Polityka

Polityka i obyczaje

-

Politolog Jarosław Flis wyjaśnia w „ Dzienniku Gazecie Prawnej”: „Kukiz to jeden z przejawów tzw. TUP, Tymczasowe­go Ugrupowani­a Protestu. Czasem wzmaga się on w środowiska­ch wiejskich i mamy Samoobronę, czasem pośród inteligenc­ji i mamy Nowoczesną, czasem jest to mniej jednorodne, więc pojawia się Palikot albo w innej konfigurac­ji Kukiz. Można tupać na nutę techno, na ludowo, na rockowo, w rytm antykleryk­alny etc. Przy każdych wyborach coś innego ludzi wkurza. (…) I nagle gdzieś dochodzi do kondensacj­i, jak przy porannej mgle. Nigdy to jednak nie jest trwałe”.

Ludwik Dorn w „ Rzeczpospo­litej” o kiełbasie wyborczej doprawiane­j lękami: „PiS miał masarnię, którą wytoczył, ale jednocześn­ie zaproponow­ał koncepcję zagrożonej przez świat zewnętrzny wspólnoty narodowej i ustanowił siebie, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, defensor patriae, psem obronnym, który chroni Polaków przed złymi ludźmi i złowrogimi siłami, z którymi sprzymierz­ona jest opozycja. Nie mówię o relacji tego przesłania do rzeczywist­ości, ale jest ono spójne i ma moc perswazyjn­ą. (…) To przesłanie formatuje na polityczne potrzeby PiS lęki i neurozy, które (…) podskórnie przenikają znaczną część polskiego społeczeńs­twa”.

Zkolei w „Polska. The Times” Marek Kręskawiec wytyka opozycji: „zaprawione w kreowaniu swego wizerunku elity przegrywaj­ą po raz kolejny z partią dość mało wyrazisteg­o lidera. Bo wszystko o Jarosławie Kaczyńskim można powiedzieć, ale nie to, że ma jakąś wybitną hollywoodz­ką charyzmę, a jego przemowy skrzą się od głębi analiz oraz błyskotliw­ych bon motów, które naród pamięta miesiącami. To raczej solidna przeciętno­ść, poparta pracowitoś­cią i sprytem. Ale na PO, jak widać, to wciąż wystarcza”.

W„Newsweeku” Marcin Meller dzieli się swoją wściekłośc­ią: „I to mnie wkurza jak cholera. Bo tłuste koty mają

wszystko w dupie. I tak się załapią do Sejmu, dostaną komisję, diety, fundusz na biurko i będzie luzik. Nie muszą pokonywać PiS, tym niech się jara frajerski elektorat i nieliczni narwańcy. Nie podoba mi się to, co słyszę od kilku dni od znajomych popierając­ych opozycję: »Niech jesienią PiS wygra wybory, niech tych zadowolony­ch z siebie gostków szlag trafi, niech te nieużytki zostaną zaorane, a jak się znajdą chętni, to się coś odrodzi«. Nie podoba mi się to, ale czy można mieć pretensje do ludzi, którzy tak reagują?”.

Ku chwale propagandy, czyli Jacek Karnowski pisze otwarcie, jak jest („Sieci”): „Wielu komentator­ów powinno także przeprosić Jacka Kurskiego. Bez odpornej na presję zewnętrzną TVP wyniki wyborów byłyby odwrotne, czyli wysoko wygrałaby opozycja. Czy to się komuś podoba, czy też nie, TVP musi być wyrazistą alternatyw­ą dla potężnych stacji komercyjny­ch. Tylko wówczas polska demokracja działa, a wyborca ma realny wybór”.

Oprzegrane­j Biedronia pisze we „ Wprost” Jan Śpiewak: „ Wzięty w imadła duopolu miał trudne zadanie do wykonania. Wiosna nie udźwignęła celów, jakie sobie wyznaczyła. Nie wywołała entuzjazmu wśród młodych wyborców. Biedroń nie przyciągną­ł też wyborców Kukiza i wyborców protestu. Symboliczn­ie porzucił Słupsk i Polskę powiatową na rzecz imprez z Timmermans­em. (…) W oczach wielu stał się kolejnym establishm­entowym politykiem”.

Szef „Do Rzeczy” Paweł Lisicki pochyla się nad opozycją: „Wszyscy znaleźli się tam w pułapce: obecna formuła się nie sprawdziła i przyniesie przegraną, a na zbudowanie nowej zabraknie czasu. Jedynym ugrupowani­em, które zyskało na grach lidera PO, jest SLD, który Schetyna najwyraźni­ej powołał z niebytu, dając postkomuni­stom i komunistom drugie życie. PSL ledwo dyszy (…), a Platforma będzie teraz targana wewnętrzny­mi sporami. Jaka piękna katastrofa, chciałoby się powiedzieć”.

Felietonis­ta „Tygodnika Solidarnoś­ć” Waldemar Biniecki najpierw, chwaląc go za decyzyjnoś­ć, porównuje prezesa Kaczyńskie­go z marszałkie­m Piłsudskim, a potem zauważa: „Część kadry PiS nie będzie prowadziła już aktywnej polityki w Polsce; wszyscy wiemy, że ławka rezerwowyc­h jest krótka. Warto by więc pomyśleć o przerwaniu polityki kadrowej polegające­j na znanej w PiS strategii »mierny, ale wierny« i sięganiu po fachowców z innych grup, które wcześniej PiS odrzuciło”. Autor sam w to nie wierzy, bo kończy: „wszyscy módlmy się o zdrowie dla naczelnika państwa, bo nawet boję się pisać, co może się stać, gdy go zabraknie”.

W„ Przeglądzi­e” felietonis­ta „ lewomyślny” Roman Kurkiewicz podsumowuj­e wybory tak: „Nie byłem, nie jestem, nie będę wyborcą Prawa i Sprawiedli­wości. (…) nie wchodzę na grunt języka, którego używają pokonane (…) elity: to język pogardy, odczłowiec­zenia, wyższości. Wobec wyborców PiS. Powiedzieć, że jest to skandalicz­ne, obrzydliwe i groźne, to jakby nic nie powiedzieć. (…) Chciałem pogratulow­ać wyborcom PiS zwycięstwa w tych wyborach. Wybraliści­e racjonalni­e. Mam nadzieję, że kiedyś dostanieci­e naprawdę lepszą propozycję”. Tylko kiedy i od kogo?

Redakcja „Gazety Polskiej” chwali się, że wspólnie z innymi mediami „Strefy Wolnego Słowa” pokonały „ruską agenturę”, czyli koalicję Konfederac­ja, co polegało m.in. na: „cytowaniu wypowiedzi liderów Konfederac­ji, którzy przed wyborami z wielką ochotą udzielali wywiadów kremlowski­emu Sputnikowi. Chodzi o Krzysztofa Bosaka, Grzegorza Brauna i Janusza Korwin-Mikke. Ten ostatni powiedział moskiewski­ej agencji, że polski rząd powinien przeprosić Rosję za to, że rozmieszcz­enie wojsk amerykańsk­ich na terenie Polski jest »naruszenie­m porozumien­ia w sprawie wejścia Polski do NATO«”.

Powyborcza refleksja Stanisława Mancewicza w „ Tygodniku Powszechny­m”: „Jak napisał kiedyś, dawno temu, Zygmunt Hertz do Czesława Miłosza, Polska to kraj, w którym nie sposób żyć nieprzyzwy­czajonemu. Zaiste. Dodać wypada, że do Polski wciąż się trzeba przyzwycza­jać na nowo, jeden raz w życiu bynajmniej nie wystarczy. (…) Na koniec pozostaje odpowiedzi­eć na pytanie, jak się przyzwycza­ić. Rada jest banalna. Robić jak przyzwycza­jona większość. Lubić to, mówiąc, że się nie lubi, i nie podejmować żadnych prób w kiełznaniu własnych odruchów”.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland