Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy
RYCERZ NIE PRZYBĘDZIE
Idealizmu nie można włożyć do garnka. Nie da się też opłacić nim rachunków
ani powinna zawalczyć o zniesienie wiz do USA – powiedziała mi dojrzała kobieta tuż po moim wystąpieniu na konferencji na temat „czarnego protestu”. Zamrugałam w osłupieniu. Gdzie prawa kobiet, a gdzie podróże do Ameryki? – Bo pani ma tyle energii, że pani by nam to wywalczyła – wyjaśniła kobieta z uśmiechem na ustach.
Śmiałam się z tej anegdotki ze znajomymi, gdy nagle wspólnie zdałyśmy sobie sprawę, że ten oryginalny komplement jest przejawem czegoś, co już wcale nie jest zabawne. I nie chodzi owizy do Ameryki ani inną konkretną kwestię, lecz o oczekiwanie, że nasze sprawy załatwi za nas ktoś inny. Aktywistka, działacz, organizacja pozarządowa, rzadziej polityk czy polityczka. Najlepiej od ręki i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. My w tym czasie będziemy czekać i patrzeć, jak wszystko układa się tak, jak powinno, albo narzekać, że tak się nie dzieje.
Gdy szukamy źródeł obecnych problemów wPolsce, to oprócz wieloletnich zaniedbań socjalnych ważnym
Pczynnikiem jest redystrybuowanie własnej aktywności społecznej na osoby i organizacje, które traktujemy jak zawodowych naprawiaczy rzeczywistości.
Zrzekamy się własnej inicjatywy, licząc na to, że ktoś to za nas załatwi. Tymczasem realia są takie same dla wszystkich: dwie ręce, 24 godziny i siedem dni w tygodniu. Potrzeba, by czasami pobyć z bliskimi i odpocząć. Nawet gdyby ktoś wpadł na tak szalony pomysł, nie ogarnąłby wszystkiego. Nikt nie załatwi za nas naszych spraw – może ewentualnie pomóc. Jest źle. W państwie, wktórym prawa człowieka są uznawane przez władzę za propagandę zgniłego Zachodu, organizacje pozarządowe ciągną ostatkiem sił. Chcą, ale coraz rzadziej mogą pomagać nam w załatwianiu naszych spraw. Idealizmu nie można włożyć do garnka. Nie da się też opłacić nim rachunków. Pamiętajmy o tym nie tylko wtedy, gdy wypełniamy PIT i decydujemy, komu oddać nasz 1 proc.
I zróbmy coś więcej, bo pieniądze to nie wszystko. Zaangażujmy się w to, co wymaga naszej uwagi, na tyle, na ile możemy. Żadne działanie nie jest za małe, by popchnąć sprawy do przodu: podpisanie petycji, udział w posiedzeniu rady miasta czy wysłanie maila do polityka. Sorry, ale rycerz na białym koniu nie przybędzie. To co, jesteś gotowa?