Secesja w Konfederacji
Nie przyjmuję propozycji Konfederacji na wybory z uwagi na brak transparentności i dobrej woli” – oświadczył 24 czerwca Marek Jakubiak, ogłaszając jednocześnie decyzję o opuszczeniu wraz z Piotrem Liroyem-Marcem skrajnie prawicowej wyborczej koalicji. Politycy zapowiedzieli, że jesienią wystartują pod szyldem Federacji Jakubiak-Liroy z programem „Patriotyzm i Wolność” (o chwytliwym skrócie: PiWo).
Liderzy Ruchu Narodowego oraz partii KORWiN przekonują, że ze spokojem przyjmują tę wiadomość, bo potencjał odchodzących „nie był wielki”, a obaj tworzą „partie jednego człowieka”. Według nieoficjalnych informacji dotychczasowi sojusznicy pokłócili się przede wszystkim o skład zarządu powstającej specjalnie na wybory partii Konfederacja – Jakubiak i Liroy żądali więcej miejsc, niż korwiniści i narodowcy chcieli im dać. Secesjoniści spoglądają teraz w stronę Bezpartyjnych Samorządowców – współpracę zasugerował sam rzecznik BS, który 26 czerwca wrzucił na Twittera zdjęcie z „dobrych rozmów o Polsce” z Jakubiakiem i Liroyem.
Co warto odnotować, tego samego dnia lider Bezpartyjnych Robert Raczyński spotkał się w Warszawie z Pawłem Kukizem. Kukizowcy wiedzą, że startując samodzielnie jesienią, mają niewielkie szanse na przekroczenie progu. Ich potencjalny koalicjant
z PSL może zaś zdecydować się na współpracę z PO, szukają więc innych opcji. Wspólny komitet Kukiz’15, Federacji i Bezpartyjnych mógłby przedstawiać się jako bardziej umiarkowana alternatywa dla Konfederacji.
Tymczasem konfederaci przedstawili siedem tez, które mają się stać podstawą ich programu wyborczego. Są wśród nich skrajnie prawicowe klasyki – jak: przywrócenie kary śmierci, zaostrzenie prawa antyaborcyjnego czy walka z„homopropagandą”
i żydowskimi roszczeniami. Ale wyborcze perspektywy są raczej kiepskie. W majowych eurowyborach Konfederacja zdobyła 620 tys. głosów (4,55 proc.), czyli tylko 20 tys. więcej, niż korwiniści i narodowcy zebrali łącznie w 2014 r. Jeszcze mniej dostał Kukiz’15 (pół miliona). Jeśli ruch Pawła Kukiza znajdzie koalicjanta, to zwiększy swoje szanse na przetrwanie. Inaczej jego ludzie przejdą do PiS – co ostatnio zasugerował Ryszard Terlecki. (RŁ)