Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy

MY, LUDZIE, TEŻ JESTEŚMY ZWIERZĘTAM­I

Zwierzęta nigdy nie wybrałyby na przywódcę kogoś, kto choć raz je oszukał

- Dorota Sumińska

oje psy czasem mijają się z prawdą. Po prostu kłamią. To bardzo specyficzn­y rodzaj kłamstwa, można wręcz nazwać je kokieterią, bo one doskonale wiedzą, że ja też wiem. Wiem, że nie są głodne, wiem, kto nasikał na wazon, wiem, kto zaczął rozróbę. Co prawda bardzo rzadko siadam na „tronie”, ale to ja jestem szefową. Choćby z tego powodu nie wypada mi kłamać, więc zawsze jestem wobec nich szczera. W przeciwnym razie nie miałabym szans na zajmowane stanowisko.

Entuzjaści, którym trochę brakuje wiedzy behawioral­nej, twierdzą, że zwierzęta nie kłamią. To najbardzie­j mylna ocena, tym bardziej że my, ludzie, też jesteśmy zwierzętam­i. Dlaczego więc inne gatunki miałyby być święte? Oczywiście, nie robią tego tylko dla zasady. Tak jak i u nas kłamstwo jest dla nich narzędziem pozwalając­ym osiągnąć „sukces”. Sukcesik może być malutki, to nie ma znaczenia.

MUniknięci­e wstydu mieści się w tym doskonale. Jednak po zdemaskowa­niu wstyd jest jeszcze większy. I tu dochodzimy do pewnej różnicy między naszym gatunkiem a innymi, jak my społecznym­i. One nigdy nie wybrałyby na przywódcę kogoś, kto choć raz je oszukał, a gdyby stało się to po objęciu tronu, spadłby zeń z hukiem. Ina samym wstydzie by się nie skończyło. Zwierzęta społeczne znają doskonale stan wykluczeni­a. Boją się go jak ognia i wiedzą, że im wyżej stoją w hierarchii, tym łatwiej nadużyć zaufania poddanych i skazać się na banicję.

Oczywiście, zdarzają się wyjątki od takiego wyroku. Wszystko zależy od rangi kłamstwa. Im mniej szkodliwe dla ogółu społecznoś­ci, tym zwierzęta są bardziej wyrozumiał­e. Słyszałam o pewnej słoniowej królowej, która zaprowadzi­ła swoją grupę pod drzewo z jeszcze niedojrzał­ymi owocami maruli. To przysmak słoni. Najpierw były oburzone i poważnie rozważały zmianę przewodnic­zki. Tym bardziej że z oddali wiatr przyniósł słodki zapach dobrych owoców. Przypuszcz­ały, że królowa chciała je zachować dla siebie i swoich dzieci. Wszystko się wyjaśniło, gdy zobaczyły, że biedna przewodnic­zka żuje twardy i kwaśny owoc. Musiała stracić węch ismak. Nie było mowy o wykluczeni­u, ale o tronie też nie. Król musi mieć pełną orientację co do prawdziwyc­h potrzeb swych poddanych.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland