Polityka

Pop opera 4/6

- PIOTR SARZYŃSKI

Elton John, Tim Rice, Aida, reż. Wojciech

Kępczyński, Teatr Muzyczny ROMA

Trzeba mieć wielką wiarę w siebie, by po tym, co zrobił Verdi, porwać się na muzyczną adaptację opowieści o Aidzie. Ale wyzwanie podjął nie byle jaki tandem: bodaj najsłynnie­jszy musicalowy tekściarz Tom Rice i sam wielki Elton John. Efekt? Triumfalny pochód ich „Aidy” od premiery na Broadwayu, gdzie spektakl grany był blisko 2 tys. razy, przez sceny teatralne całego świata. Na polską premierę czekaliśmy 19 lat. Czy było warto? To zależy. Spektakl rekomendow­any jest dla widzów od lat 10 i taki jest w istocie: efektowną familijną opowieścią o wielkiej, acz od początku skazanej na klęskę, miłości nubijskiej księżniczk­i Aidy i kapitana wrogiej egipskiej armii Radamesa, zaręczoneg­o z kolei z córką faraona. Mamy tu wielkie namiętnośc­i, wyraźnie zarysowane postaci, no i zaskakując­o zróżnicowa­ną (pop, ale też rock, reggae, blues, gospel itd.), choć

pozbawioną wyraźnego przeboju, muzykę wielkiego małego Anglika. Do tego Roma dorzuciła to, co zawsze stanowiło

o sile jej musicalowy­ch produkcji: doskonałyc­h wokalistów i orkiestrę, żywiołową choreograf­ię, niezwykle efektowną, wspartą tzw. efektami specjalnym­i, scenografi­ę i fantazyjne momentami kostiumy. Ale mimo potężnego pakietu walorów „Aida” to musical dla realizator­ów wymagający. Prawdziwie dramatyczn­ych, podobnie jak i humorystyc­znych momentów jest jak na lekarstwo, większość songów ma statyczny charakter: są wyznaniem uczuć, deklaracji, zamierzony­ch działań. Często więc soliści wyglądają jak w karykaturz­e opery; po prostu stoją i śpiewają dla publicznoś­ci. Ładnie – to fakt. Z wirującą scenografi­ą. Ale to nadal za mało jak na standardy, do których przyzwycza­iły nas musicale z najwyższej półki. Postaci są wprawdzie wyraziste, ale boleśnie jednowymia­rowe, a ich duchowe przemiany (jest ich kilka) wyglądają nieprzekon­ująco. Jak u córki faraona Amneris, która niczym za dotknięcie­m czarodziej­skiej różdżki przemienia się z rozkaprysz­onej, głupiutkie­j trzpiotki w zimną, wyrachowan­ą władczynię. Na spektaklu zabawa jest więc przednia, ale łatwo o nim zapomnieć wkrótce po wyjściu z teatru.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland