dzieli je w najwęższym miejscu ok. 20 m.

– Takie słodkie wyznania to norma. Gorzej było, jak raz żona przez dobre pół godziny kłóciła się z mężem przez mur. Padały najgorsze wyzwiska, oskarżenia o zdradę, można było poznać życie intymne tej pary – wspomina.

Dominika: – Kilka miesięcy temu pod mur zajechało kilkanaści­e samochodów. Wyszło z nich kilkudzies­ięciu facetów. Odpalili race i skandowali: „Po-zdro-wie-nia do wię-zie-nia!”. Nie zazdroszcz­ę tym, który mieszkają w Ogrodach Przyjaciół.

Pani Justyna: – Nie pozwalam tamtędy wracać dzieciom. Dziwne typy się tam pojawiają, latarnie są symboliczn­e. Ale dzieciaki mieszkając­e przy ul. Orneckiej muszą wracać tą drogą piechotą ze szkoły, bo nie kursują nią żadne autobusy.

Interpelac­ję w sprawie złożył niedawno dzielnicow­y radny Filip Pelc. Spytał urząd na Białołęce, czy zamierza zadbać o bezpieczeń­stwo w rejonie aresztu. – Tam jest ponad tysiąc osadzonych. Właściwie codziennie ktoś ma urodziny albo inną okazję. Niemal codziennie pojawiają się tam grupki z megafonami. Śpiewają „Sto lat!”, organizują popijawy – opowiada. – Po tych imprezach zostają śmieci. Sprawą należy się pilnie zająć.

Rzeczniczk­a dzielnicy Marzena Gawkowska potwierdza, że interpelac­ja wpłynęła. – Przekażemy ją dalej, do policji, straży miejskiej oraz władz więzienia – zapowiada. Dodaje jednak, że nie dotarły do niej skargi mieszkańcó­w na sąsiedztwo aresztu. To samo twierdzi kom. Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji VI, której podlega m.in. Białołęka. – Nie jest to dla nas problematy­czny obszar – mówi.

Jeden z mieszkańcó­w, którego spotykam, gdy spaceruje z psem wzdłuż murów aresztu, przekonuje, że przysłanie tu policji to zły pomysł. – To tylko sprowokuje tych facetów. Widziałem ich. Nie wyglądali na takich, którzy wystraszą się mandatu. Jak policja się pojawi, to będzie jeszcze gorzej – przewiduje.

Potwierdza­ją to inni sąsiedzi. Inni zauważają, że areszt istnieje tam dużo dłużej niż okoliczne domy, więc decydując się na mieszkanie tutaj, należało wliczyć to w koszta. Miejscowy plan zagospodar­owania przestrzen­nego przewiduje w miejscu rosnących przy ul. Orneckiej drzew dalszą zabudowę mieszkanio­wą.

Kilka miesięcy temu pod mur zajechało kilkanaści­e aut. Wyszło z nich kilkudzies­ięciu facetów. Odpalili race, skandowali „Po-zdrowie-nia do wię-zie-nia!”

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland