Kradniemy! Ale mniej, dużo mniej
Mniej-więcej w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku popularnym (podobno) w Niemczech stał się reklamowy, ale też „fejkowy” slogan: „Jedź do Polski na urlop, twój samochód już tam jest”.
Cóż, było w tym ziarno prawdy m. in. za sprawą „Nikosia”, czyli Nikodema Skotarczaka, bossa gangu, który hurtowo kradł samochody w tamtych latach w Niemczech i Austrii. Jego postać otrzymała – niestety – w jakimś sensie gloryfikację w odnoszącym ostatnio sukces na platformach internetowych filmie „ Jak pokochałam gangstera”. To za przyczyną m. in. tej osoby zyskaliśmy taką „łatkę”, którą naprawdę – do dzisiaj – trudno zerwać. Jak to jest z kradzieżami samochodów obecnie?
Nie wiem, ile, i kto obecnie kradnie samochody w Niemczech. Skupię się na statystykach, które
dotyczą tylko Polski w 2021 roku. Nie mam wątpliwości, że kradzieże i „import” takich pojazdów zza zachodniej granicy to obecnie margines, poza tym – jak myślę – łatwiej jednak kraść w Polsce niż za granicą kombinując przeprawę na granicy. Ale może się mylę…?
Dla porównania – w 1999 roku odnotowano w naszym kraju rekordową (do dzisiaj) liczbę skradzionych samochodów wynoszącą nieco ponad 71,5 tysiąca sztuk! Najnowszy raport Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR w oparciu o dane Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPIK) informuje, że od czterech lat praktycznie nie zwiększa się liczba kradzieży samochodów w Polsce. Co więcej, uwzględniając fakt, że aut przybywa, można pokusić się o stwierdzenie, że relatywnie liczba kradzieży spada.
Fakty są takie, że w 2021 roku wyrejestrowano w Polsce z powodu kradzieży 7098 samochodów osobowych i dostawczych o dopuszczalnej masie całkowitej do 6 ton, co oznacza ponad 10-krotny spadek w porównaniu do wspomnianego przełomu wieków. Trzeba też mieć świadomość, że tych nieco ponad 7 tysięcy skradzionych pojazdów to zaledwie 0,03% z około 21 milionów samochodów tego typu zarejestrowanych w naszym kraju. Co więcej, od 2018 roku – o którym informuje SAMAR – liczba ta tylko nieznacznie wzrosła.
No cóż, kradzieże samochodów są i… zapewne będą. Kto, ze względu na miejsce zamieszkania czy posiadany model, może czuć się szczególnie zagrożony? Jeśli chodzi o miejsce zamieszkania, to potencjalnie najbardziej narażeni są mieszkańcy województwa mazowieckiego ( 2848 kradzieży), a szczególnie Warszawy ( 1801 aut). Najmniej na Opolszczyźnie, gdzie „ zniknęło” w tym czasie zaledwie 58 samochodów.
Mniej przyjemną statystyką dla posiadaczy aut są marki i modele najchętniej kradzionych samochodów w 2021 roku. Tutaj liderem – podobnie jak w 2020 roku… jest Toyota ( 950 egz.) z liderami w postaci modeli Corolla ( 214) oraz RAV4 ( 198 sztuk). Drugą szczególnie „ pożądaną” marką złodziei w Polsce było Audi (685 sztuk), a zwłaszcza model A4 ( 177 sztuk). Na trzecim, w tym nadal nieco niechlubnym rankingu, miejscu znalazło się BMW ( 522 egz.) z „rekordzistą” modelem 5 ( 133 szt). Złodzieje aut lubią też Volkswageny, Hyundaie oraz Mercedesy, ale też nie pogardzą samochodami Renault czy Kia.
Wśród „Top 10 model”, oprócz wspomnianej Corolli ( 214 szt) oraz RAV4 ( 198 szt), znalazł się na „podium” także Hyundai Tucson ( 192), ponadto Mitsubishi Outlander ( 178), ale też Fiat Ducato ze skradzionymi 137 pojazdami. ■