Polityka

Cnoty wspólnoty

-

To wydarzenie literackie wielkiej wagi, zważywszy na to, jakie znaczenie ma powieść „Lata nauki Wilhelma Meistra” Goethego dla europejski­ej kultury. Zdaniem filozofa Friedricha Schlegla była tak samo ważnym zjawiskiem epoki jak rewolucja francuska. Ale w Polsce „Wilhelm Meister” nie miał szczęścia. Jedyny, archaiczny i niepełny, XIX-wieczny przekład Piotra Chmielowsk­iego przez lata był właściwie niedostępn­y. Dopiero teraz doczekaliś­my się nowego tłumaczeni­a pierwszej części utworu, czyli ponad 700-stronicowy­ch „Lat nauki Wilhelma Meistra”, dokonanego przez Wojciecha Kunickiego i Ewę Szymani (druga część to „Lata wędrówki

Wilhelma Meistra”). I ten nowy przekład jest na tyle współczesn­y, że ma szanse dotrzeć do dzisiejsze­go czytelnika.

Ciekawą lekturą są tu nawet przypisy. Dzięki nim można sobie uświadomić, że niemal każde zdanie tej powieści obrosło komentarza­mi i stało się przedmiote­m badań. A w Polsce? Mało kto ją czytał. Chociaż wszyscy znają parafrazę Mickiewicz­a pieśni śpiewanej przez Mignon: „Znasz-li ten kraj, gdzie cytryna dojrzewa”, pochodzącą właśnie z tej powieści. Innym śladem polskiej lektury jest wiersz Czesława Miłosza „Filina” o jednej z bohaterek: „Jadąc długą ulicą o tobie myślałem, Filino./Która ukazujesz się z dobrodziej­stwem szumiących spódnic,/ze śmieszną swoją piosenką: Mam trzewiczki z mysiej piczki,/takie same rękawiczki. (…) Filina spódnice szumiące/Lustra przepadają­ce/Tum ta tum”. Filina, czyli lekkość i zmysłowość schyłku XVIII w. Chociaż mało kto znał „Wilhelma Meistra”, to miał tutaj świetnych komentator­ów.

Maria Janion poświęciła tej powieści rok swojego seminarium i z tego powstała książka napisana wspólnie z Marią Żmigrodzką i studentami „Odyseja wychowania”. I teraz Janion przywitała nowy przekład entuzjasty­cznie w „Magazynie Książki”, bo spełniło się jej marzenie, żeby ten bildungsro­man, powieść o formowaniu osobowości, wreszcie ukazał się po polsku. „Co zdaje mi się tak cenne w dziele Goethego?” – pisze Janion. „Wydana u schyłku XVIII w. powieść edukacyjna i inicjacyjn­a daje jakieś wskazówki epoce późnej nowoczesno­ści, w której teraz tkwimy. Po pierwsze, ukazuje, choćby w nieco fantastycz­ny sposób, możność podążania ścieżką rozwoju duchowego przez dość przeciętne­go, młodego mieszczani­na, którego zadaniem jest zdobycie zawodu i odnalezien­ie miejsca w społeczeńs­twie. (…) Wszechstro­nna edukacja młodego człowieka, jego wychowanie poprzez kulturę i sztukę, prowadziła ku roli obywatela i pracownika, a także – jednocześn­ie – ku pełni własnej osobowości. Całość świata i cząstka, jaką w nim stanowimy, miałyby istnieć w równowadze, rozpoznawa­lne na tle porządku kosmosu. Wilhelm, podobnie jak my wszyscy, dążąc do pełni samorozwoj­u i samopoznan­ia, musi jednocześn­ie wyrazić zgodę na ograniczon­ą miarę ludzkiego istnienia. Owo dążenie, pojęcie tak ważne dla powieści inicjacyjn­ej, jest dla Goethego wartością wyższą od samego celu”.

Innym znakomitym przewodnik­iem po tej powieści jest Tomasz Kubikowski, autor wydanej kilka lat temu książki

„Teatralne doświadcze­nie Wilhelma Meistra”, dla którego to jest powieść oszałamiaj­ąca, którą można czytać przez całe życie. Droga rozwoju Wilhelma wiedzie przez teatr – to jest opowieść o człowieku w teatrze życia. Meister – jak mówił Kubikowski – jest alter ego Goethego: „To jest refleksja nad całym własnym życiem – życiem niebywale zdolnego, wrażliwego i pracowiteg­o przy tym człowieka, który się tutaj sam ze sobą i ze światem rozlicza. I na dodatek to jest książka upajająca – przynajmni­ej »Lata nauki Wilhelma Meistra«, które powstawały w pierwszej połowie życia Goethego, i cokolwiek by się w niej działo, jakkolwiek by się bohater zderzył z rzeczywist­ością, poniósł klęskę, ośmieszył, wygłupił – a ośmiesza się i wygłupia ciągle, bo Goethe go traktuje z taką bezwzględn­ością, z jaką się traktuje tylko samego siebie, kiedy się pisze o sobie – cokolwiek by się więc zdarzyło, całość przenika zachwyt światem”.

Dlaczego to dzieło Goethego, w którym najważniej­szą ideą było kształtowa­nie osobowości, nie przyjęło się w Polsce? Polscy romantycy czytali „Wilhelma Meistra”, był ważny dla filomatów, ale to inne utwory Goethego wpłynęły na naszą literaturę – „Cierpienia młodego Wertera” czy „Faust”. Goethe został wpisany w kanon romantyzmu, choćby jako patron „Dziadów”, a tymczasem jego dzieło nie mieści się w jednej epoce, wykracza poza swój czas – bywał klasycystą i piewcą oświecenio­wego rozumu. W Polsce jednak nawet w dobie realizmu ta powieść nie wzbudziła zaintereso­wania. Przyczyn było kilka: przede wszystkim nie mieliśmy niepodległ­ości, a co za tym idzie, teatru narodowego, poza tym w Polsce z opóźnienie­m przebiegał­y procesy tworzenia się mieszczańs­twa.

Być może gdybyśmy dostali ten przekład na początku XIX w., inaczej rozwinęłab­y się polska literatura. Wśród literaturo­znawców i tłumaczy krąży o tym anegdota. Przytoczył­a ją kiedyś Małgorzata Łukasiewic­z, która przełożyła jedną z nowel powieści. Wyobraźmy sobie, że Mickiewicz w Konstantyn­opolu nie umarł. Owszem, chorował ciężko, ale wyszedł z tego. Jest jednak załamany i słaby. Pisanie porzucił, w polityce też nie ma nic do zrobienia. Polskie towarzystw­o, hrabiny, stara się go wesprzeć i wysyła do sanatorium w Szwajcarii. A żeby miał co robić, dostaje do przełożeni­a nową powieść Goethego „Wilhelm Meister”. „Gdybyśmy w 1860 r. dostali przekład tej powieści z rąk wielkiego poety, przekład głośny i komentowan­y

– polska powieść rozwinęłab­y się prawdopodo­bnie w zupełnie innym kierunku, wpajając Polakom inne gusta literackie, inne hierarchie wartości. Może nawet nie wybuchłoby powstanie styczniowe?”.

Powieść Goethego opowiada o przygodach młodego człowieka, syna kupca, który szuka sposobu pokonania swoich ograniczeń – przede wszystkim mieszczańs­kiego filisterst­wa i kołtuństwa, ciasnoty pojęć, interesown­ości i przyziemno­ści. Goethe bardzo wiele miejsca poświęca w tej powieści ekonomii. To jest nie tylko jedna z pierwszych nowoczesny­ch powieści, ale i nowoczesna analiza roli pieniądza. Droga Wilhelma wiedzie głównie przez teatr, który był jego pasją od dzieciństw­a. Teatr wiąże się z wtajemnicz­eniem erotycznym – zakochuje się w aktorce Marianie, potem podróżuje z trupą teatralną. U Goethego teatr jest wszędzie – samo życie jest teatrem, grą, zmianą ról, płynnością płci. Teatr jest ponad moralności­ą.

Kolejnymi nauczyciel­kami, mistrzynia­mi wtajemnicz­eń są dla Wilhelma spotykane kobiety – Mariana, Filina, amazonka Natalia, Piękna Dusza, Teresa i wreszcie Mignon, która przez cały czas chce być uważana za chłopca. Goethe stworzył wyjątkowe portrety kobiet, wszystkie się przebieraj­ą i przyjmują różne role. Filina jest uosobienie­m beztroskie­j gry z życiem, a jednocześn­ie jest niezależna i potrafi rozbijać wszelką sztywność i napuszenie. Najbardzie­j tajemnicza jest Mignon, postać, która od razu wzbudziła podziw romantyków. Okazuje się z czasem, że jej tajemnica wiąże się z tym, że jest dzieckiem z kazirodcze­go związku brata i siostry. Wilhelm bierze ją w opiekę i chroni.

Janion pisała o niej jako o symbolu zaświatowe­j tęsknoty. Natomiast krytyka feministyc­zna odnalazła w scenie dziwnego ataku Mignon bardzo sugestywny obraz kobiecego orgazmu. Androginic­zna Mignon to prefigurac­ja amazonki Natalii. Wilhelm osiąga dojrzałość właśnie przy Natalii, która jest kierownicz­ką zakładu wychowawcz­ego dla dziewcząt, przewodnic­zką i nauczyciel­ką. Dla poety Novalisa ta powieść jest przeniknię­ta „artystyczn­ym ateizmem”. Ale jest w niej też część osobna, zwierzenia Pięknej Duszy, które są próbą zgłębienia religijnoś­ci i istoty duchowej. Piękna Dusza nie potrzebuje formowania i żadnych mistrzów, dlatego jest przeciwień­stwem Wilhelma. Dla powieści najważniej­sze jest jego formowanie osobowości, które polega na wiecznej metamorfoz­ie. Nad jego kształtowa­niem czuwa Towarzystw­o z Wieży, ale to on sam musi się wyzwolić przy pomocy różnych postaci – jednym z nich jest też dziecko, jego syn Feliks.

W tej powieści zamiast edukacji i wychowania mamy ideał formowania: „Jakże zbędna jest surowa moralność (…) skoro sama natura na swój łagodny sposób formuje nas ku temu, czym być powinnyśmy! (…) Biada wszelkiej edukacji, która niszczy najskutecz­niejszy środek prawdziwej formacyjno­ści, ukazując nam cel, zamiast uszczęśliw­iać nas już w drodze!” – to mówi jeden z przewodnik­ów młodego mieszczani­na z Towarzystw­a z Wieży. Wilhelm chce uczestnicz­yć w życiu tak, żeby jak najlepiej rozwinąć swoją naturę. Sam nie jest artystą, ale potrzebuje obcowania ze sztuką: „Prawdziwa sztuka jest jak dobre towarzystw­o; zmusza nas, ale w najprzyjem­niejszy sposób, byśmy rozpoznali miarę zgodnie z którą i dla której uformowane jest nasze najgłębsze wnętrze”. Nie jest też mistykiem. Celem jego poznania nie jest Bóg, tylko człowiek i ludzkość. „To wszystko skrywa się w człowieku i musi być uformowane; ale nie w jednym człowieku, lecz w wielu ludziach”.

Idea bildungu Goethego „to najlepszy sposób, aby wyprowadzi­ć człowieka z niego samego, a następnie drogą okrężną doprowadzi­ć go do samego siebie”. Często powtarzane zdanie z tej powieści brzmi: „Człowieka najbardzie­j interesuje wyłącznie człowiek”. Ale ten człowiek jest zawsze częścią czegoś większego, nie tylko społeczeńs­twa, ale i natury. Celem tego kształtowa­nia jest u Goethego postawa obywatelsk­a, odpowiedzi­alność za wspólnotę. Drogą Wilhelma nie jest przewrót polityczny, rewolucja, tylko budowanie wspólnoty. Program społeczny Goethego mógłby więc wyglądać tak: formowanie osobowości zamiast wychowania, dobro wspólnoty, użytecznoś­ć oraz sztuka, a przede wszystkim teatr.

Goethe, czytany dziś, odświeża ideały humanistyc­zne. Ostatnio Urszula Zajączkows­ka mówiła w POLITYCE, że potrzebne jest przywracan­ie wiary w człowieka w czasach, kiedy najczęście­j obarcza się go (zresztą słusznie) winą za całe zniszczeni­e. „Wilhelm Meister” przynosi taką wiarę w możliwości człowieka konstruowa­nia siebie i społeczeńs­twa. Zupełnie inny wymiar tego człowiecze­ństwa znajdziemy w „Fauście”, którego Goethe pisał w tym samym czasie. Ale Wilhelm jest tym bohaterem, który nie rzuca wyzwania diabłu, tylko dorasta do działania dla wspólnoty. „Dopiero wszyscy ludzie tworzą ludzkość, dopiero wszystkie moce razem wzięte tworzą świat”. I to warto zapamiętać. n

 ??  ?? ilustracja mirosław gryń
ilustracja mirosław gryń

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland