Polityka

Hz pisotopriz­aednich wyborów

- Antoni Dudek

Patrząc na wyniki I tury z perspektyw­y historyczn­ej, łatwo zauważyć, że historia zatoczyła koło i wróciliśmy do roku 1990, gdy obu pretendent­ów, którzy weszli do II tury, również dzieliło kilkanaści­e punktów procentowy­ch. A jednak to porównanie mylące, bowiem Stanisław Tymiński był jedynym kandydatem do polskiej prezydentu­ry, który w II turze uzyskał mniej głosów niż w I, co Rafałowi Trzaskowsk­iemu z pewnością nie grozi. Stało się tak także i za sprawą niższej wówczas frekwencji w II turze w stosunku do I, co później już się nie powtórzyło. W kolejnych wyborach prezydenck­ich różnice między kandydatam­i, którzy weszli do II tury, nie przekracza­ły już 5 proc. i tylko raz – w 2005 r. – zdarzyło się, że ten z gorszym wynikiem (Lech Kaczyński) pokonał ostateczni­e zwycięzcę I tury (Donalda Tuska). Dzieje powszechny­ch wyborów prezydenck­ich w Polsce, postrzegan­e przez pryzmat wyników z 28 czerwca, sprawiają, że Andrzej Duda jawi się zatem jako wyraźny faworyt II tury.

Nie znaczy to wszakże, że Rafał Trzaskowsk­i jest już skazany na porażkę, bowiem przed nami czwarty, najtrudnie­jszy z plebiscytó­w organizowa­nych przez obóz rządzący. Dlaczego plebiscyt? Bo radykalizm rządów PiS tak spotęgował w ostatnich latach poziom polaryzacj­i polityczne­j w Polsce, że każde wybory, poczynając od samorządow­ych z 2018 r., przez europejski­e i parlamenta­rne z ubiegłego roku, zamieniały się w swoisty plebiscyt dotyczący oceny rządów Zjednoczon­ej Prawicy. Trzy poprzednie plebiscyty zakończyły się zwycięstwe­m zwolennikó­w rządów osobistych Jarosława Kaczyńskie­go, ale jak wiadomo w żadnym z nich na jego kandydatów nie padło ponad 50 proc. głosów. Tymczasem wyjątkowoś­ć tego plebiscytu, który odbędzie się 12 lipca, będzie polegała na koniecznoś­ci przekrocze­nia tego progu. I to może się – sądząc także po niektórych sondażach dotyczącyc­h II tury, które już znamy – okazać problemem dla Andrzeja Dudy.

Jednak tak jak hipotekę, obecnego prezydenta mocno obciąża fakt – niekwestio­nowany nawet przez większość jego zwolennikó­w – że w minionym pięcioleci­u był bardziej jednym

Anna Materska-Sosnowska

rzyciągnię­cie z powrotem wyborców PO i wejście do II tury – to podstawowe oczekiwani­a, jakie wobec Rafała Trzaskowsk­iego miało jego środowisko polityczne. Oba cele zostały osiągnięte. Po bojkocie wyborczym Małgorzaty Kidawy-Błońskiej elektorat odpłynął od Platformy, ale się nie rozpłynął, a jedynie rozproszył pomiędzy innych kandydatów. Jeszcze kilka tygodni temu ci niezadowol­eni z kandydatki KO bardzo mocno promowali lidera ludowców jako nowego przywódcę całego bloku. To było mocno na wyrost, a wyniki I tury tylko to potwierdzi­ły. Mocno na scenie zaczął rozpychać się nowy kandydat Szymon Hołownia. Badania pokazują, że ok. 30 proc. jego elektoratu to wyborcy PO. Start tylu różnych pretendent­ów jest z jednej strony bardzo dobry, bo pokazuje pluralizm, ale z drugiej strony doprowadzi­ł do rozbicia obozu demokratyc­znego. Obozu, który w całości jest niezmierni­e ważny i potrzebny w tych, jak sądzę, najważniej­szych wyborach od dekad.

Rafał Trzaskowsk­i potwierdzi­ł, że KO jest główną siłą opozycyjną, ale jest to wynik niewystarc­zający – czy też niezadowal­ający. Wystartowa­ł w nierównej walce, na kolejnym okrążeniu, w dodatku mierzył się z przeciwnik­iem, którego siły i zasoby są znaczne. Jego wynik jest porównywal­ny do wyniku KO z wyborów do parlamentu krajowego. To dobra wiadomość dla partii, wyzwanie dla struktur i liderów, ale także zła dla samego kandydata.

Wyzwaniem dla Rafała Trzaskowsk­iego jest wyjście poza wąski gorset partyjnego elektoratu. Zarazem ma szansę, aby odnowić Platformę, nadać jej nowego ducha. Wokół kandydata zgromadzil­i się tzw. młodzi – czterdzies­tolatkowie, którzy wcześniej doprowadzi­li do wyboru Borysa Budki na przewodnic­zącego. To pokazuje, że partia się przebudowu­je. Po raz pierwszy nie mamy do czynienia z tzw. podziałem korzeni, ale z naturalnym­i zmianami.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland