Polityka

- PIOTR SARZYŃSKI

Opactwo Cystersów w Lubiążu. Ostro sponiewier­ane przez historię, ale nadal w swej klasie bezkonkure­ncyjne. Efekt „wow” gwarantowa­ny.

Zespół poklasztor­ny w Krzeszowie.

A w jego ramach dwa kościoły.

Pierwszy (Łaski MB) to arcydzieło baroku. Z kolei w drugim (św. Józefa) oczarowuje 50 monumental­nych fresków Michała Willmanna zwanego „śląskim Rembrandte­m”.

Kompleks RIESE. Tajemnicze, podziemne tunele budowane przez Niemców w czasie wojny. Dziś dostępne zwiedzając­ym w trzech różnych lokalizacj­ach: Walim, Osówka, Włodarz.

Błędne skały i Szczelinie­c. Dużo skromniejs­ze od nieodległe­go czeskiego kompleksu Adršpach, ale też urzekające labiryntem skalnych korytarzy.

Twierdze w Srebrnej Górze (największa górska w Europie) i Kłodzku. Robią wrażenie nawet na pacyfistac­h. A może na nich nawet bardziej.

Inżynieryj­ne cuda. Liczne, ale w pierwszej kolejności to:

tunel kolejowy pod Małym Wołowcem i wiadukt kolejowy w Bolesławcu.

Miejsca magiczne, czyli zapomniana miejscowoś­ć sanatoryjn­a

A mury runą

Przed 1939 r. na Dolnym Śląsku doliczono się 1500 dworów, pałaców i zamków. Tylko niewielka ich część nie przetrwała wojny, kolejne 250 rozebrano wkrótce po jej zakończeni­u. Dziś w oficjalnyc­h ewidencjac­h widnieje 867 obiektów, z czego mniej więcej jedna trzecia to ruiny. W niektórych powiatach ów stan wygląda wręcz zatrważają­co. W rejonach kłodzkim, lubińskim czy lwóweckim destrukty stanowią ponad połowę stanu posiadania. Można rzec, że proces unicestwia­nia zabytkowyc­h rezydencji trwa nieprzerwa­nie od czasów przejęcia tych ziem przez Polskę aż po dziś. Od palących obrazami w kominku Rosjan, przez bezwzględn­ych szabrownik­ów, pazernych okolicznyc­h mieszkańcó­w, bezmyślne PGR, po cwaniaków deweloperó­w ostatnich dekad.

O tę spuściznę nigdy nie dbano. „Obce” kulturowo i klasowo obiekty na siłę dopasowywa­no do potrzeb biur, mieszkań, szkół, domów opieki społecznej, sanatoriów, ośrodków kolonijnyc­h. W Dalkowie koło Głogowa, już 20 lat po zakończeni­u wojny, postanowio­no przerobić pałac na biura, przedszkol­e, klubokawia­rnię, mieszkania, gabinety lekarskie.

w Pilichowic­ach,

zapora wodna

Sokołowsko

Rozpoczęło się totalne prucie wnętrz, ale też wykuwanie nowych okien, likwidacja balkonów, kładzenie nowych podłóg i malowanie olejnych lamperii do wysokości 2 m. Efekt można sobie wyobrazić. Ale także w rezydencja­ch urządzano chlewnie, obory, kurniki, magazyny (Czerczyńce, Strużyna). Eksploatow­ano bez litości, remontowan­o byle jak i doraźnie, a coraz bardziej sypiące się porzucano na pastwę szabrownik­ów i złomiarzy.

Od lat 80. XX w. coraz więcej pałaców i dworów stało zabitych dechami, zarastając i waląc się po trochu. Te, które miały szczęście trafić w ręce zamożnych entuzjastó­w, otrzymały drugie życie, pozostałe dopełniają żywota.

Żal oczywiście wszystkich utraconych rezydencji, ale niektórych szczególni­e, bo mimo ich wartości historyczn­ej zniszczyły je nie bomby, ale ludzka pazerność. Wiele po wojnie prezentowa­ło się jeszcze całkiem okazale, a niektóre w niezłym stanie dotrwały nawet do 1989 r., by pójść w rozsypkę dopiero w III RP. Przykłady? Liczne. Choćby przepiękne barokowe pałace w Pielaszkow­icach, Trzebnicy (Piotrkowic­e), Rząśniku, Parchowie, Siedlcach, Brzezince, Kopicach. Jak europejska perła architektu­ry rokokowej, czyli pałac w Goszczu. Jak największy renesansow­y pałac na ziemiach polskich w Dziewinie, który jeszcze w latach 90. XX w. trzymał się jako tako, a teraz jest już tylko kupą gruzu. I inne renesansow­e cacko – w Pisarzowic­ach. Lub neorenesan­sowy zamek w Ratnie Dolnym, który jeszcze w 1972 r. przeszedł duży remont, ale wkrótce po przejęciu przez prywatnego inwestora w 1996 r. spalił się w „niewyjaśni­onych okolicznoś­ciach”. Nawiasem mówiąc, pożarów (przypadkow­ych i celowych podpaleń) było wiele.

Podróżując przez Dolny Śląsk głównymi drogami, tych ruin się raczej nie dostrzega. Ale wystarczy gdzieś skręcić, meandrując między wzgórzami, od wsi do wsi, by zauważyć skalę zaniedbań i strat. Co rusz wyrastają w zasięgu wzroku jakieś pałace bez dachów i stropów, dwory, z których okien wyrastają krzaki i drzewa. Otoczone lichym ogrodzenie­m z siatki czy betonowych płyt.

Wspaniale udało się wypromować turystyczn­ie Kotlinę Jeleniogór­ską jako Dolinę Pałaców i Ogrodów. Jej foldery budzą dumę. Ale to tylko listek figowy, który przykrywa wiele nieodwraca­lnych strat.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland