Rozmowa iAuto
iAuto: Rozpoczął się 2022 rok. Co się może wydarzyć na polskim rynku motoryzacyjnym?
Maciej Klenkiewicz: Normalnie rynek na pewno by rósł. Widzimy tendencję wzrostową. Są oczywiście ograniczenia wynikające z pandemii covid- 19, ale rynek i klienci potrafili sobie z tym poradzić już w ubiegłym roku. Myślę, że główne ograniczenia nadal będą związane z łańcuchem dostaw. Od
tego będzie zależała dostępność samochodów. Portfel zamówień mamy olbrzymi. Myślę, że u innych marek jest podobnie. Dlatego widzę dużą szansę na wzrost naszego rynku.
Jesteście w czołówce rynku elektromobilności, więc teraz o to zapytam. Co dalej z rozwojem rynku aut elektrycznych w Polsce?
W drugiej połowie ubiegłego roku widzieliśmy już bardzo duży wzrost zainteresowania samochodami elektrycznymi. Było to oczywiście spowodowane specjalnymi dopłatami dla klientów indywidualnych, a jeżeli dodam do tego, że od stycznia jest ta oferta również rozszerzona o klientów instytucjonalnych, i o możliwość wzięcia w leasing takich samochodów, ambicje są bardzo duże. Wszyscy na pewno w ten segment bardzo celują. Myślę, że ten rynek może nawet się podwoić.
A nie obawia się Pan, że te duże podwyżki cen energii elektrycznej mogą wyhamować ten segment? Ta różnica w kosztach paliwa i prądu już nie jest znacząca. A przecież dla użytkowników to też jest ważny argument.
To bardzo dobre pytanie. Odpowiem w sposób dość prowokacyjny. Bowiem wzrost cen energii idzie w parze ze wzrostem cen paliw. I także dlatego to rządowe wsparcie ma tak duże znaczenie. Dlatego sądzę, że samochody elektryczne nadal będą znacznie bardziej atrakcyjne dla klientów, jeżeli chodzi o ekonomię użytkowania. I nikogo nie będzie powstrzymywała podwyżka cen prądu dla użytkowników indywidualnych. Przy ładowaniu samochodów elektrycznych to wciąż nie będzie tak odczuwalne. Ponadto, w przeciwieństwie do samochodów spalinowych, przy elektrycznych mamy znacznie większy wpływ na to, za ile ładujemy nasz samochód. Idealnym rozwiązaniem są oczywiście panele fotowoltaiczne, z których możemy pobierać energię za darmo.
W takim razie, czy spodziewa się Pan jakiegoś przełomu u nas, jeśli chodzi o stacje ładowania? Bowiem, oprócz zasięgu, to największe zmartwienie użytkowników aut elektrycznych. Może zamiast indywidualnych dopłat, rząd powinien większy nacisk położyć na infrastrukturę dla elektromobilności?
To bardzo celna sugestia. Miałem okazję pracować już na wielu rynkach, gdzie samochody elektryczne sukces odnoszą od wielu lat. I mogę potwierdzić, że dla klientów przy zakupie takiego auta nie tylko wsparcie rządowe ma znaczenie. Rozwój infrastruktury jest czasem nawet ważniejszy. Klienci muszą czuć się komfortowo z zasięgiem samochodów elektrycznych. Każda marka nad tym pracuje. My też mamy programy rozszerzające tę infrastrukturę w ramach naszych salonów, na miarę naszych możliwości. Ale wiemy również, że rząd pracuje nad tym, aby tę infrastrukturę rozszerzać. Są też indywidualni, prywatni inwestorzy, którzy oferują stacje ładowania na osiedlach, w centrach handlowych, na parkingach publicznych. Ta oferta bardzo szybko się rozwija. Nawet, jeśli porównamy tylko rok 2021 do 2020, to widzę bardzo duży wzrost tych punktów ładowań, nawet szybkiego ładowania. Myślę, że to będzie kontynuowane.
Reasumując, nie powinniśmy być mocno zatroskani o nasz rodzimy rynek automotive w rozpoczętym niedawno roku?
Nie, na pewno nie. Gospodarka rośnie i sprzedaż pojazdów też będzie rosła. A z dzisiejszego punktu widzenia, jedyne zagrożenie, to czynniki zewnętrzne, takie jak brak części, komponentów, surowców i zakłócenia łańcuchów dostaw. Zresztą ta prognoza nie dotyczy tylko najbliższych miesięcy, ale pewnie kilku lat, o ile nie zajdą jakieś nieprzewidziane, niekorzystne okoliczności.