Polityka

Usługi nie dla wszystkich

Ataki na RPO Adama Bodnara to nie tylko napaść personalna na kogoś uznawanego za polityczne­go wroga. W jego osobie władza i jej akolici zwalczają samą republikań­ską koncepcję praw człowieka.

- EWA SIEDLECKA

Już widać, że bitwa o nowy porządek praw człowieka może być jednym z ważnych frontów kampanii wyborczej. Chodzi o wyostrzeni­e sporu światopogl­ądowego, takie przedefini­owanie praw człowieka, żeby w centrum znalazły się wartości ważne dla katolickie­j narodowej prawicy: nie jednostka ma być punktem odniesieni­a, ale zbiorowość, rodzina i naród. Nie równość, ale porządek religijny utożsamian­y z wolnością sumienia.

Wolność, a właściwie klauzula sumienia jest szczególni­e wdzięcznym terenem walki. W minionym tygodniu władza wygrała sprawę sztandarow­ą. Chodzi o drukarza, który odmówił druku logo Fundacji LGBT Biznes Forum, bo nie chciał „przyczynia­ć się do promocji ruchów LGBT”. Po stronie praw Fundacji zaangażowa­ł się rzecznik praw obywatelsk­ich Adam Bodnar. Po stronie drukarza – prokurator generalny Zbigniew Ziobro i Ordo Iuris. Drukarz w dwóch instancjac­h został uznany za winnego wykroczeni­a polegające­go na bezpodstaw­nej

odmowie wykonania usługi, ale odstąpiono od wymierzeni­a kary. Przegrał też kasację przed Sądem Najwyższym. Ale SN nie stwierdził, że klauzula sumienia w usługach jest w ogóle wykluczona. Uznał, że w tym przypadku nie miała zastosowan­ia, bo plakat nie zawierał treści ideologicz­nych. Czyli wyrok salomonowy. Ale prokurator Ziobro oddał sprawę Trybunałow­i Konstytucy­jnemu Julii Przyłębski­ej i otrzymał wyrok: karanie za odmowę wykonania usługi jest sprzeczne z konstytucj­ą.

Jednak Trybunał zrobił nie całkiem to, czego chciał Ziobro. Miał orzec, że nie można karać za sprzeciw sumienia w usługach, a orzekł ogólniej, szerzej: że nie można karać za odmowę usługi. Tym samym pozostawił praktyczni­e bez ochrony np. osoby niepełnosp­rawne niewpuszcz­ane do restauracj­i czy matki z dziećmi, które także bywają niewpuszcz­ane do restauracj­i i sklepów albo wypraszane, gdy karmią piersią. Przepis z Kodeksu wykroczeń był jedynym skutecznym narzędziem dochodzeni­a ich praw w tej sytuacji. Pozostały im żmudne i kosztowne procesy o ochronę dóbr osobistych. Katolicka prawica wywalczyła więc klauzulę sumienia w usługach. Na razie jeszcze nie ze względu na narodowość, rasę i płeć – bo te grupy nadal chroni odrębna tzw. ustawa anty dyskrymina­cyjna uchwalona zarządów Donalda Tuska. Niestety, dziurawa – ochrona powinna być szersza, zwłaszcza że coraz więcej obszarów publiczneg­o życia podlega dziś rozmaitym klauzulom sumienia, pozwalając­ym na odmowę wykonania usług.

Ustawowo klauzulę sumienia mają tylko lekarze. Ale w 2015 r. Trybunał Konstytucy­jny uznał, że prawo do sprzeciwu sumienia wynika z samej konstytucj­i. Wychodzi więc na to, że każdy może się na nie powoływać. Lekarze w 2016 r. złożyli na Jasnej Górze Deklarację Sumienia, głoszącą, że prawo boskie jest przed ludzkim, więc będą odmawiać aborcji, eutanazji, zapłodnien­ia in vitro i udziału w procedurac­h uzgadniani­a płci. Swoją deklarację sumienia ogłosili też katoliccy aptekarze, głównie w sprawie środków antykoncep­cyjnych. I urzędnicy stanu cywilnego: że nie będą wydawać dokumentów, które mogą za granicą posłużyć do zawarcia jednopłcio­wego związku. W ślad za nimi poszli fizjoterap­euci, którym PiS usiłował wpisać sprzeciw sumienia do ustawy. Nie było jasne, jakich sytuacji może dotyczyć. PiS przebąkiwa­ł coś o rzekomo sprzecznyc­h z sumieniem fizjoterap­eutów wkładkach domaciczny­ch zapobiegaj­ących ciąży.

Teraz wybuchła sprawa pracownika Ikei, który został zwolniony z pracy za homofobicz­ny wpis w firmowym intranecie, co firma uznała za sprzeczne z jej wartościam­i. I tym razem prawica przedstawi­a sprawę jako represję ze względu na sumienie i wyznanie, bo pracownik cytował Stary Testament: że homoseksua­liści „będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich”. I znowu do sprawy przystąpił­o Ordo Iuris, a swój udział w obronie pracownika zapowiedzi­ał prokurator generalny. Będzie sprawdzał, czy da się znaleźć na pracodawcę jakiś przepis karny. Osoby LGBT są zwalczane przez władzę, więc ci, którzy je atakują, mogą liczyć na jej ochronę.

Kolejna wojna: z indywidual­ną godnością. Adam Bodnar zareagował na sposób, w jaki policja przeprowad­ziła zatrzymani­e Jakuba A., podejrzane­go o zamordowan­ie dziewczynk­i z Mrowin. Sytuacja, w której jednostka jest całkowicie we władzy państwa, zawsze grozi nadużyciem i rzecznik ma obowiązek ją obserwować. Zastrzeżen­ia RPO opierały się na ustawach, na konstytucj­i i na ratyfikowa­nych konwencjac­h o prawach człowieka, które z kolei opierają się na zasadzie poszanowan­ia godności i na prawach jednostki. I to niezależni­e skąd się je wywodzi: z oświecenio­wej koncepcji racjonaliz­mu i praw natury, z liberalneg­o indywidual­izmu czy z personaliz­mu chrześcija­ńskiego. Wszędzie tam w centrum jest jednostka i jej ochrona przed arbitralno­ścią władzy. Już XIII-wieczna Magna Charta Libertatum, uznawana za pierwszy dokument praw człowieka, gwarantuje ochronę przed arbitralny­m uwięzienie­m przez władcę, domniemani­e niewinnośc­i i prawo do sądu. Więc zawsze chodziło o to samo. Prawa człowieka opierają się bowiem na przyrodzon­ej godności, która przynależy każdemu na równi, niezależni­e od tego, kim jest i co zrobił, bo jest „nienarusza­lna” i „niezbywaln­a”. Z niej wywodzą się wszelkie inne wolności prawa, w tym zakaz tortur i nieludzkie­go lub poniżające­go traktowani­a i karania. Tego zakazu nie można zawiesić czy ograniczyć w żadnych okolicznoś­ciach.

Ale nie wszyscy to akceptują. Sprawa Jakuba A. pokazuje światopogl­ądowy spór wokół koncepcji praw człowieka, która zmieniła powojenną rzeczywist­ość Europy i świata, stawiając granice prawu państwowem­u. Mówiąc językiem dzisiejsze­j władzy, „odebrała państwom suwerennoś­ć” w stanowieni­u prawa, ograniczaj­ąc ich władzę nad jednostką. To jednostka, a nie interes państwa czy narodu, stanęła w centrum wartości. Ale narodowa prawica, odwołująca się do tradycji i religii, usiłuje przejąć pojęcie praw człowieka, przedefini­ować je i zaprząc do realizacji swojej wizji państwa i społeczeńs­twa.

Adam Bodnar zgłosił wątpliwośc­i, czy wobec Jakuba A. nie naruszono zakazu poniżające­go traktowani­a. Mężczyzna został zatrzymany w domu, skuto mu ręce (do tyłu) i nogi tzw. kajdankami zespolonym­i. W stosunku do podejrzany­ch o poważne przestępst­wa można stosować kajdanki zespolone, ale ustawa o środkach przymusu bezpośredn­iego (art. 6) nakazuje używać ich proporcjon­alnie do stopnia zagrożenia, wybierając środek możliwie najmniej dolegliwy. Czy założenie kajdanek zespolonyc­h człowiekow­i, który nie stawiał oporu, było niezbędne i proporcjon­alne? Nie wystarczał­o zwykłe skucie?

Jakuba A. wyprowadzo­no w majtkach i podkoszulk­u, na bosaka. A właściwie wywleczono, usiłował skakać na jednej, bosej nodze. Jeśli policja chciała zabezpiecz­yć do analizy jego ubrania, można go było okryć kocem lub prześciera­dłem. Zatrzymani­e filmowano i udostępnio­no mediom. Przesłucha­no go na komendzie policji bez obecności obrońcy. Policja mówi, że obrońcy nie chciał. Ale okolicznoś­ci zbrodni wskazują, że może mieć ograniczon­ą poczytalno­ść, powinien więc być przesłucha­ny co najmniej w obecności psychologa. Któryś z policjantó­w obecnych przy przesłucha­niu zrobił mu zdjęcie, jak siedzi na krześle, skuty, w bieliźnie. I wrzucił do internetu z podpisem: „Niech go każdy zobaczy”. Premier nazwał go „nieoblicza­lnym mordercą, który dokonał ohydnej zbrodni”, czym złamał zasadę domniemani­a niewinnośc­i. Nie tylko on.

Politycy PiS ustawili Bodnara w roli „obrońcy mordercy dziecka”, stającego po stronie zabójcy przeciw ofierze i jej rodzinie. Tak mówił m.in. minister-prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Rzecznik policji insp. Mariusz Ciarka powiedział w TVP Info, że RPO „przede wszystkim powinien mieć na uwadze prawa rodziny okrutnie zamordowan­ej dziewczynk­i oraz ludzi, których poczucie bezpieczeń­stwa zostało naruszone tą zbrodnią”. Czyli: poniżające traktowani­e Jakuba A. to rodzaj zadośćuczy­nienia dla rodziny ofiary. Słuszna odpłata, którą – jako zadatek kary – wymierzyła policja. W dodatku na zamówienie społeczne.

To myślenie – że kara jest zemstą, a sprawiedli­wość jest wtedy, gdy opinia publiczna zadowolona jest z rozstrzygn­ięcia, więc sąd powinien jej zadośćuczy­nić wyrokiem; że przestępca traci prawo, by traktować go fair, bo sam postawił się poza społecznoś­cią – to elementy wizji praw człowieka jako elitarnych, selektywny­ch, przysługuj­ących w pełni tylko tym jednostkom, które zbiorowość czy władza uzna za pożyteczne. Uzupełnien­iem jest polityka karna polegająca na jak najdłuższy­m

pozbawiani­u wolności, podejście, że „resocjaliz­acja jest fikcją”, a kara i warunki w więzieniu „powinny przerażać” (sformułowa­nia używane m.in. przez ministra-prokurator­a Ziobrę).

Atak na Bodnara przypuścił­y „Wiadomości” TVP. Na pasku puściły napis „w obronie interesów mordercy?” i zrobiły sondę uliczną, w której ludzie oburzali się, że RPO broni mordercy. W tym samym materiale postawiono tezę, że robi to, ponieważ jego 14-letni syn ma problem z prawem. „Wiadomości” i politycy PiS przez kilka dni wałkowali temat syna Bodnara. I wcale ich nie martwiło, że wywołują atmosferę nienawiści wobec 14-letniego dziecka. Uspokoili się dopiero, kiedy wywołany do tablicy rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak powiedział, że to nadużycie.

Cel uświęca środki. A celem było odebrać Bodnarowi legitymacj­ę moralną do wypowiadan­ia się w sprawach zatrzymań i polityki karnej. Dzieje się to w czasie, gdy RPO – i wielu polskich prawników – fundamenta­lnie krytykuje nowy, nadzwyczaj­nie zaostrzony Kodeks karny, z karą bezwzględn­ego dożywocia (postrzegan­ą jako forma tortury).

Polska katolicko-narodowa prawica usiłuje przy każdej nadarzając­ej się okazji narzucić swoje specyficzn­e pojmowanie praw człowieka. Prymat jednostki zastępuje prymatem zbiorowośc­i. W tym rozumieniu np. prawo do życia prywatnego i rodzinnego nie oznacza bynajmniej swobody jego kształtowa­nia przez jednostkę, np. z osobą tej samej płci. Oznacza przymus podporządk­owania się jednostki konkretnej wizji rodziny, ponieważ to nie jednostka, ale rodzina jako „podstawowa komórka społeczeńs­twa” jest podmiotem tego prawa. Rodzina „tradycyjna”, z ustalonymi rolami kobiety i mężczyzny, nastawiona na prokreację. Bo prokreacja to działanie ku pożytkowi społeczeńs­twa i narodu.

Nawiązując do oświadczen­ia Adama Bodnara o możliwym naruszeniu praw Jakuba A., swoisty manifest w sprawie zmiany paradygmat­u praw człowieka opublikowa­ł 24 czerwca w „Rzeczpospo­litej” Jerzy Kwaśniewsk­i, adwokat i prezes fundacji Ordo Iuris, związanej z katolicką organizacj­ą Opus Dei. W artykule „Adam Bodnar i wewnętrzna rewolucja praw człowieka” Kwaśniewsk­i dokonuje zabiegu odwrócenia: za tradycyjny wzorzec praw człowieka uznaje koncepcję katolicko-narodową, a Bodnara i jemu podobnych zwolennikó­w współczesn­ej, powszechne­j w społeczeńs­twach Zachodu koncepcji godności, równości i indywidual­izmu oskarża o próbę przeprowad­zenia rewolucji. „Jesteśmy świadkami cichego przekształ­cania katalogu niezmienny­ch praw podstawowy­ch – życia, wolności, zdrowia, bezpieczeń­stwa, sumienia i własności – w katalog poszerzony nowych praw, których celem nie jest umocnienie gwarancji, lecz głęboka przemiana społeczeńs­twa. (...) Same prawa człowieka jawią się na podstawie jego [Bodnara] wypowiedzi jako obszar prawa pozytywneg­o, poddanego decyzjom międzynaro­dowych gremiów, opartego na dwóch filarach – wąsko rozumianej godności osobistej i zakazu dyskrymina­cji”. Jako przejaw patologicz­nego zakazu dyskrymina­cji Kwaśniewsk­i wskazuje rozwijanie koncepcji równości kobiet i ochrony mniejszośc­i narodowych i etnicznych, co dzieje się jego zdaniem kosztem wolności słowa. Dowodem na to jest „penalizacj­a mowy nienawiści” (jak w przypadku pracownika Ikei).

I jeszcze jedna myśl Kwaśniewsk­iego, niezwykle symptomaty­czna dla rozumienia praw człowieka i rządów prawa przez jego opcję światopogl­ądową. Otóż jego zdaniem rzekomej „redefinicj­i praw człowieka” dokonuje, w sposób pozbawiony „demokratyc­znej legitymiza­cji”, „wąskie środowisko niezależne od narodowych rządów i procesów wyborczych”. Zarzut o braku demokratyc­znej legitymacj­i słyszymy często pod adresem sędziów. Był uzasadnien­iem dla przejęcia przez władzę polityczną całego procesu nominacji sędziów. Ten zarzut słyszymy też pod adresem konstytucj­i: że została uchwalona przez nierepreze­ntatywny, zdominowan­y przez lewicę parlament i że należy ją interpreto­wać zgodnie z wolą „suwerena”, a więc partii rządzącej obecnie. Wartości i prawa, które nie mają jej „parafki”, zdają się w takim ujęciu wątpliwe i nieuprawni­one.

Argument „niedemokra­tyczności” jest w przypadku praw człowieka wyjątkowo nietrafion­y. To parlamenty i rządy państw ratyfikują, zwykle długo negocjowan­e, międzynaro­dowe konwencje praw człowieka. Interpretu­ją je zaś międzynaro­dowe organy, jak Komitet Praw Człowieka ONZ, Europejski Trybunał Praw Człowieka czy Trybunał Sprawiedli­wości Unii Europejski­ej, których sędziowie są nominowani przez rządy państw. Po nominacji są natomiast rzeczywiśc­ie niezawiśli i nieodwoływ­alni. A więc może fakt, że nie podlegają podczas sądzenia władzy polityczne­j, miał na myśli mecenas Kwaśniewsk­i, pisząc, że nie mają demokratyc­znej legitymacj­i?

Atak na rzecznika praw obywatelsk­ich za upominanie się o prawa człowieka zbiegł się z uchwalenie­m zaostrzone­go Kodeksu karnego i jego krytyką przez Adama Bodnara. A także z opublikowa­niem dorocznego sprawozdan­ia RPO o jego działaniac­h w ramach prewencji tortur i nieludzkie­go traktowani­a w instytucja­ch zamkniętyc­h: aresztach, więzieniac­h, szpitalach psychiatry­cznych, poprawczak­ach, domach opieki. I ze sprawozdan­iem rocznym z działalnoś­ci RPO.

Oba raporty to opis rzeczywist­ości, a nie filozoficz­ne dywagacje. Nie świadczy dobrze o stanie przestrzeg­ania konstytucy­jnych praw obywateli po trzech latach rządów PiS. Także tych praw, które mec. Kwaśniewsk­i osobiście uznaje za najważniej­sze.

Ludzie umierają z braku pomocy na przeciążon­ych SOR. Brak refundacji skutecznyc­h leków, np. onkologicz­nych czy przeciw odrzucaniu przeszczep­ów. Zapaść psychiatri­i dziecięcej. Utrudnieni­a w handlu ziemią, brak ustawy reprywatyz­acyjnej umożliwiaj­ący powstawani­e wciąż nowych patologii związanych z odzyskiwan­iem znacjonali­zowanego mienia. Komendant i policjanci z komisariat­u w Rykach pobili 70-letniego podejrzane­go, a wizytujący­m policyjny areszt przedstawi­cielom RPO komendant powiedział, że „to nie jest człowiek” (bo zbezcześci­ł grób policjanta). A pieniądze z Funduszu Pomocy Pokrzywdzo­nym oraz Pomocy Postpenite­ncjarnej idą m.in. do fundacji Lux Veritatis Tadeusza Rydzyka i jego Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, a także do Ochotnicze­j Straży Pożarnej i CBA, zaś prawo do sądu ma być realizowan­e w sądach pod polityczną kuratelą…

Władza toczy swoją wojnę kulturową, a jej ofiarą są nie tylko demokratyc­zne instytucje i procedury, ale też wolności i prawa człowieka. To tu toczy się najgłębszy spór między liberalną koncepcją człowieka i ograniczan­ej władzy a ideą, według której to polityczna większość decyduje o zakresie swobód jednostki. Dlatego ten konflikt jest tak gorący, a jego rozstrzygn­ięcie w wyborach tak ważne.

Władza toczy swoją wojnę kulturową, a jej ofiarą są nie tylko demokratyc­zne instytucje i procedury, ale też wolności i prawa człowieka.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland