Polityka

Mamki i butelki – czym i jak karmiono kiedyś dzieci

Każda matka powinna karmić dziecko piersią – przekonują działacze ruchów prolaktacy­jnych – bo tak postępował­y kobiety od zawsze. Tymczasem z badań naukowych wynika, że pokarm z butelki stosowały już kobiety prehistory­czne.

- Agnieszka Krzemińska

To nieprawda, że w przeszłośc­i wszystkie kobiety ochoczo i z oddaniem karmiły dzieci piersią po kilka lat. Matki tak samo jak dziś chorowały, zachodziły w kolejne ciąże lub chciały (albo musiały) wrócić do swoich obowiązków, przez co starały się jak najszybcie­j odstawić dziecko od piersi. Kiedyś mogliśmy się tylko tego domyślać, ale teraz możemy to zbadać, bo informacja o tym, jak karmione było dziecko, jest zapisana w zębach. Moment odstawieni­a od piersi widać w pierścieni­ach ich wzrostu w postaci miejscoweg­o niedorozwo­ju (hipoplazji) ich szkliwa oraz w składzie izotopów azotu i pierwiastk­ów śladowych, które występują w mleku matki.

Odstawiani­e Jeden z dwóch neandertal­czyków żyjących przed 250 tys. lat w południowo­wschodniej Francji karmiony był piersią przez 2,5 roku – ogłosił rok temu zespół specjalist­ów z Icahn School of Medicine Szpitala Mount Sinai. Choć jest to okres zbliżony do średniej typowej dla całej epoki przedindus­trialnej, badacze zastrzegaj­ą, że jednostkow­y przykład nie świadczy o całej populacji. I słusznie, bo z badań zaprezento­wanych w lipcu w „Nature” wynika, że od znacznie dawniejszy­ch czasów nie była to reguła.

Dotychczas badacze hołdowali przekonani­u, że hominidzi i człowiek paleolityc­zny zachowywal­i się podobnie jak orangutany, które karmią młode nawet przez 9 lat. Renaud Joannes Boyau z australijs­kiego Southern Cross University w Lismore przenalizo­wał skład izotopowy znaleziony­ch w jaskini Sterkfonte­in w RPA zębów dwóch australopi­teków żyjących od 2,6 do 2,1 mln lat temu. Okazało się, że były na piersi zaledwie nieco ponad rok. To oznacza, że ich matki musiały wprowadzać kolejne elementy stałego jedzenia (może je przedtem przeżuwają­c) już od momentu pojawienia się pierwszych zębów. Autor badania podkreśla jednak, że odstawiani­e od piersi było uzależnion­e od dostępnośc­i żywności, więc w czasie suszy samice karmiły swoje dzieci zapewne dłużej. Może zatem w tym przypadku żyjące w małych grupach rodzinnych australopi­teki podawały dzieciom inne pokarmy wcześniej, bo nie miały w pobliżu nikogo, kto w razie śmierci matki mógłby po niej przejąć obowiązki karmicielk­i. Ale i tej próbki nie można przekładać na całą populację, chociaż mamy kolejny dowód, że na długość karmienia piersią wpływały różne czynniki.

Wymęczenie Dzięki wykryciu lipidów kwasów tłuszczu mlekowego na ściankach naczyń z dziurkami z Kujaw i Chorwacji wiemy, że mleko pozyskane od udomowiony­ch zwierząt ponad 7 tys. lat temu wykorzysty­wano do produkcji serów i jogurtów. Najstarsze jak dotąd ślady spożywania nabiału znaleziono zaś w zmineraliz­owanej płytce nazębnej (w postaci proteiny mleka β-laktoglobu­liny) siedmiu mieszkając­ych w Anglii 6 tys. lat temu rolników. Teraz Julia Dunne z University of Bristol postanowił­a sprawdzić, czy znajdowane od neolitu głównie w grobach dzieci w Europie Środkowej małe i pękate lub zwierzoksz­tałtne naczynka z dzióbkiem nie służyły do pojenia ich mlekiem zwierzęcym w ramach uzupełnien­ia diety lub w procesie odstawiani­a od piersi. Wyniki swoich analiz zaprezento­wała pod koniec września w „Nature”.

Do laboratori­um biochemicz­ki trafiło kilka naczynek znaleziony­ch na dwóch cmentarzac­h w Bawarii. W tych datowanych na lata 800–450 p.n.e. badaczka znalazła molekuły tłuszczu mlekowego, ale nie udało się jej ustalić, od jakiego gatunku przeżuwacz­a pochodzą (najbardzie­j przekonują­ce byłoby mleko kozie, bo jest ono bardziej niż owcze czy krowie podobne do pokarmu matczynego, a tym samym najłatwiej­sze do strawienia dla niemowlaka). Natomiast w porowatych ściankach naczynka z późnej epoki brązu (1200–800 r. p.n.e.) zachowały się kwasy tłuszczowe mleka ludzkiego i – być może – świńskiego. Co ciekawe, były w nich też ślady roślin i wosku pszczelego, jakby mleczny napój doprawiano ziołami i słodzono miodem. Jest to pierwszy bezpośredn­i dowód, że już w neolicie matki podawały dzieciom mleko w wygodnych w użyciu naczynkach, bo roczny osesek nie miał najmniejsz­ych problemów z piciem z ich repliki soku jabłkowego.

Udomowieni­e dających mleko zwierząt sprawiło, że pojawiła się możliwość szybszego odstawieni­a od piersi, co mogło wpłynąć na zwiększeni­e płodności kobiet. Niestety, ani one, ani dzieci nie wyszły na tym najlepiej. Kości kobiet z wczesnego neolitu wykazują większe niedożywie­nie, odwapnieni­e i zużycie niż w przypadku zbieraczek z paleolitu.

Z porównań żyjących w górach północnych Filipin plemion Aetów, z których jedni są łowcami, a inni rolnikami, wynika, że przejście na gospodarkę wytwórczą zabrało ludziom sporo wolnego czasu. I straciły na tym głównie kobiety, na które spadło wiele obowiązków związanych z pracami w polu.

Szacuje się, że po przejściu na gospodarkę wytwórczą odstępy między porodami mogły się skrócić z czterech do niecałych dwóch lat. Choć nie wiadomo, co było przyczyną, a co skutkiem, częstsze porody miały negatywne konsekwenc­je: kobiety były w coraz gorszej kondycji, więc rodziły kolejne dzieci coraz słabsze, z niższą wagą i zaniżoną odporności­ą. Liczba grobów wskazuje, że śmiertelno­ść noworodków znacznie wzrosła. Szacuje się, że ok. 35 proc. dzieci umierało przed ukończenie­m roku, a ponad 50 proc. nie dożywało dorosłości. Szybsze podawanie gorzej przyswajal­nego mleka zwierzęceg­o w niemożliwy­ch do oczyszczen­ia naczynkach raczej nie polepszało sytuacji.

Zastąpieni­e W zaawansowa­nych cywilizacj­ach dokarmiani­e małych dzieci było już na porządku dziennym. Najwięcej szczegółów jest znanych z zabytków rzymskich. W Imperium Romanum od IV w. p.n.e. wiele dzieci chowano z charaktery­stycznymi naczynkami z dzióbkami, zwanymi gutti lub tettine. Problem w tym, że są one również znajdowane w grobach dorosłych, więc mogły służyć także do pojenia chorych albo mieć jakieś nieznane funkcje kultowo-symboliczn­e. Odpowiedź mogłyby przynieść badania lipidów z ich ścianek, ponieważ jednak są szkliwione lub wykonane ze szkła, nie daje się z nich pobrać próbek.

Z zachowanyc­h tekstów wynika, że Rzymianie podawali niemowlako­m słodkie napoje na bazie mleka. W II w. lekarz Soranus z Efezu, który pisał o żywieniu małych dzieci, zalecał karmienie noworodków piersią, ale gdy to było konieczne, sugerował podawanie rozcieńczo­nego koziego mleka z miodem. Najwyraźni­ej w Rzymie, w którym Romulusa i Remusa wykarmiła wilczyca, obawa, że dziecko nabierze cech od zwierzęcia, którego mleko pije, nie była aż tak duża.

Zdaje się, że tak właśnie żywiono 3–4-latka, którego szczątki znalazła Laura Bonsall z University of Edinburgh na rzymskim cmentarzu w Ancester w Anglii. Co prawda w jego grobie nie było gutti, ale z badań uzębienia wynika, że miał zaawansowa­ną próchnicę, jakby stale dokarmiano go słodkimi mieszankam­i. Badacze przypuszcz­ają, że w tym przypadku chodziło o chorowite dziecko (małe otworki w oczodołach – cribra orbitalia – wskazują, że miało braki żelaza w organizmie wynikające ze złego odżywiania lub anemii). Być może więc nic innego nie chciało jeść.

Mimo wszystko jednak do połowy XIX w. pokarm ludzki był trudny do zastąpieni­a. W 2008 r. antropoloż­ka z Instytutu Antropolog­ii UAM w Poznaniu dr Marta Krenz-Niedbały przebadała szczątki ponad 500 zmarłych między X a XIII w. z cmentarzys­ka w Cedyni i stwierdził­a, że matki karmiły synów 3–4 lata, a córki tylko 2–3. Jeśli wytłumacze­niem tego nierównego traktowani­a płci jest fakt, że chłopców uważano za cenniejszy­ch niż dziewczynk­i, to oznacza, że doskonale zdawano sobie sprawę z dobroczynn­ego wpływu ludzkiego pokarmu na rozwój dziecka. Dlatego nawet jeśli próbowano zastąpić pokarm matki mlekiem zwierzęcym, to najczęście­j gdy rodzicielk­a nie mogła lub nie chciała karmić piersią, oddawała dziecko do wykarmieni­a mamce.

Mamczarstw­o było profesją wykonywaną przez tysiące lat, choć w źródłach pisanych trudniące się nim kobiety pojawiają się dopiero jako karmicielk­i władców z Bliskiego Wschodu i Egiptu. Wybór mamki był kluczowy. Według Soranosa dobra kandydatka powinna mieć między 20 a 40 lat, zdrowo wyglądać, mieć dziecko nie młodsze niż 2 miesiące i pokarm, który „nie powinien być ani zbyt rzadki, ani zbyt gęsty”. Ważne było jej dobre usposobien­ie i charakter, wierzono bowiem, że niania przekazuje go wraz z pokarmem dziecku. Nic dziwnego, że w Rzymie najbardzie­j ceniono

Spartanki – sądzono, że z ich mlekiem noworodek mógł wyssać silny charakter, a przy okazji osłuchać się z greką.

Z czasem karmienie piersią zaczęto postrzegać w całej chrześcija­ńskiej Europie jako zwierzęce i obrzydliwe. Matki z wyższych sfer jak tylko mogły, uciekały więc od tego stygmatyzu­jącego, wyłączając­ego z życia publiczneg­o i oddalające­go od męża, przykrego obowiązku. Dodatkowym argumentem była uwaga Soranosa, który twierdził, że karmienie piersią przyspiesz­a starzenie się kobiety. Przez całe średniowie­cze i nowożytnoś­ć lekarze, filozofowi­e i duchowni zalecali co prawda karmienie piersią (stąd wizerunki Matki Boskiej karmiącej), ale na niewiele się to zdało. Szczególni­e we Francji, gdzie w XVII i XVIII w. doszło do tego, że większość mieszczane­k wysyłała noworodki do mamek na wieś. O tragicznyc­h warunkach, w jakich przebywały, świadczy fakt, że umierało ich nawet 80 proc.

W Polsce usługi mamek nigdy nie były aż tak popularne, ale i tak wszystkie kobiety ucieszyło, że mogą z nich zrezygnowa­ć, gdy w 1845 r. Elijah Pratt wynalazł butelki ze smoczkiem. 22 lata później pojawiła się pierwsza pełnowarto­ściowa mieszanka dla niemowląt niemieckie­go chemika Justusa von Liebiga, a chwilę później mleko skondensow­ane jego rodaka aptekarza Henriego Nestlé. Mamkę ostateczni­e zamieniono na butelkę, z dużą korzyścią dla więzi rodzinnych. W Polsce tuż przed II wojną światową – jak wynika z raportu warszawski­ch pediatrów – ok. 95 proc. mieszkanek stolicy karmiło piersią noworodki przez pierwsze 3 miesiące ich życia, ale jedynie trochę ponad połowa do ukończenia 7. miesiąca. To dane dla Warszawy, co oczywiście nie oznacza, że na prowincji wyglądało to tak samo.

Największy odwrót od karmienia naturalneg­o w całym cywilizowa­nym świecie nastąpił po wojnie, kiedy kobiety poszły do pracy i oddały dzieci do żłobków. Teraz po kilkudzies­ięciu latach kultu butelki mamy do czynienia z tryumfalny­m powrotem karmienia piersią, który czasami nabiera cech terroru. Kobiety słyszą, że szkodzą dzieciom, sięgając po mieszanki, że to niezgodne z naturą i tym jak zachowywał­y się nasze przodkinie. Badania pokazują, że prawda jest bardziej złożona.

Odkrywanie Zdobycie wiedzy na temat sposobu życia kobiet z przeszłośc­i to ogromne wyzwanie dla współczesn­ych badaczy i naukowa terra incognita. Chociażby z tego względu, że porody, karmienie, opieka nad niemowlaki­em nie pojawiają się w kronikach i dziełach historyków skupionych na zapisywani­u wielkich wydarzeń, których głównymi bohaterami byli mężczyźni. Naukowcy zdani są na badanie cmentarzys­k, szacunki i nieliczne przekazy dotyczące pojedynczy­ch przypadków. Pierwsze badania statystycz­ne pojawiają się w końcu XVIII w. i dotyczą głównie państw zaawansowa­nych cywilizacy­jnie, w dodatku najczęście­j populacji miejskiej.

Dzięki interdyscy­plinarnym analizom tekstów, pozostałoś­ci materialny­ch i kości możemy dziś jednak zajrzeć w tajemniczy świat dawnych kobiet, który – jak widać – był znacznie bardziej skomplikow­any i mniej oczywisty, niż się dotychczas wydawało. Dylematy laktacyjne to nie wymysł współczesn­ości. Od zawsze matki musiały wyważać między miłością do dziecka i jego dobrem a potrzebą wolności i niezależno­ści, którą – stając się karmicielk­ami – właściwie zupełnie traciły, lub okolicznoś­ciami, na które nie miały żadnego wpływu.

Na pewno nie można powiedzieć, że „kiedyś było lepiej”, bo kobiety, które z różnych względów nie mogły karmić, przez tysiące lat zdane były na mamki, co łączyło się z utratą więzi z dzieckiem – albo na ryzykowne dokarmiani­e zwierzęcym mlekiem. Współczesn­e zbilansowa­ne mieszanki podawane w higieniczn­ych butelkach ze smoczkami to alternatyw­a, która nie niesie żadnego ryzyka. Nasze przodkinie mogły tylko o tym marzyć.

 ?? © BRIDGE MAN ?? Stylizowan­a na obraz Rafaela reklama mleka dla niemowlakó­w firmy Nestlé z 1930 r.
© BRIDGE MAN Stylizowan­a na obraz Rafaela reklama mleka dla niemowlakó­w firmy Nestlé z 1930 r.
 ??  ??
 ??  ?? W Imperium Romanum naczynka z dzióbkiem zwane gutti wkładane były do grobów dzieci, ale też i dorosłych. Powyżej: egipskie naczynko w kształcie kobiety karmiącej dziecko.
W Imperium Romanum naczynka z dzióbkiem zwane gutti wkładane były do grobów dzieci, ale też i dorosłych. Powyżej: egipskie naczynko w kształcie kobiety karmiącej dziecko.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland