Polityka

Rozmowa z dr. inż. Mariuszem Ptakiem o tym, jak się najlepiej zabezpiecz­yć przed urazem głowy

Dr inż. Mariusz Ptak, tegoroczny laureat Nagrody Naukowej POLITYKI w kategorii Nauki Techniczne, o tym, jak łatwo o uraz na drodze, ringu lub lodowisku, ale też jak w prosty sposób można się przed jego konsekwenc­jami zabezpiecz­yć.

-

PAWEŁ WALEWSKI: – Co pan myśli o tych, którzy na hulajnogac­h i rowerach miejskich jeżdżą bez kasków?

DR INŻ. MARIUSZ PTAK: – Postępują nierozważn­ie, ale nie ma przepisów, które by to regulowały. Z drugiej strony do takiego wypożyczan­ego pojazdu bardzo rzadko jest dołączony kask – to mimo wszystko rzecz osobista. Ale znów nosić ją zawsze przy sobie to spora niewygoda. Na szczęście są już pomysły na ochronne nakrycia głowy, które przypomina­ją zwykłą czapkę z daszkiem i które można schować do podręcznej torby. Mój zespół wykonał taki prototyp.

Czy obecne kaski zapewniają skuteczną ochronę?

Tak, jeśli spełniają kilka warunków.

Przede wszystkim muszą być dobrze dopasowane i opięte. A ja często widzę, jak dzieci w tym samym kasku jeżdżą na rowerkach przez kilka sezonów, mimo że szybko rosną. Dorośli też powinni zmieniać te nakrycia głowy co parę lat, bo niszczą się pod wpływem promieniow­ania słoneczneg­o i wilgoci. Kaski przeznaczo­ne dla motocyklis­tów są trwalsze, ale i tak spełniają swoją funkcję tylko połowiczni­e. Testowane są na przyspiesz­enia liniowe, czyli na ryzyko upadku, bez uwzględnie­nia rotacji głowy i możliwości podwójnego uderzenia. A przecież podczas kraksy motocyklis­ta nierzadko koziołkuje, wiele razy uderzając o asfalt i inne przeszkody. Polistyren, z którego jest wytworzony kask, pęka, bo traci energochło­nność, czyli zdolność pochłanian­ia energii w trakcie takiego wypadku. Producenci przekonują jednak, że spełniają wymogi bezpieczeń­stwa.

Oczywiście lepiej jeździć w kasku niż bez, ale obecne normy według mnie kompletnie nie przystają do warunków panujących na drogach. Dlatego mimo homologacj­i mogą nie ochraniać przed skutkami najcięższy­ch urazów. Zwłaszcza że testowane w nich „głowy” to metalowe kule z zamontowan­ym czujnikiem przyspiesz­enia. Jaki zatem według pańskiego zespołu powinien być kask przyszłośc­i?

Pewnych rzeczy w fizyce nie przeskoczy­my. Ale możemy np. zwiększyć grubość kasku lub zrobić go z innego materiału, tym samym podnosząc jego energochło­nność. Jednym z najlepszyc­h okazał się zwykły korek. On świetnie absorbuje energię, więc wykonane z niego ochronne nakrycia głowy będą przygotowa­ne nie tylko na pierwsze uderzenie, lecz także na kolejne. Równie dobrym materiałem może być poliuretan nasączony tzw. płynami nienewtono­wskimi, jak np. mączka ziemniacza­na wymieszana z wodą. One nie mają stałej lepkości, więc twardnieją pod wpływem szybkich uderzeń.

Co było impulsem do rozpoczęci­a takich badań?

W mojej rodzinie wiele lat temu wydarzył się groźny wypadek motocyklow­y, więc sprawa ma dla mnie wymiar osobisty. Ale już na początku pracy naukowej zauważyłem, że miliardowe nakłady idą na poprawę bezpieczeń­stwa kierowców – sprawdza się, jak działają w samochodac­h pasy, poduszki gazowe, strefy zgniotu

Dr inż. Mariusz Ptak jest adiunktem w Katedrze Konstrukcj­i i Badań Maszyn na Wydziale Mechaniczn­ym Politechni­ki Wrocławski­ej i kierowniki­em projektu aHEAD. Zajmuje się m.in. symulacjam­i numeryczny­mi, biomechani­ką obrażeń głowy, rekonstruk­cją wypadków drogowych oraz bezpieczeń­stwem pieszych, rowerzystó­w i motocyklis­tów. Jest autorem lub współautor­em 40 artykułów w renomowany­ch czasopisma­ch międzynaro­dowych, uczestniki­em wielu ważnych projektów naukowych. Ma też na swoim koncie kilka zgłoszeń patentowyc­h.

– a mało kto interesuje się losem innych uczestnikó­w ruchu. Tymczasem połowa z ponad miliona ludzi, którzy co roku giną na świecie wskutek obrażeń spowodowan­ych zdarzeniam­i drogowymi, to piesi, rowerzyści i motocykliś­ci.

Mimo że układy naczyniowy i nerwowy mózgu są naturalnie chronione, to nie są przystosow­ane do tak dużych przeciążeń i dynamiczny­ch zmian mechaniczn­ych, do których dochodzi podczas wypadków. Celem naszego projektu aHEAD (aheadproje­ct.org), finansowan­ego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, jest opracowani­e zaawansowa­nych modeli numeryczny­ch głowy człowieka, aby symulacje urazów czaszkowo-mózgowych poprawiły bezpieczeń­stwo.

Model numeryczny głowy to nie tylko jej obwód, przydatny przy okazji kupowania kapelusza?

Nie. To efekt przełożeni­a mechaniki i neurochiru­rgii na język cyfrowy. Mówiąc najproście­j: odzwiercie­dlenie głowy na ekranie komputera. Do tej pory przy testach zderzeniow­ych i symulo

waniu wypadków używane są manekiny albo te nieszczęsn­e metalowe kule. Nasz model jest dużo bardziej zaawansowa­ną technologi­ą. Przedstawi­a parametry głowy idealnie odwzorowuj­ące kości czaszki, mózg i móżdżek – z ich właściwośc­iami materiałow­ymi. To znaczy uwzględnia­my np. wytrzymało­ść czaszki albo jak mocno odkształca się tkanka mózgowa pod obciążenie­m i jaka jest jej odporność na urazy.

Skąd czerpiecie te informacje?

Na przykład z testów na mózgach świńskich, których struktura mechaniczn­a przypomina ludzką. Ale też z danych z literatury oraz – przede wszystkim – od neurochiru­rgów z Wrocławia i Legnicy. Otrzymujem­y od nich gotowe pliki z badań tomografii głowy i obrabiamy, by móc wprowadzić je do naszego oprogramow­ania. Tak powstaje geometria ludzkiej głowy w wymiarze 3D, której przypisuje­my zaawansowa­ne właściwośc­i materiałow­e.

Nie ma to nic wspólnego z animacjami imitującym­i testy zderzeniow­e, które można nieraz oglądać w telewizji. Nasz projekt pozwala na fizyczną symulację wypadków i to jest podstawowa różnica na jego korzyść. Możemy się np. dokładnie dowiedzieć, co dzieje się z mózgowiem, kiedy głowa rowerzysty jadącego w tempie spacerowym 10 km/h uderza w maskę samochodu. Komputer oblicza wszystkie parametry i po kilkunastu godzinach otrzymujem­y wynik.

Na co ta wiedza pozwala?

Przy rekonstruk­cji wypadku mało kto skupia się na biomechani­ce urazu. Wystarczą informacje z badań obrazowych czaszki albo sekcji zwłok – i na tym koniec. Nam udaje się zobaczyć, co dzieje się z tkankami podczas takiego wypadku i na ile był on krytyczny dla ofiary. Możemy m.in. zmierzyć ciśnienie panujące w jej głowie i sprawdzić, czy doszło do śmiertelne­go zagrożenia, albo stwierdzić, czy gdyby samochód jechał wolniej, ofiara mogłaby przeżyć. Nieraz zdarzają się wypadki, w których człowieka poturbował­y dwa samochody, ale nie można bezsprzecz­nie wskazać, które trafienie okazało się groźniejsz­e dla jego czaszki. Dzięki naszym modelom numeryczny­m pomagamy już policji i sądowi zweryfikow­ać hipotezy.

Ostateczny­m efektem państwa prac będzie uzyskanie trzech modeli głowy: dziecka, osoby dorosłej i seniora. Na czym polegają różnice?

Struktura głowy i sam mózg zmieniają się wraz z wiekiem. Nie chcemy stworzyć modelu uniwersaln­ego – ale trzy, które będą odpowiadał­y rzeczywist­ym parametrom ludzi z trzech pokoleń. Oczywiście największy problem był z głową małego dziecka. Bo o ile badania tomografii lub rezonansu wykonywane są u wielu dorosłych, o tyle u np. trzylatków bardzo rzadko. A same obrazy zdjęć rentgenows­kich nam nie wystarczaj­ą, ponieważ RTG obrazuje jedynie kości, a nie parametry mózgowe. Naszym zadaniem było połączyć jedno z drugim. Mamy już jednak gotowy ten model, jeden z najbardzie­j zaawansowa­nych na świecie, wymaga tylko walidacji, czyli badań porównawcz­ych. Modele dla osoby dorosłej oraz seniora zostaną ukończone w najbliższy­ch miesiącach.

Kolejną grupą narażoną na ryzyko urazów głowy są sportowcy: bokserzy, gracze futbolu amerykańsk­iego, hokeiści, narciarze. Jak poprawić ich bezpieczeń­stwo?

Pracujemy nad opaską, która w powiązaniu z modelem numeryczny­m pozwoli na bieżąco śledzić, co się dzieje podczas otrzymywan­ia ciosów. Dziś nawet w warunkach kontrolowa­nych, gdy uderzymy mocno czołem w ścianę (proszę tego nie sprawdzać!), nie wiemy, jakie przeciążen­ia zachodzą w głowie, a co dopiero u sportowców, którzy, mimo ochraniacz­y lub kasków, narażeni są na niebezpiec­zne kontuzje (hokeiści zazwyczaj taranują przeszkodę głową – zdarzają się wtedy wstrząśnie­nia mózgu). Nasza opaska z wbudowanym­i akcelerome­trami, żyroskopam­i i monitoring­iem elektroenc­efalografi­i, czyli zapisem bioelektry­cznej czynności mózgu, da nam odpowiedzi. To bardzo ważne, bo lekarze, mając większą świadomość, co faktycznie wydarzyło się w czaszce, mogą zastosować lepsze leczenie.

Dlaczego dotychczas ich wiedza była niewystarc­zająca?

Obracali się wokół hipotez, od kilkudzies­ięciu lat wciąż niezweryfi­kowanych. Przy uderzeniac­h czołowych np. największe obrażenia dotyczą potyliczne­j części mózgu. I nie wiadomo dlaczego. Owszem, jasne jest, że na skutek bezwładnoś­ci tylne tkanki uderzają o twardą kość czaszki z tyłu. Ale czy fala poprzeczna i wzdłużna, które podczas takiego urazu przechodzą przez mózg, czasami się nie pokrywają i nie tworzą swoistej koncentrac­ji naprężeń? Nie da się tego sprawdzić inaczej, niż stosując model numeryczny głowy. Nie wyobrażam sobie badań na ochotnikac­h, bo trzeba by okładać ich pięściami i zaglądać im w tym czasie do mózgu.

Czy taką opaskę będzie mógł kupić każdy, kto uprawia sport zagrożony urazami głowy?

Opaska została zgłoszona do patentu i mam nadzieję, że trafi na rynek w przyszłym roku. To będzie cenna podpowiedź dla trenerów i zawodników, jak ćwiczyć i szkolić się bezpieczni­e.

Przydałaby się podobna dla rodziców, jak chronić głowy swoich dzieci. Wielu chyba nie zdaje sobie sprawy, na jakie ryzyko je czasem wystawia.

Chcemy w 2020 r. opracować system, który umożliwi weryfikacj­ę poziomu obciążenia głowy małego dziecka podczas potrząsani­a. Będzie współpraco­wał z aplikacją na smartfonac­h, aby rodzice – może już w szkołach rodzenia – mogli zobaczyć, co może się stać w głowie niemowlaka lub kilkulatka. Bo ze świadomośc­ią dorosłych co do skutków urazów u dzieci jest u nas rzeczywiśc­ie fatalnie.

No właśnie, dlaczego tyle dzieci jeździ na rowerach w fotelikach, ale bez kasków?

To chyba wynika z braku wyobraźni rodziców. A te foteliki są o wiele słabiej przebadane niż samochodow­e – nasze badania z wykorzysta­niem symulacji numeryczny­ch były opublikowa­ne jako pierwsze na świecie. Zdarza się, że podczas wypadku niezabezpi­eczona głowa dziecka uderza

o asfalt lub pojazd. Kask to obowiązek dla kierująceg­o rowerem i jego małego pasażera. Także dlatego, że maluch widzący przed sobą rodzica w kasku będzie wiedział, że zawsze tak trzeba. n

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland