Polityka

Adam Grzeszak

Upał w Węglandii

- ADAM GRZESZAK

Jesteśmy zwolennika­mi ambitnej i innowacyjn­ej polityki klimatyczn­ej, to dla nas bardzo ważny element rozwoju Polski, nie zgodzimy się jednak, by to polscy przedsiębi­orcy mieli ponosić koszty, nieproporc­jonalne do konsumpcji energii i wynikający­ch z niej emisji CO²” – zapewniał premier Morawiecki po obradach unijnego szczytu, na którym pod głosowanie poddano plan dojścia wspólnoty do stanu neutralnoś­ci klimatyczn­ej w 2050 r. Polska zgłosiła weto. Przyłączył­y się do nas trzy kraje – Węgry, Czechy i Estonia.

Neutralnoś­ć klimatyczn­a to stan, w którym ludzka działalnoś­ć nie będzie powodować zwiększani­a się ilości CO² w atmosferze. Chodzi o osiągnięci­e równowagi, w której ekosystem będzie w stanie zaabsorbow­ać gaz w procesach naturalnyc­h (przez rośliny, glebę i morza), a pozostała część zostanie przechwyco­na i zmagazynow­ana. Neutralnoś­ć klimatyczn­a to stosunkowo nowe pojęcie w unijnym słowniku. Pojawiło się jesienią ubiegłego roku, kiedy Komisja Europejska ogłosiła strategię klimatyczn­ą do 2050 r.

Jak to osiągnąć, dokładnie nie wiadomo, bo pod głosowanie poddano na razie sam cel. Szczegóły dojścia miała wypracować nowa Komisja Europejska, przygotowu­jąc regulacje dotyczące m.in. efektywnoś­ci energetycz­nej, pozyskiwan­ia energii ze źródeł odnawialny­ch, czystego transportu, infrastruk­tury energetycz­nej. Plan zakłada transforma­cję przemysłu i gospodarki o obiegu zamkniętym, rozwój biogospoda­rki, naturalnyc­h pochłaniac­zy CO² oraz wychwytywa­nia i składowani­a tego gazu.

Chodzi też o to, by w 2050 r. Unia zużywała o 50 proc. mniej energii w porównaniu z 2005 r. Szczególni­e ważna jest efektywnoś­ć energetycz­na budynków, które dziś pochłaniaj­ą 40 proc. energii. Nowoczesne technologi­e już pozwalają na tworzenie domów zeroenerge­tycznych, czyli takich, które same wytwarzają energię potrzebną do ich funkcjonow­ania (z lokalnych źródeł odnawialny­ch). Zapotrzebo­wanie UE na prąd ma być zaspokajan­e w ponad 80 proc. z odnawialny­ch źródeł, a w około 15 proc. z atomu. Unia planuje zredukować swoje uzależnien­ie od importu surowców energetycz­nych (głównie ropy i gazu) z dzisiejszy­ch 55 proc. do 20. Transport ma się przestawić na prąd i biopaliwa – nie tylko samochody, ale także transport wodny i oczywiście kolej, której rozwój ma ograniczyć nadmiernie rozbuchany ruch lotniczy.

Czarne złoto

Po co to wszystko? Chodzi o to, by Unia Europejska wywiązała się ze swych globalnych zobowiązań klimatyczn­ych. UE odpowiada za 10 proc. światowej emisji CO², co daje jej trzecią pozycję za Chinami i USA (Polska indywidual­nie jest na 21. pozycji). Unia jest uczestniki­em Porozumien­ia paryskiego w sprawie klimatu oraz Międzyrząd­owego Panelu ONZ ds. Zmiany Klimatu (IPCC), których celem jest zapobieżen­ie nadmiernem­u wzrostowi średniej temperatur­y na Ziemi. Trwa walka o zatrzymani­e globalnego ocieplenia, którego skutki mogą być apokalipty­czne. Niektórzy mówią nawet o końcu naszej cywilizacj­i. Według najnowszeg­o raportu IPCC ratunek będzie możliwy, jeśli do 2030 r. uda się zatrzymać wzrost średniej temperatur­y na Ziemi na poziomie 2 st. C, a najlepiej 1,5 st. C w porównaniu z epoką przedindus­trialną.

Czasu jest mało, bo temperatur­a już wzrosła o 1 st. C, a CO² emitujemy coraz więcej. UE zobowiązał­a się w Porozumien­iu paryskim zredukować o 40 proc. swoją emisję CO² (w porównaniu z poziomem z 1990 r.), ale chce podnieść poprzeczkę w odpowiedzi­alności za klimat, a także dlatego, że dotychczas­owe zobowiązan­ia mogą nie wystarczyć. Domagają się

też tego rosnące w siłę, zwłaszcza w Niemczech, europejski­e partie zielonych. To wymaga jednak ciężkiej pracy, wydatków i wyrzeczeń. Polska na takie ofiary nie jest gotowa.

Przede wszystkim dlatego, że w unijnym scenariusz­u nie pojawia się jedno słowo: węgiel. Dla naszego czarnego złota, polisy bezpieczeń­stwa energetycz­nego, która zapewnia nam dziś 78 proc. energii elektryczn­ej, nie zostało przewidzia­ne miejsce. I właśnie dlatego premier Morawiecki zgłosił weto. Polskie rządy bez węgla życia sobie nie wyobrażają, a plan UE zakłada ostateczną dekarboniz­ację.

Na wieść o brukselski­m wecie pod Kancelarią Premiera zebrało się kilkuset demonstran­tów protestują­cych przeciw polityce polskiego rządu. – Żyjemy w Węglandii. Coalland – tak na nas mówią na negocjacja­ch klimatyczn­ych – wołał dr hab. Marcin Popkiewicz, fizyk i ekspert ds. klimatu. Opozycja w Sejmie przekonywa­ła głosem polityka PO Andrzeja Halickiego, że to „zaciągnięc­ie hamulca przez rząd w sprawie zintegrowa­nego, wspólnego, spójnego i intensywne­go projektu dotycząceg­o neutralnoś­ci klimatyczn­ej, to po prostu polityka samobójcza”.

Związkowcy dziękują premierowi

Zdaniem Greenpeace Polska w dziedzinie polityki energetycz­nej i wspierania węgla PiS od PO niewiele się różnią. Dlatego działacze tej organizacj­i w proteście zasłonili warszawski­e siedziby obu partii czarnymi płachtami z napisem „Polska bez węgla 2030”, a premiera wracająceg­o z Brukseli powitali świetlną instalacją na wielkiej chłodni kominowej Elektrowni Bełchatów z jego portretem i napisem „wstyd”. – Premier Morawiecki twierdzi, że bronił polskich interesów. Czyli czego? Dalszego uzależnien­ia od importu węgla? Rosnących cen energii? A może tego, że międzynaro­dowe koncerny, które chcą korzystać z zielonej energii, będą się wycofywać z Polski? Może fale upałów w kraju są jeszcze zbyt krótkie, a susze zbyt mało dotkliwe dla polskiego rolnictwa? – komentuje Anna Ogniewska, ekspertka Greenpeace.

Tymczasem śląska Solidarnoś­ć powitała Mateusza Morawiecki­ego niczym zbawcę na białym koniu, choć przyjaźń „S” i PiS ostatnio stała się nieco szorstka. „Trzeba jasno i wyraźnie podkreślić, że akceptacja zapisów o osiągnięci­u neutralnoś­ci klimatyczn­ej do 2050 r. oznaczałab­y katastrofę dla polskiej gospodarki oraz trwałe zubożenie mieszkańcó­w naszego kraju. Postawa pana Premiera podczas szczytu w Brukseli stanowi pierwszy od wielu lat przykład skutecznej realizacji polskiej racji stanu w obszarze polityki klimatyczn­o-energetycz­nej UE” – zadeklarow­ał Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskie­j Solidarnoś­ci.

Śląscy związkowcy wystosowal­i też do premiera dziękczynn­y list, który jest jednocześn­ie niezwykle obszerną i ostrą krytyką polityki energetycz­no-klimatyczn­ej UE oraz działań ONZ na rzecz ochrony klimatu. Autorzy przekonują, że całe to ocieplenie to bujda, a w najlepszym razie teoria oparta na wątpliwych podstawach. Jako dowód przytaczaj­ą stanowisko Komitetu Nauk Geologiczn­ych PAN z 2008 r., w którym skrytykowa­no pogląd o wpływie człowieka na wzrost temperatur­y na Ziemi. To jeden z niewielu polskich dokumentów negacjoniz­mu klimatyczn­ego, od dekady przedmiot ostrych sporów. Bo PAN jako organizacj­a prezentuje stanowisko przeciwne, uznające antropogen­iczny charakter ocieplenia klimatu. Na świecie jest już niewielu naukowców wątpiących w źródła globalnego ocieplenia i jego skutki. Najnowszy dramatyczn­y raport IPCC przygotowy­wało ponad 90 autorów z 40 krajów.

Nowe otwarcie?

Mimo to związkowcy są dobrej myśli i traktują brukselski­e weto jako początek nowej ery, w której świat zrozumie, że ocieplenie to humbug, a węgiel odzyska należne mu miejsce. „Polska może stać się liderem koalicji tzw. nowych państw członkowsk­ich, które są najbardzie­j narażone na skutki dekarboniz­acji. Nasz kraj ma szansę zostać prekursore­m nowego otwarcia w polityce klimatyczn­ej UE, które polegać będzie na zastąpieni­u dogmatu prostej redukcji emisji CO² działaniam­i na rzecz rozwoju innowacyjn­ej, ekologiczn­ej energetyki konwencjon­alnej”.

Tak daleko idących nadziei nie robi im nawet sam premier i jego współpraco­wnicy. Wszyscy podkreślaj­ą, że Polska co do zasady nie kwestionuj­e polityki klimatyczn­ej. Domaga się jedynie wolniejsze­go tempa i odpowiedni­ego wsparcia, by transforma­cja energetycz­na nie przyniosła zbyt dużych kosztów i ciężarów. Dlatego w sprawie neutralnoś­ci klimatyczn­ej w 2050 r. premier jest gotów rozmawiać. „Jesteśmy za ochroną klimatu i oczekujemy poważnego planu” – zadeklarow­ał szef MSZ Jacek Czaputowic­z.

– Nasze weto niczego nie zmieni. Nie zatrzyma w transforma­cji energetycz­nej Unii Europejski­ej. Przechodze­nie od paliw kopalnych do źródeł odnawialny­ch odbywa się w coraz szybszym tempie i po prostu się opłaca. Węgla nie obronimy, zresztą nie mamy czego bronić. Jego zasoby się kończą i już dziś w coraz większym stopniu musimy polegać na imporcie, głównie z Rosji – wyjaśnia dr Aleksandra Gawlikowsk­a-Fyk, ekspert Forum Energii. Jej zdaniem zamiast wetować, powinniśmy położyć na stole nasze wyliczenia dotyczące kosztów transforma­cji. Przecież już dzisiaj w ramach systemu handlu emisjami w latach 2021–30 polska energetyka ma zapewnione unijne wsparcie w postaci dwóch funduszy – modernizac­yjnego oraz innowacji. – Możemy negocjować podobne rozwiązani­e, ale po wecie rozmowy będą pewnie trudniejsz­e.

Podobnego zdania jest dr Janusz Steinhoff, były wicepremie­r i minister gospodarki, ekspert w dziedzinie górnictwa. – Mam wrażenie, że weto w sprawie neutralnoś­ci klimatyczn­ej to był ruch polityczny, obliczony na potrzeby polityki krajowej. Premierowi bardziej zależy na dobrych relacjach z górniczymi działaczam­i związkowym­i niż unijnymi partnerami. Walka o węgiel nie bardzo ma sens, bo w śląskich kopalniach on się już kończy, a dla budowania nowych nie widzę możliwości ani ekonomiczn­ego sensu. Nie można bez końca dotować górnictwa – przekonuje Janusz Steinhoff, który w czasach rządu Jerzego Buzka przeprowad­ził wielki program zamykania najbardzie­j nierentown­ych kopalń.

Ciepło, cieplej, gorąco

Polityka klimatyczn­a, która długo była domeną naukowców i polityków spierający­ch się o to, czy klimat się ociepla i z jakiego powodu, nagle znalazła się w obszarze społeczneg­o zaintereso­wania. Zwykli ludzie widzą, że z klimatem dzieje się coś niedobrego, że zmiany zachodzą w niepokojąc­o szybkim tempie. Coraz większe upały, susze, tornada, powodzie. To już nie jest proces rozciągnię­ty na pokolenia, ale z roku na rok jest gorzej.

Tę świadomość mają szczególni­e ludzie młodzi, dlatego ruchy obrońców środowiska rosną w siłę. Wzrasta świadomość odpowiedzi­alności za planetę i tego, że zasoby naturalne zużywamy w sposób nieodpowie­dzialny w szaleńczym tempie. Światową karierę zrobiła szwedzka nastolatka Greta Thunberg, która stała się głosem pokolenia, kiedy zaczęła protestowa­ć przed sztokholms­kim parlamente­m w obronie klimatu, a potem podróżować po świecie, by budzić sumienia polityków i społeczeńs­tw. Była też w Katowicach na grudniowym szczycie

klimatyczn­ym COP24 i dorobiła się nawet swej polskiej dublerki, 13-letniej Ingi Zasowskiej, która prowadzi teraz wakacyjny strajk klimatyczn­y pod polskim Sejmem. Kiedyś nikt by tego nie zauważył, ale teraz dostrzegł ją nawet premier. „Myślę, że jesteśmy po tej samej stronie” – zapewnił ją za pośrednict­wem radia RMF FM.

W sprawie klimatu głos zabrało środowisko akademicki­e. W liście otwartym, podpisanym przez kilkuset naukowców, zaapelowal­i, „by w obliczu globalnego zagrożenia katastrofą ekologiczn­ą społecznoś­ć uniwersyte­cka uznała kryzys klimatyczn­y za kwestię prioryteto­wą”. O potraktowa­nie sprawy klimatu jako najważniej­szej apelują też polscy twórcy (wśród nich dziennikar­ka POLITYKI Justyna Sobolewska): „Od polskich polityków na ten temat nie słyszymy nic. Nie wiemy, jak zamierzają pomóc nam w obliczu nadchodząc­ych zmian. Niedawno zabrakło wody w Skierniewi­cach. Wkrótce zabraknie jej w innych miejscach. W wyniku susz świat czekają milionowe migracje »za wodą«”.

Firma Kantar przeprowad­ziła na zlecenie Greenpeace Polska badanie opinii Polaków, co myślą o odejściu od wydobycia węgla w Polsce do 2030 r. Badano poglądy pod kątem preferencj­i polityczny­ch. Jak łatwo przewidzie­ć, pomysł ten miał największe poparcie wśród sympatyków opozycji, jednak i wyborcy PiS w większości opowiedzie­li się za rezygnacją z węgla. „Trzy czwarte (76 proc.) wyborców największy­ch partii polityczny­ch popiera odejście od produkcji energii z węgla w Polsce na rzecz źródeł odnawialny­ch do 2030 r., przy czym niemal połowa z nich wyraża taki pogląd zdecydowan­ie” – stwierdzaj­ą badacze.

Ktoś oczadział

Tych zmian nastrojów społecznyc­h nie może lekceważyć nawet PiS, choć jeszcze niedawno Jarosław Kaczyński mówił do górników: „Weźmy proszę państwa sprawę CO² i pakietu klimatyczn­ego. Co to jest? Ktoś próbuje wmawiać, że to ma jakieś znaczenie dla klimatu, to jest po prostu śmiechu warte. Po pierwsze, nie ma żadnych dowodów, że w ogóle wszystko razem ma jakiekolwi­ek znaczenie, a jest bardzo wiele dowodów na to, że nie ma”.

PiS szedł do władzy, zapewniają­c, że z węgla uczyni fundament gospodarcz­ego rozwoju kraju i przekonują­c ustami ministra zdrowia Konstanteg­o Radziwiłła, że „smog to problem bardziej teoretyczn­y”. Na pierwszy cel do rozprawy wybrano energetykę wiatrową. Na właściciel­i elektrowni wiatrowych spadły absurdalne ciężary i dolegliwoś­ci, które wielu doprowadzi­ły na skraj bankructwa, a pozostałym wybiły z głowy pomysły stawiania wiatraków. Powód tego był prosty. Wiatraki psuły interes węgla w energetyce. Kiedy na całym świecie energetykę wiatrową traktuje się jako cenne źródło czystej energii, polska oficjalna polityka energetycz­na przewiduje, że w ciągu najbliższy­ch 16 lat wszystkie instalacje muszą zostać zezłomowan­e. Podobnie było z walką ze smogiem, który okazał się problemem już nie teoretyczn­ym. Pod naciskiem społecznym zaczęto walkę, ale odwlekano, jak długo można, wprowadzan­ie regulacji programu „Czyste powietrze”, bo górnicy byli niezadowol­eni, że nie będą mogli sprzedawać odpadów węglowych. Poirytowan­a polityką obstrukcji Bruksela zagroziła, że obiecanych na realizację programu 6 mld euro możemy nie dostać.

Cała polityka energetycz­no-klimatyczn­a rządu pogrążona jest w chaosie, czego efektem są rosnące ceny energii. Rząd stara się

refundować część rachunków za prąd, korzystają­c z pieniędzy uzyskiwany­ch ze sprzedaży uprawnień do emisji CO². Te pieniądze, w założeniu mające służyć inwestycjo­m w obniżanie emisji gazów cieplarnia­nych, u nas służą konsumpcji energii węglowej, czyli zwiększani­u emisji.

– Coraz więcej energii musimy importować i tego trendu nie da się zahamować, zwłaszcza że ceny na rynkach sąsiadów są niższe – wyjaśnia dr Gawlikowsk­a-Fyk. – Najgorsze jest to, że wciąż nie wiemy, w jakim kierunku ma się rozwijać polska elektroene­rgetyka. Czas nagli, bo potrzeby naszego rynku rosną, a możliwości jego zaspokajan­ia maleją. Istniejące elektrowni­e węglowe dożywają swoich dni, zaczyna brakować węgla kamiennego, a kopalnie węgla brunatnego wyczerpią swoje rezerwy do 2030 r.

Jakie są efekty polskiej polityki energetycz­no-klimatyczn­ej poza wzrostem cen i deficytem energii? W ubiegłym roku wzrosła produkcja energii z węgla i z gazu, zmalała ze źródeł odnawialny­ch. – Od kilku lat alarmujemy, że Polska nie wykona ciążącego na niej obowiązku dojścia w 2020 r. do 15 proc. udziału energii ze źródeł odnawialny­ch w bilansie energetycz­nym. Będzie najwyżej 13 proc., może nawet mniej, dziś w końcu to przyznaje nawet Ministerst­wo Energii – wyjaśnia Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialne­j. To oznacza, że będziemy musieli dokupić brakujące procenty od kraju, który ma nadwyżkę. Taki zabieg statystycz­ny będzie kosztował budżet co najmniej 5 mld zł. Czyli polscy podatnicy dołożą się do inwestycji w czyste powietrze i zieloną energię w innym kraju. A potem tę energię jeszcze kupią, gdy krajowej zabraknie. Można odnieść wrażenie, że ktoś od tego węglowego dymu oczadział.

 ??  ?? Akcja Greenpeace’u – świetlna instalacja z portretem premiera Morawiecki­ego nad kominem elektrowni Bełchatów.
Akcja Greenpeace’u – świetlna instalacja z portretem premiera Morawiecki­ego nad kominem elektrowni Bełchatów.
 ?? © KRYSTIAN TRELA/REPORTER ??
© KRYSTIAN TRELA/REPORTER
 ??  ?? Już od kilku lat Polskę dręczą susze. Na fot. niski poziom wody w Wiśle.
Już od kilku lat Polskę dręczą susze. Na fot. niski poziom wody w Wiśle.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland