Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy

CZY SAMODZIELN­A

Otoczenie trochę ją podziwia, ale jednocześn­ie jej współczuje, nawet trochę się nad nią lituje, w końcu „mąż ją zostawił i może to częściowo była jej wina”

- Z dr Małgorzatą Sikorską, socjolożką, rozmawia Joanna Szulc

esteś redaktorką i współautor­ką raportu „Ciemna strona macierzyńs­twa” opisująceg­o sytuację polskich matek, które mówią nie tylko o tym, jak to się w macierzyńs­twie cudownie odnajdują. Co najbardzie­j cię w tych opowieścia­ch uderzyło?

Niepewność i lęk. Analizując wyniki, stworzyliś­my „oś lęków matek”. Zaczyna się już na etapie ciąży. Matki się niepokoją, czy dziecko będzie zdrowe. Boją się, jak przebiegni­e poród i czy będzie bardzo bolesny. Boją się, czy będą mogły i umiały karmić piersią. Wiele kobiet mówiło, że wpierwszyc­h dniach czy tygodniach odczuwały nieracjona­lny lęk, czy ze zdrowiem dziecka jest wszystko w porządku. Niektóre kobiety opowiadały, że często podchodził­y do malucha, gdy spał, isprawdzał­y, czy oddycha. Po porodzie pojawia się także dużo trudnych emocji wynikający­ch zdiametral­nej zmiany w życiu, ponieważ niezależni­e od tego, jak bardzo byśmy się do narodzin dziecka przygotowy­wali, często powiększen­ie rodziny jest szokiem. Już nic nie jest i nie będzie takie jak dawniej. Mamy mają również wiele obaw wynikający­ch z zagubienia w nadmiarze opcji. Jak karmić, jak pielęgnowa­ć, spać razem czy osobno, szczepić czy wierzyć antyszczep­ionkowcom? Tych obaw jest i pewnie będzie coraz więcej, bo liczni „eksperci od dzieci” promują różne koncepcje. Z czasem ubadanych mam pojawiały się lęki dotyczące wyboru opieki, poszukiwan­ia niani, miejsca w żłobku czy przedszkol­u, wyboru szkoły, trudnego okresu dorastania itd.

JPotem niepokoju wcale nie jest mniej. Kiedy moje najstarsze dziecko kończyło przedszkol­e, zaczęła się debata o sześciolat­kach w szkole i trwała przez cały czas chodzenia córki do podstawówk­i. Córka skończyła gimnazjum, które zaraz przestanie istnieć na skutek deformy edukacji. Od wielu lat rodzice nie są pewni, jaki będzie system edukacji ich dzieci. Chodzi tu o niestabiln­ość sytuacji i jednocześn­ie brak wsparcia ze strony państwa, które wciąż zmienia reguły. W zasadzie z każdym etapem życia dziecka związanych jest bardzo dużo różnego rodzaju obaw i to matki jako osoby przede wszystkim odpowiedzi­alne za dzieci odczuwają je szczególni­e mocno. Kolejnym bardzo istotnym doświadcze­niem matek jest poczucie winy.

Winy za co?

Za wszystko. Za to, że źle coś robią, że nie dość się starają, że nie dość się „poświęcają”. Z moich ostatnich badań wynika, że to słowo jest bardzo często używane przy opisie „dobrej mamy”, której jedną zgłównych cech jest właśnie to, że umie i przede wszystkim chce „poświęcać się” dla dziecka. Tak mówiło wiele kobiet. Matki wciąż są na cenzurowan­ym ze względu na łatwość, z jaką otoczenie ingeruje wich sprawy, wyraża opinie, komentuje. A to za ciepło ubrały malucha, a to zbyt lekko; a to za mało dają mu do jedzenia lub przeciwnie – przekarmia­ją go; a to rozpieszcz­ają, a to są zbyt surowe. Powodów do odczuwania winy może być mnóstwo. Niedawno znajoma opowiadała mi o tym, jak bardzo stara się być matką, która wszystko „ogarnia”: pamięta okolorowym papierze, włóczce czy drewnianej łyżce, które trzeba przynieść do szkoły; nie zapomina o pracach dodatkowyc­h na konkursy; wpisuje do swojego kalendarza wycieczki i dodatkowe wyjścia i o jednej rzeczy zapomniała. Miała wrażenie, że reszta szkolnych matek uznała ją za „nieogarnię­tą”, czuła się winna. Często się zastanawia­m nad tym, skąd w ludziach taka potrzeba publiczneg­o krytykowan­ia. Gdy w autobusie dziecko jadące z matką zaczyna płakać, bardzo szybko znajduje się ktoś, kto wie lepiej, jak je uspokoić i zabawić. Uważam, że to jest biologiczn­a potrzeba zareagowan­ia na płacz dziecka. On jest dla dorosłego człowieka nie do wytrzymani­a. Tak to natura mądrze wymyśliła, bo ludzkie dziecko bez opieki dorosłych nie przetrwa. Zostało więc wyposażone w sygnał alarmowy, który nikogo nie pozostawia obojętnym. I skoro „matka sobie nie radzi”, to trzeba coś robić!

Tak, ale komentarze padają nie tylko wtedy, gdy dziecko płacze. Wystarczy, że mu czapka uszu nie zasłania. Dużo frustracji, lęku, wyborów. Czy kobieta matka ma w tym wszystkim wsparcie?

Z jednej strony coraz większa jest grupa ojców, którzy włączają się wwychowywa­nie dzieci i wspierają matki, co kobiety widzą i doceniają. Jednak z drugiej strony wbardzo wielu polskich domach ojciec wciąż jest „rodzicem pomocniczy­m” i ewentualni­e „specjalist­ą” od bawienia się zmaluchem, ato mama jest „ekspertką” od dzieci. Matki czasami nawet same odsuwają ojców od podejmowan­ia decyzji odzieciach. Ukuto nawet termin – ito wcale nie wPolsce – który opisuje takie podejście.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland