Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy
„To moja!” – krzyknęła Katarzyna Butowtt na widok sukienki, którą kiedyś prezentowała na wybiegu. Przyłożyła do siebie znalezisko. Tomek Ossoliński zrobił jej zdjęcie. Chyba wtedy zakiełkowało marzenie, by zrobić wystawę Mody Polskiej. Dziś można ją ogląd
szystko zaczęło się w maju 2015 roku na imprezie. Miało być kameralnie. Tylko najbliższa rodzina. Dzieci, wnuki. Jerzy Antkowiak, jubilat, świętował w domu wKomorowie 80. urodziny. Ale okazja była taka, że wprosili się inni goście. Wśród nich modelki Mody Polskiej i podopieczny dyrektora artystycznego – Tomasz Ossoliński, projektant mody. Zaczęły się wspominki. Jerzy Antkowiak, dusza towarzystwa, podczas świętowania wyciągnął z szaf szkice i projekty. W końcu impreza przeniosła się do piwnicy. Zawartość przepastnych szaf przerosła najśmielsze oczekiwania zebranych. Na oko: kilkaset sztuk odzieży, akcesoria, rysunki techniczne, szkice. W zbiorach znajdowały się nie tylko materiały związane z estetyczną warstwą działalności Mody Polskiej, ale i listy od klientek, wycinki prasowe dokumentujące znaczenie i rolę marki dla ówczesnej kultury, a także dokumenty pokazujące, jak marka funkcjonowała jako firma. Paragony, pisma, zamówienia. A pomiędzy nimi – dziesiątki wciąż żywych wspomnień. To wtedy, w tej piwnicy, Katarzyna Butowtt znalazła czarną welurowo-koronkową sukienkę, którą kiedyś prezentowała na wybiegu. Krzyknęła: „To moja!”. Wówczas kreacje szyto na miarę, inną dla każdej modelki. Był też szkic projektu. Przyłożyła do siebie znalezisko. Dziś wspomina, że spojrzała wtedy na Tomka i widziała, że ma łzy w oczach. Zrobił jej zdjęcie.
Wtedy chyba zakiełkowało marzenie, by zrobić taką wystawę.
WNiech to się w końcu komuś przyda
Właściciel kolekcji Jerzy Antkowiak z jednej strony o zbiory dbał, przechowywał je i pieścił. Z drugiej – nie był świadomy, że, jak sam mówi, „to jest coś”. Gościom polecił, żeby brali, co chcą. Niech się to wkońcu komuś przyda. Ostatecznie wszystko zabrał Tomasz Ossoliński. Nie sam, ale w asyście ekipy Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. Nie było mowy, żeby te zbiory zostały zapomniane. Tam, w tej piwnicy, było 40 lat historii polskiego wzornictwa.
– Bez precedensu jest to, że udało się zabezpieczyć zbiory, które Jerzy Antkowiak z taką pieczołowitością zbierał, kolekcjonował – mówi Aneta Dalbiak, dyrektorka Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.
Przed laty, gdy Antkowiak starał się pozbyć tego, co po upadku Mody Polskiej odkupił od syndyka, kolekcją nikt nie był zainteresowany. Po co komu ubrania przedsiębiorstwa, które upadło? W latach 90. liczyło się nowe, nadchodzące, zachodnie. Na wzornictwo PRL-u patrzono jak na relikt przeszłości. Coś wtym myśleniu było, bo nawet ci, którzy wlatach 90. Modę Polską tworzyli, wiedzieli, że nie będzie mogła przetrwać w realiach gospodarki rynkowej. Sami projektanci zdawali sobie sprawę z tego, że nie potrafią robić komercyjnych rzeczy, bo nigdy nie musieli przejmować się wynikami sprzedaży.
Ostatnie lata nie były najlepsze. Marka miała ogromne długi. „Wyborcza” pisała w 1992 roku, że Moda Polska zastawiła już nawet czarną jaskółkę, swój znak towarowy zaprojektowany wroku 1958 przez Jerzego Treutlera. Rok później sąd ogłosił upadłość firmy. Powolne umieranie trwało do końca 1997 roku. To wtedy Jerzy Antkowiak pożyczył pieniądze, od kogo się dało, i kupił to, co udało się odkupić.
Aż w końcu wpadł Tomek
Przez prawie 20 lat tak to wszystko spokojnie wkomorowskiej piwnicy leżało. – Aż w końcu wpadł Tomek i wszystko zabrał – mówił Antkowiak dziennikarzom. Te trzy lata upłynęły na wytężonej pracy. Wszystko, w tym ponad tysiąc sztuk odzieży, trzeba było policzyć, skatalogować, spakować, opisać, dwoma transportami przewieźć do Łodzi, poddać konserwacji, czasem renowacji. W końcu – zdecydować, co trafi na wystawę.
Manekiny ubrała Anna Poniewierska, proces powstawania wystawy dokumentowała Aleksandra Boćkowska, dziennikarka i autorka książki o luksusie w PRL-u „Księżyc z peweksu”, ana wernisażu 5 października ostatnie sceny swego filmu dokumentalnego oAntkowiaku dokręcała reżyserka Anna Więckowska. W tworzenie wystawy zaangażowali się też ci, którzy z Modą Polską byli związani przed laty. Projektantki, klientki, współpracownicy. Na konferencji prasowej poprzedzającej wernisaż tłumnie zjawiły się modelki