Czarownice są wśród nas 4/6
CW czarodziejską burzę włożę własną duszę, wystawa zbiorowa, BWA Warszawa, do 31 lipca
zarownica to figura – wbrew pozorom – ciągle popularna, a warszawska ekspozycja daje widzowi okazję do podążania za wiedźmami co najmniej trzema, niekiedy zgrabnie się przenikającymi, tropami. Po pierwsze, historycznym, poprzez tragiczny proceder palenia czarownic i jego rozliczne uwarunkowania (klasowe, płciowe itd.). Jak w pracy Ewy Ciepielewskiej przypominającej, że tępienie znachorek pod zarzutem czarów było podyktowane walką mężczyzn o kontrolę nad rynkiem „usług zdrowotnych”. Po drugie, tropem seksualności. Fenomen społecznego stosunku do czarownic zawsze był obarczony wątkiem obawy przed kobiecą dominacją czy strachu przed przekraczającą standardy kulturowe erotyką. Niekiedy przekornie i zabawnie, jak w pracach Dominiki Olszowy oraz duetu Virgins Deluxe. Ale chyba najbardziej interesujące wydają się konteksty współczesne. Wprawdzie nikt już nikogo nie pali na stosach, przynajmniej dosłownie. Ale odbywa się publiczny i permanentny lincz na imigrantach, członkach społeczności LGBT czy walczących o swą podmiotowość kobietach – współczesnych czarownicach. Adam Adach przypomina, jak publiczną wiedźmą stała się ekoaktywistka Greta Thunberg, zaś Martyna Czech porównuje do wiedźm kobiety artystki. W jednej z prac zacytowano jedno z haseł współczesnych feministek: „Jesteśmy wnuczkami czarownic, których nie udało się wam spalić”. Mocne, ale czy bezprzedmiotowe?