Skończony amator
Tak właśnie dałem się ostatnio podejść. Zimie i technice. Na zimę nic nie poradzisz. Podobnie, w sumie, z techniką. Ale głowę zawsze lepiej mieć na karku, bo brak głowy może drogo kosztować. I to wcale nie w przenośni.
Wszystko miało być inaczej, ale wyniknęła jakaś nerwówka, koniec końców z domu wypadłem za późno a tu się okazuje, że zamki w samochodzie zamarznięte. Na tyle, że nie dało się otworzyć auta pilotem. Po prostu wszystko zamarzło. Spróbowałem kluczka w zamku. Nic. Nie wszedł nawet na milimetr. Zanim pójdę po zapalniczkę, myślę sobie, spróbuję z drugiej strony. Od prawej, tam gdzie parkuję, zawsze jest rano słońce. Wraz z nim zaś szansa, że prawy zamek będzie skłonny mnie wpuścić. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. I faktycznie, prawy zamek okazał się łaskawszy. Po chwili perswazji, udało się wepchnąć kluczyk w zamek i… drzwi się otworzyły. Wydawać by się mogło, że po sprawie, ale niestety nie w tym przypadku.
Wbiłem kluczyk w stacyjkę. Mam automatyczną skrzynię więc nie trzeba było nawet siadać za kierownicą, żeby silnik zaskoczył. A skoro ruszył, ustawiłem wentylację na odmrażanie, złapałem za skrobaczkę i buch, trzasnąłem drzwiami. Kiedy trzaskały, a w mojej Marei drzwi zamykają
szyby kierowcy i zacząłem gmeranie wieszakiem. Rzeczony przystosowałem do aktualnych potrzeb. Już nie przypominał siebie, za to dało się nim wbić poniżej dolnej krawędzi szyby, w poszukiwaniu cięgna łączącego klamkę z pipkiem w drzwiach, tym do blokowania. Akurat chodziło o odblokowanie.
W życiu bym się nie spodziewał, że Fiat tak dobrze przemyśli sobie konstrukcję boczka drzwi, pewnie też w tym kontekście. Do Citroena XM włamałem się onegdaj bez żadnych problemów. W Jaguarze uchyliłem maskę z zewnątrz, pomimo aż dwóch zamków. Fiat był niewzruszony.
Po tym czasie, a minęło ze 40 minut, uznałem, że koszt wypalanego paliwa jest zbyt duży, aby to dalej ciągnąć i zadzwonił po pomoc. Znajomy Autokluczyk24.pl przyjechał tak szybko, jak się tylko dało i do samochodu wszedł w kilka minut.