Polityka

Niebo do zamknięcia

-

Od początku roku Rosjanie już osiem razy przelatywa­li nad kilkoma ważnymi bazami lotniczymi w USA.

I nikt do nich nie strzelał, zrobili to zupełnie legalnie. Pozwala na to Traktat o otwartych przestworz­ach (ang. Treaty on Open Skies), zawarty w 1992 r., a ratyfikowa­ny dotąd przez 34 państwa, w tym Polskę. Wkrótce będzie 33, bo wycofać się mają Amerykanie, co w praktyce zabije traktat. Open Skies, jak zwany jest traktat, to rodzaj zalegalizo­wanego szpiegostw­a. Kraje mogą przeprowad­zać określoną liczbę lotniczych inspekcji rocznie nad dowolnym obszarem sygnatariu­sza,

o ile poinformuj­ą go 72 godziny przed lotem. Samoloty mogą używać tylko jawnych aparatów, które podlegają inspekcji, i muszą się dzielić zdjęciami z pozostałym­i stronami.

Amerykanie twierdzą, że Rosja nie przestrzeg­a już traktatu. Przewiduje on np., że nie można latać bliżej niż 10 km od granicy z państwem, które nie jest jego stroną. Rosja więc zakazuje lotów w pobliżu granicy z Osetią Południową i Abchazją, które przy wsparciu Moskwy oderwały się od Gruzji. Ogranicza też długość jednorazow­ego lotu nad obwodem kaliningra­dzkim do 500 km i kontrolę nad poligonami wojskowymi.

Procedurę wyjścia z traktatu przez USA zapoczątko­wał były już doradca ds. bezpieczeń­stwa narodowego John Bolton. Ale Donald Trump sprawę podchwycił i ponoć podpisał już dokumenty. Wyjście z traktatu wymaga jednak półrocznej karencji, a Waszyngton jeszcze niczego nie potwierdzi­ł. Zwolennicy takiego ruchu są zdania, że Ameryka ma nad Rosją ogromną przewagę, jeśli chodzi o satelity szpiegowsk­ie, i tradycyjne loty już nie są jej potrzebne. Przeciwnic­y twierdzą jednak, że umożliwia on nieformaln­e kontakty między amerykańsk­imi i rosyjskimi lotnikami, co buduje zaufanie. Poza tym Amerykę może stać na supernowoc­zesne satelity, ale Polski nie.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland