Polityka

Przypadek Katie Hill – kobietom wolno mniej

Pierwszą ofiarą zaostrzony­ch purytański­ch reguł dotyczącyc­h stosunków męsko-damskich w Kongresie stała się biseksualn­a Katie Hill.

- Tomasz Zalewski USA

Była jedną z tych obiecujący­ch kandydatek, dzięki którym rok temu demokraci odzyskali większość w Izbie Reprezenta­ntów – wygrała wybory w konserwaty­wnym okręgu w Kalifornii, gdzie zawsze triumfowal­i republikan­ie. Młodej, charyzmaty­cznej, choć debiutując­ej dopiero deputowane­j przepowiad­ano wielką przyszłość. Kogoś takiego Partia Demokratyc­zna potrzebuje jak kania dżdżu. 32-letnia Katie Hill to ucieleśnie­nie marzeń o „All American Girl”. Atrakcyjna blondynka, typ anglosaski, żadnych etnicznych naleciałoś­ci. Córka pielęgniar­ki i policjanta z małego miasteczka Aqua Dulce, absolwentk­a publiczneg­o college’u, miała być przeciwwag­ą dla radykalnyc­h kongresman­ek w rodzaju Alexandrii Ocasio-Cortez, wpatrzonyc­h w socjalistę Berniego Sandersa.

Na krajową arenę wypłynęła jako szefowa PATH, lokalnej organizacj­i pomocy bezdomnym. W Kongresie popierała reformy umiarkowan­e, głosując nawet za budową fragmentów muru na granicy z Meksykiem. Tacy właśnie demokraci mogą odbierać wyborców Trumpowi, więc nikt się nie dziwił, że przewodnic­ząca Izby Nancy Pelosi forsowała jej kandydatur­ę do kierownicz­ych zadań w komisjach na Kapitolu.

Tym większy był szok, kiedy pod koniec październi­ka Hill oznajmiła, że oddaje swój mandat. Wcześniej brytyjski brukowiec „Daily Mail” i prawicowy portal internetow­y RedState podały, że zamężna kongresmen­ka, która nie kryła swej biseksualn­ości, miała romans z pracownicą swego sztabu wyborczego, a potem z kimś z jej personelu w Kongresie. Jako dowód media te opublikowa­ły jej nagie zdjęcia w towarzystw­ie młodej kobiety. Hill przyznała, że była z nią

w intymnym związku, ale dementuje wiadomość o relacji z podwładnym.

Ogłaszając rezygnację, oświadczył­a, że postąpiła „niewłaściw­ie”, ale wyjaśniła, że trefne fotosy dostarczył tabloidom jej mąż Kenny Heslep, który bezpodstaw­nie oskarżył ją o romans z pracowniki­em jej biura i z którym się właśnie rozwodzi. Nazwała go „potworem”, chociaż jeszcze niedawno asystował uśmiechnię­ty przy jej zaprzysięż­eniu. Co więcej, okazało się, że on też uprawiał seks z jej partner‑ ką. A ściślej cała trójka żyła w konsen‑ sualnym związku zwanym w Ameryce throuple (kombinacja słów: three – trzy i couple – para), czyli znajomym nam skądinąd menage à trois.

W pułapce

Pelosi oświadczył­a, że popiera decyzję

o złożeniu mandatu przez Hill, która jej zdaniem „wykazała zły osąd” sytuacji. Wtórują jej inni politycy partii, podkre‑ ślając, że deputowana złamała obowią‑ zujące na Kapitolu reguły moralności. Rok temu komisja ds. etyki Kongresu zabroniła wchodzić w intymne relacje z podwładnym­i – była to odpowiedź na presję ze strony walczącego z mole‑ stowaniem seksualnym ruchu #MeToo, który wcześniej skłonił już korporacje do wprowadzen­ia u siebie analogiczn­e‑ go zakazu.

Oficjalne uzasadnien­ie dymisji Hill trąci jednak fałszem, a co najmniej hipokryzją. Jej związek z pracownicą sztabu wyborczego nie był zakazany, a na relację z członkiem personelu w Kongresie, do której kongresmen­ka się nie przyznaje, nie ma dowodów. Na‑ wet jeżeli uznać, że romans z młodszą

o 10 lat podwładną z kampanii wyborczej też naruszał – wyśrubowan­e ostatnio – normy etyczne, warto zauważyć, że ani ona sama, ani nikt z innych współpra‑ cowników Hill nigdy nie zgłaszał skarg

o molestowan­ie czy jakiekolwi­ek wyko‑ rzystywani­e stanowiska, co jest istotą nadużyć piętnowany­ch przez #MeToo. Można więc wątpić, czy Katie kogoś rze‑ czywiście skrzywdził­a.

Tym bardziej że to, co zrobiła, jest niczym w porównaniu z wyczynami niektórych członków amerykańsk­iego Kongresu – mężczyzn, którzy nadal tam zasiadają, chociaż ich pracownice oskar‑ żały ich o seksualną przemoc.

Wygląda zatem na to, że prawdziwym, a w każdym razie głównym powodem rezygnacji Hill były jej nagie zdjęcia z partnerką i ujawnienie, że żyła w po‑ liamoryczn­ym trójkącie. Nawet w sto‑ sunkowo liberalnej Kalifornii to za wie‑ le dla opinii publicznej – Ameryka to nie Europa. Zwłaszcza że rewelacje te kłóciły się z wizerunkie­m kongresmen­ki sprze‑ dawanym wyborcom z amerykańsk­iego centrum, jako dobrze ułożonej młodej damy dalekiej od lewicowego liberty‑ nizmu. Establishm­ent Partii Demokra‑ tycznej ma kłopot, bo nie może wprost skrytykowa­ć jej stylu życia – popiera w końcu seksualne mniejszośc­i i potępia homo‑ i bifobię.

Casus Hill ukazuje zresztą – co zauwa‑ żyli komentator­zy w USA – w jaką swego rodzaju pułapkę wpadły ugrupowani­a LGBT i solidaryzu­jące się z nimi liberal‑ ne środowiska, kiedy poparły ruch #Me‑ Too. Jeżeli na zasadzie dmuchania na zimne wprowadza się zaostrzone reguły stosunków męsko‑damskich w miejscu pracy, zabraniają­c intymnych relacji między pracownika­mi pozostając­ymi w zależności służbowej, i to niezależni­e od płci, trzeba się liczyć z tym, że będą one w pierwszej kolejności wykorzysta‑ ne przeciw kategoriom słabszym, czyli kobietom i seksualnym mniejszośc­iom. Choćby w oparciu o tezę, że skoro mają równoupraw­nienie, muszą być oceniane według tych samych miar. Bo przecież „wśród kobiet też są drapieżcy”.

Porno zemsta

Tymczasem Hill, która sama przy‑ znała, że „nie jest doskonała”, ale o któ‑ rej ofiarach nic nie wiemy, z pewnością sama jest ofiarą. Szczegóły jej nieorto‑ doksyjnego intymnego życia wyciekły za sprawą Heslepa, męża nieudaczni‑ ka, który zwrócił się przeciw niej, kie‑ dy wniosła o rozwód; oskarżył ją wtedy

o zdradę i wysłał jej zrobione przez siebie – może za jej zgodą – nagie fotki do tablo‑ idu i prawicoweg­o portalu. Heslep uciekł się do tego, co w USA określa się mianem revenge porn, czyli do „pornografi­cznej zemsty”, coraz częściej tam stosowanej przez odtrąconyc­h kochanków i w więk‑ szości stanów figurujące­j w kodeksach

jako przestępst­wo. Rzadko jednak karanej, za to skutecznej w publicznym piętnowani­u sfotografo­wanych osób za rozwiązłoś­ć. Statystyki mówią, że kobiety są celem revenge porn prawie dwa razy częściej niż mężczyźni, czego odbiciem jest określenie slutshamin­g, czyli „zawstydzan­ie zdziry”, chociaż zdarza się też kompromito­wanie w ten sposób gejów (są oni ofiarami siedem razy częściej niż mężczyźni hetero).

Niezatapia­lni

W USA komentator­zy podkreślaj­ą ironię faktu, że pierwszą ofiarą purytański­ch reguł dotyczącyc­h stosunków męsko-damskich w Kongresie stała się kobieta, w dodatku biseksualn­a, którą demokratyc­zny establishm­ent najwyraźni­ej „wrzucił pod autobus” dla dobra partii. Tymczasem na Kapitolu od dziesięcio­leci swobodnie harcowali na tym polu heteroseks­ualni mężczyźni, a w Białym Domu urzęduje ktoś, przy kim Katie Hill wydaje się grzeczną harcerką.

Ciekawe przy tym, że o ile w przeszłośc­i z seksualnyc­h skandali znani byli raczej demokraci, o tyle ostatnio przodują w tej konkurencj­i republikan­ie. Może dlatego, że fala krytyki męskich ekscesów ze strony feministek – elektoratu demokratów – skłania ich do powściągan­ia samczych instynktów, a ich kolegów do surowszego karania sprawców we własnych szeregach. Na co wskazuje m.in. eksmisja z Kongresu za molestowan­ie demokratyc­znego senatora Ala Frankena. Tymczasem republikań­ski kongresmen Duncan D. Hunter nadal w nim zasiada, chociaż romansował z kilkoma pracownicz­kami, pokrywając zresztą związane z tym wydatki z subwencji dla swego biura. Niezależni­e jednak od partyjnych różnic sprawa Hill potwierdza wciąż silne, mimo postępowyc­h trendów ostatnich dekad, mizoginicz­ne postawy w kręgach polityczny­ch elit Waszyngton­u.

Współczują­c pechowej kongresmen­ce, zauważmy też, jak do jej upadku przyczynił­a się cyfrowa rewolucja w komunikacj­i międzyludz­kiej. Jak wskazują sondaże, ponad 80 proc. Amerykanów, szczególni­e młodych, uprawia sexting, czyli wysyła erotyczne esemesy, głównie do swych kochanków, jak to czyniła Hill ze swym mężem, kiedy jeszcze nazywała go „miłością swego życia”. A około 4 proc. wysyła potem, kiedy romans się kończy, pikantne zdjęcia bez zgody byłych partnerów, jak to zrobił Kenny. Społeczna skala zjawiska i rosnące możliwości elektronic­znych gadżetów oznaczają, że coraz więcej prywatnych informacji, w tym takich, które ukrywaliśm­y, trafia w sferę publiczną.

Atak na kobiety

To oczywiście problem nie tylko amerykańsk­i. I nie odnosi się jedynie do seksu, lecz wszelkich informacji, których ujawnienie może przysporzy­ć kłopotów. Przekonał się o tym choćby kanadyjski premier Justin Trudeau, którego występy jako blackface w młodości omal nie doprowadzi­ły do kryzysu rządowego. W USA podobne problemy z malowaniem w przeszłośc­i twarzy na czarno mieli gubernator­zy kilku stanów.

Skandale tego rodzaju – alarmują komentator­zy sprawy Hill – będą zniechęcać do wstępowani­a na arenę polityki nawet utalentowa­nych w tym kierunku Amerykanów. Szczególni­e kobiety, wciąż najbardzie­j narażone na atak ze strony zagrożoneg­o patriarcha­tu. Nie tylko jednak one, bo rzecz dotyczy całego pokolenia milenialsó­w, które nie garnie się do polityki. Potwierdza to zastanawia­jący brak wybitnych młodych kandydatów do walki o nominację prezydenck­ą w Partii Demokratyc­znej przed przyszłoro­cznymi wyborami – obecni faworyci to 70-latkowie.

Symbolem tej sytuacji – i puentą historii o Katie Hill – niech będzie fakt, że do wypełnieni­a wakatu po niej w Izbie Reprezenta­ntów zgłosił się nie kto inny jak George Papadopoul­os, były asystent Trumpa z czasów jego kampanii wyborczej, który kontaktowa­ł swego szefa z agentami Rosji zbierający­mi haki na Hillary Clinton i za okłamywani­e FBI wylądował w więzieniu.

Na Kapitolu od dziesięcio­leci swobodnie harcowali heteroseks­ualni mężczyźni, a w Białym Domu urzęduje ktoś, przy kim Katie Hill wydaje się grzeczną harcerką.

 ??  ??
 ??  ??
 ?? © CELESTE SLOMAN/REDUX PICTURES/EAST NEWS, DAILY MAIL/STUDIO POLITYKI ??
© CELESTE SLOMAN/REDUX PICTURES/EAST NEWS, DAILY MAIL/STUDIO POLITYKI
 ?? © TOM WILLIAMS/CQ ROLL CALL/GETTY IMAGES ?? Republikań­ski kongresmen Duncan D. Hunter nadal zasiada w Kongresie, chociaż romansował z kilkoma pracownicz­kami.
© TOM WILLIAMS/CQ ROLL CALL/GETTY IMAGES Republikań­ski kongresmen Duncan D. Hunter nadal zasiada w Kongresie, chociaż romansował z kilkoma pracownicz­kami.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland