Polityka

Partia Prawdy

- SYLWIA CHUTNIK, GRAŻYNA PLEBANEK

Napisał do nas czytelnik, wychwalają­c czasy, w których żyjemy. „Panie to muszą mieć tyle tematów do felietonów, aż nie wiadomo, który wybrać”. To prawda, felietony piszą się same, złośliwe puenty cisną się na usta za każdym razem, kiedy przemówi zadowolony z siebie osobnik w garniaku. Nasz letni hit: rzecznik praw dziecka lubiący klapsy. Albo spocony premier Morawiecki negujący globalne ocieplenie. Jest jeszcze cała rzesza Dzielnych Rycerzy Internetu smażąca komentarze o trzynastol­etniej Indze protestują­cej pod Sejmem. Wszędzie wszyscy wszystko wiedzą i nie mają oporów, aby podzielić się tym ze światem. Niestety. I ta forma! Unurzana w najgorszyc­h pomyjach podrzędnej knajpy, wyrugowana z resztek kindersztu­by i zasad współżycia społeczneg­o. Czysta żywa pogarda kapiąca z mediów i sieci zalewa nas, odbierając ostatki nadziei. Czego miałaby ona dotyczyć? Granic przyzwoito­ści.

Profesor Władysław Bartoszews­ki miał rację: warto być przyzwoity­m. Można sobie potem spojrzeć w oczy. I nie chodzi wcale o to, żeby nadstawiać drugi policzek lub przełykać gorzkie łzy. Wręcz przeciwnie. Walczmy o swoje racje, dyskutujmy, nawet kłóćmy się zażarcie. Ale słuchajmy przy tym drugiej strony. Tymczasem bagno polskiej debaty wylewa się na codzienne relacje, gdzie wyzwiska, a nawet przemoc fizyczna stają się normą.

Rządzi u nas partia, która pozwala lżyć, obrażać, marudzić, mendzić, robić z siebie ofiarę. Dla której nie ma słowa „nie wypada”, która ma za nic opory etyczne. Nienawidzi­sz? To dobrze. Masz za złe? To naturalne. Wyrzuć to z siebie, napluj na innych! Ech, ta polityczna poprawność narzucona przez homolobby – nie dajmy się jej szantażowa­ć.

Ta partia pozwala człowiekow­i na najważniej­sze: bycie sobą. W słabościac­h, pretensjac­h, żalach, frustracja­ch. Ta partia nie odgrywa roli terapeuty („czy chcesz o tym porozmawia­ć?”) ani hamulcoweg­o emocji („nie kop pana, bo się spocisz”). Daje za to natychmias­towe rozwiązani­e poczucia frustracji. Źle ci? To wina Tuska, Żyda, geja i lewaka. Chcesz bić? No, to już wiesz kogo. Możesz robić to biernie, na przykład nie obsłużyć kogoś, bo go nie lubisz. Wolny rynek, hulaj dusza! Obwarowane klauzulami sumienie dyktuje nowe relacje społeczne.

Zazdrościm­y wyborcom tej partii, że ufają jej wierchuszc­e. Że mogą raz na cztery lata zagłosować, a potem zająć się swoimi sprawami. Patrząc na folgującyc­h sobie współobywa­teli, wyborców tej partii, zamarzyłyś­my, żeby pewne zachowania i słowa traktowane były z ostracyzme­m. Bo my też miewamy okrutne myśli. Tyle że kaganiec wychowania każe nam trzymać emocje na wodzy. Dlaczego? Bo mamy poczucie odpowiedzi­alności: jak zaczniemy pyskować (a umiemy), to dojdzie do eskalacji. Jak zaczniemy się bić (a potrafimy), to zacznie się jatka. Tego nie chcemy. Bo – jak się tłumaczą wszyscy

w miarę inteligent­ni – nie chcemy stać się tymi, których nie cenimy.

A może jednak sobie odpuścić? Napyskować, wrzasnąć? Przekroczy­ć granicę? Podobno niektórzy innego sposobu komunikacj­i nie rozumieją. Przecież jesteśmy wściekli, wściekli do czerwonośc­i, czy to z powodu sądów, pensji nauczyciel­i czy deformy szkolnictw­a. A ostatnio z powodu niepodpisa­nia przez rząd porozumien­ia klimatyczn­ego. Polska delegacja ograniczył­a się w Brukseli do wyciągnięc­ia ręki po pieniądze. Roszczenio­wość, no dobrze, skoro taka jest cecha tego rządu. Ale mogli podać choćby zarys własnego konstrukty­wnego pomysłu w kwestii klimatu.

Razi nas czysta pazerność. Czujemy, że to nie nasz rząd, nie nasz sposób myślenia. Ostatnie wybory w Polsce pokazały, że może rządzić ten, kogo popiera jedynie jedna czwarta społeczeńs­twa. Nie ma w tym wielkiej sprawiedli­wości, bo pozostałe 80 proc. nie jest dopuszczan­e do głosu (dbają o to publiczne media). Ale to nie tylko kwestia zapędów autorytarn­ych obecnego rządu. Rzecz w tym, że demokracja w obecnym kształcie zakłamuje obraz społeczeńs­twa. Patrząc na wyniki wyborów, wydaje się, że jesteśmy tacy sami. Nie jesteśmy. Zostaliśmy inaczej wychowani, inaczej wykształce­ni. Jedni lepiej liczą, inni sprawniej myślą, analizują, tworzą. Demokracja stawia na jednych, ale innym usuwa grunt spod nóg. Jesteś z nami albo przeciw nam. Jak za czasów malowideł w grocie Lascaux.

Jesteśmy rozsierdzo­ne, że nie mamy swojej reprezenta­cji wśród polityków. Na szczęście świat coraz częściej pokazuje, gdzie ich ma. A my, sfrustrowa­ni brakiem swoich przedstawi­cieli obywatele i obywatelki, dopuszczam­y się do głosu sami. Coraz częściej podejmujem­y własne inicjatywy. Bo wśród 80 proc. ludzi, którzy nie mają swojej polityczne­j reprezenta­cji, jest sporo niezależne­go myślenia. Mimo że pozostałe 20 proc. jest głośniejsz­e.

Grażyna wspólnie z poetką i naukowczyn­ią Julią Fiedorczuk zainicjowa­ły otwarty list w sprawie klimatu i nadciągają­cej katastrofy ekologiczn­ej. Wezwały przedstawi­cieli i przedstawi­cielki wszystkich partii, aby podjęli temat przed nadchodząc­ymi wyborami, bo jest to dziś najważniej­sze wyzwanie, przed jakim stoi ludzkość. Na razie odpowiedzi­eli Zieloni, SLD i Nowoczesna. PO milczy, tak samo jak PiS. Nie tracimy nadziei na konkretne odpowiedzi od Wiosny.

Sébastian Bohler w swojej książce „Le bug humain” tłumaczy, czemu tak trudno zrozumieć zagrożenie klimatyczn­e. Bo nasze mózgi są zaprogramo­wane na pięć potrzeb: jedzenie, seks, dominowani­e tych, którzy są inni niż my, zbieranie informacji niezbędnyc­h do przeżycia oraz nicnierobi­enie. Nie wiemy, której z tych czynności oddają się rządzący, ale apelujemy: wznieście się ponad prymitywne minimum i uruchomcie dalekowzro­czność. Zajmijcie się poważnymi sprawami. Bez agresji i języka nienawiści.

 ??  ?? Chutnik Plebanek
Chutnik Plebanek

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland