Tu mówi Londyn
Jadę do Londynu – mówił mój teść, kiedy po kolacji szedł słuchać BBC. Polska nadal ma szczęście do zagranicznych mediów i kronikarzy, budzi ich zainteresowanie i sympatię. Moi uczeni konsultanci podpowiadają mi nazwiska, które powinienem znać. Antony Polonsky – wybitny znawca stosunków polsko-żydowskich, od 1986 r. wydawca rocznika „Polin”, historyk muzeum o tej samej nazwie. Daniel Beauvois – historyk francuski, specjalista od Kresów i Ukrainy. Węgier János Tischler – autor prac o stosunkach węgiersko-polskich w latach 1956 i 1980. Wreszcie prof. Norman Davies, niestrudzony popularyzator wiedzy o Polsce w świecie anglojęzycznym.
Mało jest za granicą historyków, którzy tak dobrze znają nasz kraj jak prof. Timothy Garton Ash, który obserwuje (i opisuje) Polskę od 40 lat. Sławę uzyskał dzięki swojej publicystyce w czasie karnawału Solidarności (patrz m.in. książka „Polska rewolucja: Solidarność”). Brytyjski historyk należał do największych i wpływowych sympatyków „S”, nadal śledzi wydarzenia w naszym regionie, szczególnie w Niemczech i w Polsce, płynnie mówi w obu językach.
W świecie anglosaskim kontynuatorem Asha (ur. 1955) jest młodszy o blisko 15 lat Timothy Snyder, amerykański historyk z Uniwersytetu Yale, doskonały znawca Europy Środkowej, w tym Polski. Pamiętamy takie książki, jak „Skrwawione ziemie”, „O tyranii”, „Droga do niewolności”.
Polska przyciąga historyków, którzy patrzą na nas z dystansu, ale są zaangażowani. Dodajmy od razu, że nie zawsze ich wiedza i opinie zbliżone są do oficjalnej, tak zwanej, polskiej polityki historycznej. Tej realizowanej za ciężkie miliony przez rząd, IPN, media państwowe, dyplomację oraz spółki Skarbu Państwa. Ash i Snyder nie piszą, jak powinno być, tylko jak było i jak jest. Tak było za PRL, a tak jest teraz. To są honorowi ambasadorowie naszego kraju. Mówiąc „Dudą”, to są historycy zagraniczni.
Profesor Ash, komentator liberalnego pisma „The Guardian”, pisał kilka tygodni temu (przytaczam w skrócie, podobnie jak Zuzanna Dąbrowska z „Rzeczpospolitej”): „Gdy Polska zbliża się do szczytu kampanii prezydenckiej, od której zależy przyszłość jej demokracji, a prezydent Donald Trump udziela wsparcia wyborczego populiście Andrzejowi Dudzie, ja zapraszam na wycieczkę do królestwa wieczornych »Wiadomości« telewizji państwowej TVP”.
„Zaczynamy w niedzielę 14 czerwca – czytamy dalej. – Pierwsza wiadomość dotyczy 80. rocznicy pierwszej deportacji do Auschwitz w 1940 r. To rzeczywiście jest moment, który zasługuje na najgłębsze wspomnienie. Zbyt wielu ludzi na świecie zapomina, że pierwszymi więźniami Auschwitz byli niewinni, często bohaterscy Polacy. Ale w całej tej wiadomości, która trwała ponad 4 minuty, słowa żydowskie ofiary nie pojawiły się ani razu. Zamiast tego szef IPN powiedział telewidzom: »To był cel Auschwitz – żeby nigdy niepodległej Polski nie było, żeby ją zamordować«. Żadna inna grupa ofiar nie została wymieniona, dopóki nie pokazano obchodów w Berlinie, kiedy polski ambasador powiedział, że od utworzenia Auschwitz »mówimy o Holokauście«”.
„Wkrótce »Wiadomości« przekształcają się w coś, co można śmiało określić jako propagandę wyborczą obecnego prezydenta, kandydata rządzącej partii PiS, kamrata Trumpa. Przykład. Lektor: Wyborcy mówią o wiarygodności Andrzeja Dudy. Anonimowa kobieta: »On jest wielkim patriotą, takich patriotów potrzebujemy, a nie tych egoistów«”.
„Po zbesztaniu niezależnych mediów polskich »Wiadomości« przechodzą do różnic pomiędzy Dudą a prowadzącym kandydatem opozycji Rafałem Trzaskowskim. Teraz mówi się wprost o Żydach. Program przedstawia rzekomo różne odpowiedzi na żydowskie oczekiwanie mienia bezspadkowego lub – jak mówi lektor – »zwracanie Żydom pieniędzy za II Wojnę Światową«.
Wtedy następuje atak na Trzaskowskiego za jego »sposób myślenia niezgodny z interesem Polski«”. „(…) Następnego dnia lektor wyraża niesłychane wręcz stanowisko: »Eksperci nie mają wątpliwości, że strumień pieniędzy, które teraz płyną z budżetu do kieszeni polskich rodzin, wyschnie, jeśli Trzaskowski, po ewentualnym wygraniu wyborów, zechce zaspokoić żydowskie żądania«”.
I tak to idzie dzień po dniu – kontynuuje Timothy Garton Ash. Prostackie, kłamliwe, powtarzające się ciosy charakterystyczne dla propagandy.
„(…) Jeden z serwisów monitorujących ujawnił – pisze Ash – że pomiędzy 3 a 16 czerwca 97 proc. programów dotyczących Dudy było pozytywnych, a prawie 87 proc. dotyczących Trzaskowskiego było negatywnych. Zniżyły się do paranoidalnej mentalności świata skrajnej prawicy, wedle której nieskalani, bohaterscy, ciągle niezrozumiani Polacy, są celem międzynarodowego spisku złożonego z plutokracji – Niemców, Żydów i LGBT, którzy potajemnie spotykają się na zamku w Szwajcarii”.
„Piszę o Polsce ponad 40 lat i stale walczyłem z rozpowszechnionym zachodnim stereotypem tego fascynującego, skomplikowanego kraju, jako prostackiego, ograniczonego, reakcyjnego, nacjonalistycznego i antysemickiego. A teraz mamy państwową telewizję, która wzmacnia ten stereotyp. Rzekomo broniąc dobrego imienia Polski, TVP je plami. Odkrywając wszędzie siły antypolskie, sama jest siłą antypolską, poważnie szkodząc reputacji tego kraju na świecie”. „Jeśli Duda zostanie wybrany, PiS będzie miało 3 lata bez ważnych wyborów. W tym czasie zrobią z polską demokracją to, co Orbán zrobił z węgierską – zlikwidują ją” – pisze prof. Ash.
Ja bym do tego dodał, że jedną polską telewizję już zlikwidowali. Z lubością powtarzają, że TVN jest telewizją „zagraniczną”, która w dodatku „szantażuje” prezydenta Dudę, podobnie jak to czynią portale Onet i WP. Jak gdybym słyszał filipikę przeciwko plutokracji. Tymczasem plutokraci są Dudzie bardzo potrzebni. Nikt nie ma z nimi takich stosunków jak on. To od nich kupuje rakiety i samoloty. To z nimi się spotyka. To on jest zachwycony, kiedy plutokraci z Google i Microsoft zapowiadają inwestycje i obiecują miejsca pracy w Polsce. Dlaczegóż mieliby szantażować prezydenta Dudę?