Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy
List tygodnia
rtykuł zAretą Szpurą zrobił na mnie ogromne wrażenie i choć sama do tej pory żyłam w niewielkiej świadomości na temat ochrony środowiska, to muszę przyznać, że takie teksty znacznie mnie przybliżają do tematu i dają do myślenia. Wżyciu staram się ograniczać kupno siatek plastikowych, a butelki plastikowe używam wielorazowo. Ale czuję, że to wciąż za mało, i pomyślałam o mojej mamie, która naprawdę mogłaby być specjalistką w dziedzinie less waste. Do tej pory nie doceniałam jej zabiegów, uważając je za lekko przesadzone i wynikające raczej ze skąpstwa niż z dbania o dobro środowiska. Nigdy nie widziałam, żeby mama wyrzuciła chleb do kosza, wszystko stara się zużywać do ostatniej okruszyny, a nawet
Astara się przerobić produkty, warzywa, które już zaczynają się psuć. Wodę zużywa w naprawdę niewielkich ilościach i wtedy, kiedy jest to konieczne, zawsze goni mnie i siostrę, żebyśmy nie lały zbyt dużo wody pod prysznicem, a wiaderko z mopem napełniały niewielką jej ilością. Wielka oszczędność wody wynika między innymi z tego, że z mamą pochodzimy z Ukrainy, gdzie woda jest mocno ograniczana i dostępna tylko w niektórych godzinach dnia. Ogólnie mama jest wychowana w duchu poszanowania żywności i ubrań, których często brakowało, jak była dzieckiem. Nigdy nie wyrzuca ubrań, twierdząc, że zawsze mogą się przydać. Zracji tego, że mam dwie siostry (starszą i młodszą), te ubrania zawsze wędrowały od jednej
do drugiej. Często odnajdywałyśmy jakiś dawno zapomniany sweterek lub bluzeczkę i dawałyśmy jej drugie życie. To miłe znaleźć swoją ulubioną rzecz sprzed kilku lat i wiedzieć, że się jeszcze do czegoś przyda. Czasem wychodzi na jaw wiele zabawnych historii związanych ze starymi skarbami. Ja sama rzadko wyrzucam ubrania, a jak już są takie rzeczy, których naprawdę nie potrzebuję, to wrzucam je do kontenerów. Teraz widzę, że te metody to naprawdę dobry sposób na wsparcie naszego środowiska i tworzenie mniejszej ilości niepotrzebnych odpadów. Dzięki za dobre wychowanie, mamo!