Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy
Czego boją się rodzice?
ziękuję ci za rozmowę. Ludzie nie chcą mówić prawdy na ten temat – powiedziała mi znajoma. Wcześniej spytała, jak często moje dzieci mogą grać na smartfonie (wweekendy, dwie godziny) i czy ograniczenia sprawdzają się w praktyce (raczej tak). Zdziwiłam się, że zwykle nie rozmawiamy o tym szczerze. Czego się boimy? Że jeśli okaże się, iż nasze dziecko siedzi przy telefonie dłużej niż rówieśnicy, to wyjdziemy na złych rodziców? Takich, co to dzieci zaniedbują i zamiast je wysyłać na zajęcia dodatkowe z lepienia z gliny (uspokaja) czy programowania (rozwija), pozwalają im gapić się w wyświetlacz. I że przez to zaniedbanie dziecko nie da sobie rady w życiu. Pogrąży je brak znajomości francuskiego albo słabsza mała motoryka (brak gliny). I że młodemu człowiekowi wprzyszłości zabraknie kilku punktów przy rekrutacji do pracy marzeń. Albo ominie go coś jeszcze, coś ważnego. Dlatego dzień w dzień
Dzwalniamy się z pracy albo wybieramy taką na pół etatu, jak bohaterki tekstu Marty Piątkowskiej (s. 24). Wyrzekamy się życia towarzyskiego, czasu dla siebie. Zawozimy, czekamy, odwozimy, czekamy. Adziecko się rozwija. Z drugiej strony, skoro ono chodzi na tyle zajęć, nie ma czasu na nudę. Będzie więc mało kreatywne. Jego dni są w całości zorganizowane, nie robi zatem nic spontanicznie. A to przecież ważne.
A gdyby tak przestać przeglądać się w dzieciach? Nie patrzeć na nie poprzez nasze ambicje, oczekiwania i obawy? Uznać, że to odrębni ludzie? Że mogą mieć swoje potrzeby, plany, temperament? I nawet jeśli nie będą znały czterech języków, mogą być szczęśliwe? Może będą nas kiedyś obwiniały, bo ten francuski, na który nie chcieliśmy ich wozić, zadecydował o szansach na karierę. A może nie. Dzieciom na pewno dobrze zrobi, gdy nauczą się nie przejmować tym, co o ich życiu i wyborach myślą inni. Nam, rodzicom, też.