Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy
CZY SAMODZIELNA
Otoczenie trochę ją podziwia, ale jednocześnie jej współczuje, nawet trochę się nad nią lituje, w końcu „mąż ją zostawił i może to częściowo była jej wina”
esteś redaktorką i współautorką raportu „Ciemna strona macierzyństwa” opisującego sytuację polskich matek, które mówią nie tylko o tym, jak to się w macierzyństwie cudownie odnajdują. Co najbardziej cię w tych opowieściach uderzyło?
Niepewność i lęk. Analizując wyniki, stworzyliśmy „oś lęków matek”. Zaczyna się już na etapie ciąży. Matki się niepokoją, czy dziecko będzie zdrowe. Boją się, jak przebiegnie poród i czy będzie bardzo bolesny. Boją się, czy będą mogły i umiały karmić piersią. Wiele kobiet mówiło, że wpierwszych dniach czy tygodniach odczuwały nieracjonalny lęk, czy ze zdrowiem dziecka jest wszystko w porządku. Niektóre kobiety opowiadały, że często podchodziły do malucha, gdy spał, isprawdzały, czy oddycha. Po porodzie pojawia się także dużo trudnych emocji wynikających zdiametralnej zmiany w życiu, ponieważ niezależnie od tego, jak bardzo byśmy się do narodzin dziecka przygotowywali, często powiększenie rodziny jest szokiem. Już nic nie jest i nie będzie takie jak dawniej. Mamy mają również wiele obaw wynikających z zagubienia w nadmiarze opcji. Jak karmić, jak pielęgnować, spać razem czy osobno, szczepić czy wierzyć antyszczepionkowcom? Tych obaw jest i pewnie będzie coraz więcej, bo liczni „eksperci od dzieci” promują różne koncepcje. Z czasem ubadanych mam pojawiały się lęki dotyczące wyboru opieki, poszukiwania niani, miejsca w żłobku czy przedszkolu, wyboru szkoły, trudnego okresu dorastania itd.
JPotem niepokoju wcale nie jest mniej. Kiedy moje najstarsze dziecko kończyło przedszkole, zaczęła się debata o sześciolatkach w szkole i trwała przez cały czas chodzenia córki do podstawówki. Córka skończyła gimnazjum, które zaraz przestanie istnieć na skutek deformy edukacji. Od wielu lat rodzice nie są pewni, jaki będzie system edukacji ich dzieci. Chodzi tu o niestabilność sytuacji i jednocześnie brak wsparcia ze strony państwa, które wciąż zmienia reguły. W zasadzie z każdym etapem życia dziecka związanych jest bardzo dużo różnego rodzaju obaw i to matki jako osoby przede wszystkim odpowiedzialne za dzieci odczuwają je szczególnie mocno. Kolejnym bardzo istotnym doświadczeniem matek jest poczucie winy.
Winy za co?
Za wszystko. Za to, że źle coś robią, że nie dość się starają, że nie dość się „poświęcają”. Z moich ostatnich badań wynika, że to słowo jest bardzo często używane przy opisie „dobrej mamy”, której jedną zgłównych cech jest właśnie to, że umie i przede wszystkim chce „poświęcać się” dla dziecka. Tak mówiło wiele kobiet. Matki wciąż są na cenzurowanym ze względu na łatwość, z jaką otoczenie ingeruje wich sprawy, wyraża opinie, komentuje. A to za ciepło ubrały malucha, a to zbyt lekko; a to za mało dają mu do jedzenia lub przeciwnie – przekarmiają go; a to rozpieszczają, a to są zbyt surowe. Powodów do odczuwania winy może być mnóstwo. Niedawno znajoma opowiadała mi o tym, jak bardzo stara się być matką, która wszystko „ogarnia”: pamięta okolorowym papierze, włóczce czy drewnianej łyżce, które trzeba przynieść do szkoły; nie zapomina o pracach dodatkowych na konkursy; wpisuje do swojego kalendarza wycieczki i dodatkowe wyjścia i o jednej rzeczy zapomniała. Miała wrażenie, że reszta szkolnych matek uznała ją za „nieogarniętą”, czuła się winna. Często się zastanawiam nad tym, skąd w ludziach taka potrzeba publicznego krytykowania. Gdy w autobusie dziecko jadące z matką zaczyna płakać, bardzo szybko znajduje się ktoś, kto wie lepiej, jak je uspokoić i zabawić. Uważam, że to jest biologiczna potrzeba zareagowania na płacz dziecka. On jest dla dorosłego człowieka nie do wytrzymania. Tak to natura mądrze wymyśliła, bo ludzkie dziecko bez opieki dorosłych nie przetrwa. Zostało więc wyposażone w sygnał alarmowy, który nikogo nie pozostawia obojętnym. I skoro „matka sobie nie radzi”, to trzeba coś robić!
Tak, ale komentarze padają nie tylko wtedy, gdy dziecko płacze. Wystarczy, że mu czapka uszu nie zasłania. Dużo frustracji, lęku, wyborów. Czy kobieta matka ma w tym wszystkim wsparcie?
Z jednej strony coraz większa jest grupa ojców, którzy włączają się wwychowywanie dzieci i wspierają matki, co kobiety widzą i doceniają. Jednak z drugiej strony wbardzo wielu polskich domach ojciec wciąż jest „rodzicem pomocniczym” i ewentualnie „specjalistą” od bawienia się zmaluchem, ato mama jest „ekspertką” od dzieci. Matki czasami nawet same odsuwają ojców od podejmowania decyzji odzieciach. Ukuto nawet termin – ito wcale nie wPolsce – który opisuje takie podejście.