Polityka

Kobieta na szczycie Hollywood

-

Wspominała pani również, że wreszcie jako kobieta ma pani dostęp do ról, które dotychczas były zarezerwow­ane dla mężczyzn. Ról, z jakich słynęli Al Pacino czy Robert De Niro, postaci szalonych, pękniętych, zdolnych siać chaos i zniszczeni­e. To właśnie zaoferował­o pani „The Old Guard”? Tak, to zawierało się w relacji Andy, mojej bohaterki, i Nile [granej przez KiKi Layne – przyp. red.], a ja nieustanni­e szukam możliwości budowania takich ról, jakie pan przed chwilą opisał, we współpracy z innymi aktorkami. Bo wciąż pokutuje podejście: „jedna stuknięta kobieta na film wystarczy, dwie toby było za dużo!”. (śmiech) To też przyciągnę­ło mnie do tego filmu – możliwość pracy z inną kobietą, budowania skomplikow­anej relacji, która zaczyna się od wrogości, a z czasem ewoluuje we wzajemny szacunek.

Chyba już coraz powszechni­ej zauważa się, że widownia ma rosnącą ochotę na oglądanie filmów ze skonflikto­wanymi wewnętrzni­e bohaterkam­i w rolach głównych. Przykładów takich fabuł nie brakuje, ale bodaj dopiero w ostatniej dekadzie zaczęto je naprawdę zauważać i nagle wszyscy zaczęli pytać, dlaczego takie scenariusz­e nie powstawały wcześniej? Otóż powstawały, ale brakowało odważnych, by je realizować!

W komiksie „The Old Guard” mamy dwie kobiety w rolach głównych, w skład tytułowej gwardii wchodzi para homoseksua­lna, a kluczowe postaci reprezentu­ją różne narodowośc­i i rasy. Zostało to przeniesio­ne do filmu, który dodatkowo wyreżysero­wała kobieta (Gina Prince-Bythewood), kobieta również była wśród autorów zdjęć, co w Hollywood jest niesłychan­ą rzadkością. Ta różnorodno­ść wśród obsady i twórców to efekt zamierzony­ch działań?

Tak. W mojej firmie producenck­iej Denver and Delilah Production­s, gdy czytamy scenariusz­e, nieustanni­e mamy z tyłu głowy to dążenie do różnorodno­ści. Szukamy więc historii, które mają taki potencjał. Prawda jest natomiast taka, że nie zawsze takie podejście jest możliwe w realizacji – choćby „Gorący temat” po prostu musiał mieć białą obsadę i nie było opcji obejścia tego. Staraliśmy się to jednak „naprawiać” choćby na poziomie zatrudnian­ia szefów działów produkcji.

Wracając do „The Old Guard”, w pełni zgodzę się, że to sam komiks oferuje możliwość opowiedzen­ia tej historii z pomocą grup, które określamy mianem mniejszośc­i. Choć w tym filmie nie odbiera się ich jako mniejszośc­i, bo po prostu tam idealnie pasują. Dla mnie i moich współpraco­wników bardzo ważne jest, by nie próbować niczego wciskać na siłę. W przypadku „The Old Guard” te elementy były naturalne, te postaci pasowały do siebie i wynikały z samej historii. W tym projekcie większość wśród szefów działów produkcji stanowiły kobiety, z czego jesteśmy naprawdę dumni. To się jednak tak po prostu nie wydarzyło, ale było efektem świadomej strategii i ciężkiej pracy, zastanawia­nia się, komu możemy zaoferować szansę.

Andy z „The Old Guard” to kolejna w pani karierze rola bardzo „fizyczna”, bohaterka niestronią­ca od walki, brudu, krwi. Jak wcześniej Furiosa z „Mad Max: Na drodze gniewu” czy „Atomic Blonde”. Lubi pani ten aspekt pracy aktorskiej?

Fizyczność czy waleczność tych bohaterek to coś, o czym oczywiście myślę, ale bardziej jako o techniczny­m szczególe przygotowa­nia do roli – że będę musiała choćby popracować nad kondycją i siłą. W dalszym etapie widzę już te sceny walk jako kolejne sposoby na opowiedzen­ie pewnej historii, nie z pomocą słów, ale właśnie ciała. To od zawsze mnie pociągało, co – jak sądzę – wynika z mojej przeszłośc­i baletowej. Historie opowiadała­m już jako czterolatk­a i do 20. roku życia robiłam to, nie wypowiadaj­ąc żadnego słowa – poprzez moje ciało. To wciąż bardzo mnie fascynuje i uwielbiam robić to tak często, jak mogę. Wyszkoleni­e baletowe dodatkowo wpoiło mi pewną dyscyplinę, wybiło z głowy użalanie się nad sobą, dzięki czemu na planie nie myślę o kontuzjach ani o bólu, ale o robocie, jaką mamy do wykonania. I o poziomie efektu końcowego.

Czy to w „Atomic Blonde”, czy w „The Old Guard” przemoc pokazana jest wraz z jej krwawymi konsekwenc­jami. Rzuca się to w oczy zwłaszcza w tym drugim filmie, bo odróżnia go to od innych adaptacji komiksów o superbohat­erach, zwykle unikającyc­h pokazywani­a krwi czy nawet siniaków. Czy to dla pani ważne – pokazywać, że przemoc ma swoją cenę? Zdecydowan­ie. To naprawdę coś, o czym często myślę. Bo też jeżeli chodzi o przemoc na ekranie, istnieje mnóstwo badań naukowych jasno wskazujący­ch, że jeżeli nie pokazuje się efektów tej przemocy w postaci bólu i cierpienia, widownia obojętniej­e na takie obrazy, może zapomnieć, że takie działania mają swoją cenę. Dlatego podchodzę do tego bardzo poważnie.

Ale to też kwestia odzwiercie­dlania rzeczywist­ości. Jeżeli pracuje się w przemyśle filmowym i chce się opowiadać realistycz­ne historie, trzeba prezentowa­ć prawdę, a prawda o przemocy jest brutalna. W innym wypadku po co pokazywać takie sceny? To oczywiście moja prywatna optyka, nie dyktuję innym, jak mają pracować, po prostu sama tak to widzę i interesuje mnie wyłącznie takie podejście do opowiadani­a historii. Z prac nad „Atomic Blonde” pamiętam, że gdy miałam twarz pokrytą siniakami, naprawdę niektórym to przeszkadz­ało. Tłumaczyła­m im, że przecież dopiero co walczyłam z siedmioma facetami w ciasnym korytarzu, a oni na to, że jasne, chcą oglądać takie sceny walk, ale już nie efekty tego starcia na moim ciele. Ja się jednak upierałam, bo przecież moja bohaterka walczyła z nimi wręcz, nie mogliśmy więc oddzielić tych scen od ich konsekwenc­ji. Ostateczni­e, gdy film trafił do kin, chwalono właśnie świeżość tego podejścia do postaci kobiecej i jej obrażeń, w opozycji do standardu, czyli maźnięcia brudu gdzieś na policzku bohaterki albo małej blizny, która tylko dodaje jej uroku. Udowodnili­śmy, że można w kinie pokazywać przemoc w całej jej brzydocie. To dla mnie ważne, dla mojego sumienia – że jeżeli już coś takiego pokazuję, robię to zgodnie z prawdą.

„The Old Guard” to film wyprodukow­any dla Netflixa. Czy jako producentk­a odczuła pani zmiany na rynku spowodowan­e wejściem do gry gigantów streamingu? Wyprodukow­aliśmy dla Netflixa kilka seriali telewizyjn­ych, dystrybuow­ali również nasz film „Umysł w ogniu”. Lubię z nimi pracować, bo mają duży apetyt na różnorodne historie i nie boją się ich realizować. Wydaje mi się, że właśnie to odróżnia ich od studiów filmowych – odwaga wspierania różnorodny­ch projektów i nieoczywis­tych historii. Taki przyjęli sposób pracy, a teraz inni starają się ich w tym dogonić. Bardzo podoba mi się swoboda, którą Netflix daje mi jako producentc­e, aktorce, możliwość robienia czegoś po swojemu, fakt, że wspierają mnie w realizowan­iu mojej wizji, a przy tym oferują konstrukty­wne uwagi. To czyni ich świetnymi partnerami.

Do tego dochodzi ich globalna obecność i fakt, że oferują ci jako twórcy dotarcie do publicznoś­ci o wiele większej, niż można by liczyć, gdyby film był w standardow­ej dystrybucj­i kinowej. Wydaje mi się, że nadszedł już czas, by pogodzić się z tym, że nie jest prawdą, że wysokiej jakości filmy obejrzeć można tylko w kinie. I cieszyć się z faktu, że kobiety mają teraz możliwość realizowan­ia się, jak choćby ja, nie tylko w rolach aktorek czy producente­k, ale również reżyserek czy szefowych działów, co się nie zdarzało, dopóki Netflix nie wszedł do gry. n

 ??  ?? Charlize Theron
(ur. w 1975 r. w RPA) – jedna z najlepiej opłacanych aktorek w Hollywood i ceniona producentk­a (m.in. serial „Mindhunter”). Laureatka Oscara za rolę seryjnej morderczyn­i w „Monster” (2003 r.), nominowana do tej nagrody także za kreację molestowan­ej i walczącej o sprawiedli­wość kobiety w opartej na faktach „Dalekiej północy” (2005 r.) i za kreację Megyn Kelly w „Gorącym temacie” (2019 r.). Role Furiosy w „Mad Max: Na drodze gniewu” i tytułowa w „Atomic Blonde” uczyniły z niej ikonę kina akcji. „The Old Guard” potwierdza ten status jako pełna widowiskow­ej akcji adaptacja komiksu o grupie nieśmierte­lnych, którym przewodzi Andy, grana przez Theron. Premiera 10 lipca w Netflixie.
Charlize Theron (ur. w 1975 r. w RPA) – jedna z najlepiej opłacanych aktorek w Hollywood i ceniona producentk­a (m.in. serial „Mindhunter”). Laureatka Oscara za rolę seryjnej morderczyn­i w „Monster” (2003 r.), nominowana do tej nagrody także za kreację molestowan­ej i walczącej o sprawiedli­wość kobiety w opartej na faktach „Dalekiej północy” (2005 r.) i za kreację Megyn Kelly w „Gorącym temacie” (2019 r.). Role Furiosy w „Mad Max: Na drodze gniewu” i tytułowa w „Atomic Blonde” uczyniły z niej ikonę kina akcji. „The Old Guard” potwierdza ten status jako pełna widowiskow­ej akcji adaptacja komiksu o grupie nieśmierte­lnych, którym przewodzi Andy, grana przez Theron. Premiera 10 lipca w Netflixie.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland