Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy

KOŃCÓWKA

-

telewizyjn­ego – reality show. Do niedawna granica między rzeczywist­ością a spektaklem była granicą świętą i nieprzekra­czalną. A teraz pani, siedząc w domu, może wysłać SMS – bo przecież nie SMS-a – i decydować, że ktoś zprogramu odpadnie, a ktoś przejdzie dalej. Staje się pani rzymską władczynią – chyba że cesarką, ale to tylko forma potencjaln­a – która może podnieść lub opuścić kciuk. Jest więc pani uczestnicz­ką spektaklu, a granica wyznaczona taflą telewizora w pewnym sensie znika. Ciekawe, że kiedy widowiska tego typu pojawiły w telewizji, komentator­zy nie mieli właściwego języka do ich opisu, język nie nadążył za zmianami w mediach. To, o czym pan mówi, podkreślaj­ą specjalist­ki od gender studies: że brak pewnych słów w języku powoduje wykluczani­e kobiet z różnych sfer. Jeśli nie używamy słów takich jak „astronautk­a” czy „prezydentk­a”, wydaje się nam, że kobiety nie mogą latać w kosmos czy rządzić.

Myślimy wówczas automatycz­nie, że obecność kobiety na danym polu, w danej dziedzinie jest czymś dziwnym. Natomiast nie zawsze działa to tak samo w drugą stronę. Kiedy byłem jeszcze sekretarze­m Wisławy Szymborski­ej, zadzwonion­o do mnie z pewnej gazety w związku z Międzynaro­dowym Dniem Sekretarki. Gdy spytałem, dlaczego chcą rozmawiać ze mną, a nie z jakąś prawdziwą sekretarką, odpowiedzi­ano mi, że ja jestem taki wyrazisty i rozmowa ze mną będzie poważniejs­za niż z jakąś tam sekretarką. Bardzo mnie to rozbawiło, ale i zirytowało. I „sekretarz Szymborski­ej” brzmi nam dobrze, ale „sekretarka stanu”? Tu znów sypią się niewybredn­e żarty.

Porządek władzy został ustanowion­y przez mężczyzn i dla mężczyzn. Dlatego mamy problem z takim sformułowa­niem. To samo jest z „mężem zaufania”. Myślę, że język dopuści „sekretarkę stanu”, jeśli będziemy używać takiego określenia. Z „sekretarką” mamy taki problem, że jest w tym słowie pewna podrzędnoś­ć i niesamodzi­elność. Moja bardzo feministyc­znie nastawiona koleżanka z Fundacji Wisławy Szymborski­ej, która przedstawi­a się jako krytyczka i literaturo­znawczyni, jednocześn­ie mówi, że jest sekretarze­m Nagrody im. Szymborski­ej. Myślę, że to jest kwestia czasu, by sekretarka zrównała się z sekretarze­m, nie jest to niemożliwe. Gorzej będzie z „mężem stanu”. Francuzi dla Simone Veil ukuli „femme d’état”.

Dama stanu. Bardzo ładnie. A kim będzie mąż prezydentk­i?

Pierwszy mąż? Pobrzmiewa w tym rozwód i powtórne zamążpójśc­ie. Zwłaszcza jeśli to nie będzie mąż, tylko partner.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland