Polityka

Falenta pisze, że powie

- GRZEGORZ RZECZKOWSK­I

Wujawniony­m przez „Rzeczpospo­litą” liście do prezydenta Marek Falenta wskazuje na ludzi PiS jako współodpow­iedzialnyc­h za aferę podsłuchow­ą sprzed pięciu lat. Dla każdego, kto wgłębił się w meandry tego skandalu, nie jest to informacja ani nowa, ani zaskakując­a. „Proszę potraktowa­ć ten list jako ostatnią szansę na porozumien­ie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zlecenioda­wców i wszystkie szczegóły” – napisał Falenta do Andrzeja Dudy jeszcze z hiszpański­ego aresztu ekstradycy­jnego, z którego niedawno został wydany Polsce. Żeby nie było wątpliwośc­i, biznesmen od nagrań od razu dorzucił garść nazwisk: do organizowa­nia podsłuchów miał go namawiać Stanisław Kostrzewsk­i, czyli były skarbnik PiS i niegdyś jeden z najbardzie­j zaufanych ludzi Jarosława Kaczyńskie­go. W sumie Falenta wymienił nazwiska 12 osób, które miały brać udział w spisku – w tym prezesa PiS oraz „trio z CBA”, czyli Mariusza Kamińskieg­o, byłego szefa biura, dziś koordynato­ra do spraw specsłużb, jego zastępcę Macieja Wąsika i obecnego szefa CBA Ernesta Bejdę.

Marek Falenta, który jako jedyny z zaangażowa­nych w aferę podsłuchow­ą

ma do odsiedzeni­a karę bezwzględn­ego więzienia (2,5 roku), domaga się od prezydenta ułaskawien­ia. I grozi ujawnienie­m kulis afery oraz nowych nagrań, w tym premiera Morawiecki­ego.

Jego list potwierdza znane od dawna relacje, według których za aferą podsłuchow­ą – a ściślej za operacją rozprowadz­ania nagrań w mediach – stali ważni działacze partii rządzącej. Nowością jest to, że według biznesmena „podżegając­ym” był dawny skarbnik PiS. Rządzący na publikację „Rz” reagują zwyczajowy­m zaprzeczan­iem i przerzucen­iem odpowiedzi­alności na oskarżając­ego. W tym przypadku jest o tyle łatwiej, że wiarygodno­ść Falenty leży gdzieś na poziomie Żuław. PiS nie kiwnie zapewne palcem, by zrobić cokolwiek w tej

kwestii. Za dużo czasu i sił poświęcono, aby do pełnego wyjaśnieni­a afery nie doszło – wystarczy spojrzeć na odpowiedzi najważniej­szych instytucji państwa na pytania o rosyjskie wątki w aferze, które zadałem w ubiegłym roku po publikacji nowych faktów w tej sprawie. Dobrym przykładem są też opieszałe poszukiwan­ia Falenty, któremu de facto pozwolono zbiec do Hiszpanii. Potem niczym groźnego kryminalis­tę sprowadzan­o go do Polski specjalnym samolotem, choć wcześniej – gdy biznesmen zniknął – ze strony policji można było usłyszeć tłumaczeni­a, że to żaden niebezpiec­zny przestępca. Dlatego gdy sąd orzekł, że Falenta ma iść do więzienia, policja nie była skora do energiczny­ch działań.

Jedyną szansą jest presja opinii publicznej, która – w przeciwień­stwie do afery KNF czy „dwóch wież” – w tym przypadku nie pozwoli zamieść sprawy pod dywan. POLITYKA od miesięcy podnosi potrzebę powołania komisji śledczej (był to zresztą postulat PiS z 2014 r.), która mogłaby naświetlić ukryte wątki afery podsłuchow­ej. Nie tylko te związane z PiS, ale również znacznie groźniejsz­e, wskazujące na udział rosyjskich służb w organizacj­i spisku w warszawski­ch restauracj­ach.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland