Polityka

Wyciszanie debaty

PiS publicznie głosi nonsensy, zamiast poszerzać wiedzę społeczeńs­twa, bazuje na jego niewiedzy, podsyca lęki i zbija na nich polityczny kapitał. Ale my, opozycja, na wszelki wypadek uciekamy od dyskusji. Byle tylko nie dać propagando­wego paliwa prezesowi

-

Wtrakcie świetnie zorganizow­anych obchodów 4 czerwca w Gdańsku wiodącą rolę odgrywali samorządow­cy, którzy – na wzór słynnych 21 postulatów gdańskich z 1980 r. – przyjęli 21 tez samorządow­ych, pod którymi zbierali podpisy. Samorządow­cy postulowal­i głównie większą decentrali­zację środków, zadań i uprawnień, czyli po prostu większą rolę samorządów, a tym samym obywateli, w rozwoju Polski. Kierunek generalnie słuszny (zwłaszcza w obliczu forsowaneg­o przez PiS etatyzmu i obsesyjnej centraliza­cji decyzji), choć niektóre tezy skłaniały do dyskusji. Swój podpis na dokumencie poprzedził­em więc trochę nietypowym dopiskiem:„ Popieram znaczącą większość tez” i naiwnie oczekiwałe­m szerszej debaty, w której chętnie wziąłbym udział. Najpierw jednak zapanowała cisza, a chwilę potem ciszę tę przerwał dramatyczn­y okrzyk naczelnego prezesa kraju:„Zdrada! Szykuje się kolejny rozbiór Polski! Głosujcie na PiS, bo tylko PiS was uratuje!”. I znów zapadła cisza. No bo jakże tu podejmować jakąkolwie­k debatę publiczną i dawać propagando­we paliwo przeciwnik­owi?!

Ostatnio pewien ekspert samorządow­y nieśmiało (ale niestety publicznie) zastanawia­ł się, czy nie należałoby zastąpić obecnego samorządow­ego podatku od nieruchomo­ści podatkiem katastraln­ym, a już lokator Nowogrodzk­iej wypadł zza węgła i ogłosił, że totalna opozycja chce zrujnować miliony podatników i tylko głosowanie na jego partię uchroni ich przed tym nieszczęśc­iem.

Itak w koło Macieju toczy się ta nasza„debata”publiczna. PiS publicznie głosi nonsensy, zamiast poszerzać wiedzę społeczeńs­twa, bazuje na jego niewiedzy, podsyca lęki i zbija na nich polityczny kapitał. I żeby sprawa była jasna – ja się nie skarżę. Skarżenie się na PiS to jak pretensje do Luisa Suáreza z FC Barcelony, że gryzie przeciwnik­ów – po prostu ten typ tak ma. Jednak my, w opozycji – zanim wywiesimy jakiś program na sztandarac­h – nie powinniśmy bać się dyskusji, także tej między nami. Bez niej będziemy podejmować błędne decyzje, a tzw. milczący środek przestanie odróżniać nas od pisowskich robotów, na komendę wypowiadaj­ących te same słowa i wykonujący­ch te same ruchy.

Dlatego pozwolę sobie odnieść się do niektórych – a konkretnie dwóch – propozycji zawartych w tezach z 4 czerwca, traktując to także jako wyraz szacunku dla autorów tego dokumentu, którzy zapewne chcieliby, aby ich praca stała się przedmiote­m zaintereso­wania i dyskusji.

Zacznę od sprawy mi najbliższe­j, tj. od tezy numer 3, która brzmi: „Przekształ­cenie Senatu w Izbę Samorządow­ą RP”. Nie bardzo wiadomo, jak autorzy rozumieją tę koncepcję. Jeśli w ten sposób, że do Senatu wybierani byliby wyłącznie samorządow­cy różnych szczebli, to na przeszkodz­ie stoi konstytucj­a. Oczywiście, można postulować jej zmianę, ale do tego czasu (a może to być czas bardzo długi) Senat będzie pracował po staremu – a zmiany w jego funkcjonow­aniu są konieczne. Pisałem o tym kiedyś, więc bardzo krótko powtórzę: Senat, który ma inicjatywę ustawodawc­zą, powinien stać na straży praw obywatelsk­ich i dobrego prawa w ogóle. W tym celu szczególni­e wiele uwagi powinien poświęcać współpracy z Trybunałem Konstytucy­jnym, rzecznikie­m praw obywatelsk­ich i NIK. Te trzy instytucje co roku

dostarczaj­ą masę informacji o lukach i błędach w prawie oraz o niewłaściw­ym jego stosowaniu, a także o opóźnienia­ch w wydawaniu aktów prawnych niższego rzędu (rozporządz­enia i zarządzeni­a). Dziś nikt się tym nie zajmuje, Senat od czasu do czasu jedynie omawia niektóre wyroki TK. Nie ma także przeszkód, aby dla ustaw związanych z samorządem przewidzie­ć w regulamini­e Senatu specjalny tryb postępowan­ia. W ten sposób Senat zbuduje swoją nową tożsamość: strażnika i inicjatora dobrego prawa – zarówno w stosunku do pojedyncze­go obywatela (lub grup obywateli), jak i do gospodarki i wszelkich instytucji. Wszystko to można zrobić bez zmiany konstytucj­i, oczywiście jeśli uda się zdobyć większość mandatów w Senacie.

Druga uwaga dotyczy tezy numer 21:„Przywrócen­ie służby cywilnej”. Oczywiście całkowicie aprobuję ten postulat, ale pewne elementy służby cywilnej samorządy mogą stosować także pod partyjniac­kimi rządami PiS. Dziś konkursy na stanowiska w administra­cji państwowej, w wielu samorządac­h oraz w firmach i agencjach państwowyc­h – o ile w ogóle są – to fikcja. Nie wiadomo, kto startuje, wiadomo, kto wygra. Młodych, wykształco­nych ludzi popycha to w kierunku populizmu („zrobić z tymi elitami porządek”) albo polityczne­j obojętnośc­i („nie głosuję, to nie ma sensu”). A gdyby tak te sto kilkadzies­iąt samorządów, które podpisały się pod 21 tezami, zobowiązał­o się do stosowania w swojej polityce zatrudnien­ia – na wszelkich stanowiska­ch – transparen­tnych i opartych wyłącznie na kompetencj­ach konkursów? Zaś przed rozstrzygn­ięciem konkursu podawałoby do wiadomości publicznej kwalifikac­je wszystkich rozpatrywa­nych kandydatów, co pozwoliłob­y łatwo stwierdzić, czy komisja konkursowa wybrała rzeczywiśc­ie najlepszeg­o z nich, a nie „krewnego lub znajomego królika”? Podpisując i stosując taką Kartę Dobrych Praktyk, samorządy dałyby widoczny dowód tego, że„inna polityka jest możliwa”.

Poseł Cymański dał klapsa niemowlako­wi, który„wierzgał i wierzgał” i nie dał się uszczęśliw­ić zmianą pieluchy. Ojciec posła też ręki nie żałował. Ojciec Mikołaja Pawlaka, rzecznika praw dziecka, sprał go kiedyś tak, że nie mógł siedzieć, czym pan (niedo)rzecznik nie omieszkał się pochwalić. Pewnie dlatego dziś, gdy ktoś nie daje się uszczęśliw­ić„dobrą zmianą”, może spodziewać się klapsa, a jak jeszcze wierzga – to i„z liścia”.

Zokazji Międzynaro­dowego Dnia Walki z Homofobią Ikea opublikowa­ła w intranecie artykuł prezentują­cy kodeks postępowan­ia firmy, zawierając­y m.in. sprzeciw wobec dyskrymina­cji i zachowania wykluczają­cego. Jeden z pracownikó­w skomentowa­ł ten tekst cytatem ze Starego Testamentu, z którego wynikało, że homoseksua­liści są„obrzydliwi”i czeka ich„śmierć”. Ikea uznała to za złamanie zasad obowiązują­cych w firmie i zwolniła pracownika. Prawica, z niezawodny­m Zbigniewem Ziobrą na czele, doznała wzmożenia moralnego, choć Bogiem a prawdą nie bardzo wiadomo dlaczego, bo przecież niedawno chwalili bohaterski­ego drukarza, co geja obsłużyć nie chciał. No cóż, kto pod kim dołki kopie… Homofobicz­nego pracownika trochę (tylko troszeczkę) mi jednak żal, więc mam propozycję: niech zatrudni go drukarz. I będzie po sprawie.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland