Historia, kobiety i dekoracje 3/6
DDominika Buczak, Dziewczyny z placu, Wielka Litera, Warszawa 2020, s. 302 ominika Buczak opowiada historię Polski poprzez jedno charakterystyczne warszawskie miejsce
– plac Konstytucji, obok Pałacu
Kultury i Nauki centralny punkt socrealistycznego planu zabudowy. I taki tytuł – „Plac Konstytucji”
– nosiła część pierwsza powieści o mieszkańcach kamienicy, teraz dostajemy część drugą, czyli „Dziewczyny z placu”. Dominika Buczak opowiada historię rodziny Pabisiaków począwszy od stanu wojennego, poprzez rok 1989 i kawiarnię Niespodzianka, aż po współczesne czarne marsze w obronie praw kobiet. Mamy więc splecione losy Mani Pabisiak, jej syna Adama i jego żony Ireny, jej przyjaciółki, i jest jeszcze
Siwy, Magda – wszyscy połączeni relacjami rodzinnymi, w których kryje się pewna zagadka. Buczak jest blisko swoich bohaterów, zwłaszcza kobiet – Mania dopiero pod sześćdziesiątkę pierwszy raz w życiu naprawdę się zakochuje, Magda przy dziecku nie ma czasu na pisanie pracy naukowej, Adam odkrywa swoją tożsamość, lubi się malować i nosić sukienki.
Siwy, kibol ze stadionu, odkrywa inne wartości. Małe dramaty rozgrywają się na tle polskich przełomów.
I niestety ta układanka wydaje się zbyt mocno ilustracyjna, schematyczna i przewidywalna. PRL jest siermiężny i szary, choć czy żyjąc w nim, naprawdę odczuwało się nieustanną szarość? Każdy moment historyczny opisany jest tu przez nagromadzenie eksponatów z tamtego czasu, więc ma się poczucie sztucznych dekoracji. To miała być popularna opowieść o losach kobiet i Buczak potrafi o nich opowiadać, ale za wiele w tej opowieści naszej dzisiejszej świadomości, która sprawia, że przeszłość tutaj nie ożywa.