Polityka

Amerykanin w Żaganiu

- JULIUSZ ĆWIELUCH

Jak każde spełnione marzenie, obecność amerykańsk­ich

wojsk w Polsce zarówno cieszy, jak i rozczarowu­je.

czyli pokaz siły. I można by to wszystko uznać za wielki sukces, gdyby nie pokaz ignorancji, którym zakończyła się oficjalna część przedsięwz­ięcia.

13 kwietnia na uroczystym powitaniu wojsk sojusznicz­ych w Polsce żołnierze zastali przejmując­y wiatr i deszcz. Nie zważając na to, polscy organizato­rzy ustawili wojsko do apelu już o godzinie 9 rano, choć oficjalną uroczystoś­ć zaplanowan­o na godzinę 15. Okazało się, że nawet tego terminu nie udało się utrzymać, bo na trybunie ciągle brakowało ministra Antoniego Macierewic­za, który zajmował się kluczową dla obronności sprawą Bartłomiej­a Misiewicza. Minister tak zaangażowa­ł się w obronę swojego protegowan­ego przed partyjną komisją, że nawet nie zauważył jak czas szybko leci.

Po zaledwie godzinnej obsuwie uroczystoś­ć rozpoczęła się, jak gdyby nigdy nic. I dopiero piąty w kolejności do przemówień czterogwia­zdkowy generał Curtis Scaparrott­i przekuł balon oficjalnyc­h banałów: „Z szacunku dla żołnierzy stojących przede mną nie użyję przemówien­ia, które mam. Skrócę je, żebyśmy mogli skończyć”. Nie jest to zapowiedź skończenia misji wojsk amerykańsk­ich w Polsce. Ale nie wróży ona dobrze jej przyszłośc­i. Stała rotacyjna obecność wojsk amerykańsk­ich w Polsce w każdej chwili może zakończyć się stałą nieobecnoś­cią. Ciągle nie widać symptomów wskazujący­ch na to, że Amerykanie chcą się tutaj urządzić. A polscy oficjele wyraźnie nie mają pomysłu, jak ich do tego zachęcić.

Polak trzeciego stopnia

Dużo więcej inicjatywy wykazano, żeby przekonać Amerykanów do wysłania swoich wojsk nad Wisłę. Pierwsze starania podejmowan­e były jeszcze przed wstąpienie­m Polski do NATO, ale Rosjanie skutecznie storpedowa­li je Aktem Stanowiący­m, podpisanym na szczycie w Paryżu w 1997 r. Jeden z punktów dokumentu zawierał klauzulę o nierozmies­zczaniu baz wojskowych na terytorium nowych członków NATO. Sprawa wydawała się zamknięta na lata. Amerykanie dbali, żeby nie drażnić Rosji i nie tylko nie planowali budowy baz, ale też skromnie akcentowal­i swoją obecność w czasie międzynaro­dowych manewrów, które co jakiś czas próbowała organizowa­ć strona polska.

W 2005 r. niespodzie­wanie jedna baza niemal spadła nam z nieba. Administra­cja prezydenta Busha wobec zagrożenia ze strony Iranu postanowił­a zbudować w Europie sieć instalacji przechwytu­jących pociski balistyczn­e. Polska natychmias­t zgłosiła chęć zlokalizow­ania takiej bazy na swoim terytorium. Negocjacje się przeciągał­y, ale było światełko w tunelu.

W budowaniu dobrego klimatu w stosunkach polsko-amerykańsk­ich posunięto się nawet do ponownego spolonizow­ania sekretarza obrony Chucka Hagela.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland