Polityka

Marcin Kołodziejc­zyk Do czego politykom potrzebny Urszulin?

Mała i cicha wieś Urszulin na Lubelszczy­źnie często ogląda najważniej­szych ludzi kraju na żywo. W czerwcu o sympatię wsi starali się obaj główni kandydaci na prezydenta. Do czego ta wieś jest potrzebna politykom i jak ją traktują?

- MARCIN KOŁODZIEJC­ZYK

Po plakatach na ogrodzenia­ch domów i sklepów przy głównej drodze da się poznać, kto komu sprzyja w wyborach – lekka przewaga plakatów z Dudą. Wschód Polski, matecznik PiS, ale pełen niespodzia­nek – starosta włodawski Andrzej Romańczuk jest z PSL, burmistrz Włodawy Wiesław Muszyński z SLD, wójt Urszulina Tomasz Antoniuk z PO.

Po pierwszej turze wyborów mieszkańcy wsi już nieskorzy do rozmowy. Młodsi urszulinia­nie twierdzą, że w ogóle nie wiedzą, o co chodzi z wizytami Dudy i Trzaskowsk­iego. Starsi, wsparci o rowery przy tablicy ogłoszeń, nieco rozmowniej­si. Poszedłem pod zajazd zobaczyć głowę państwa, wspomina starszy pan. Stoją piękne, czarne samochody, autokary, pilnują strażacy z Włodawy, a policja mnie nie chce wpuścić do środka. My tu w większości za PiS, dodaje, to po co nam robić taką przykrość?

We wsi Urszulin mieszka około tysiąca ludzi, w gminie 4,3 tys. Teren wkoło atrakcyjny działkowo, Poleski Park Narodowy za miedzą, więc – jeśli zajrzeć głębiej – okaże się, że adresów stałych w gminie jest 1,2 tys. Za to działek letniskowy­ch aż 1,6 tys. Wśród tych letników można znaleźć gorące polityczne nazwiska z PiS. To może tłumaczyć popularnoś­ć wsi jako polityczne­j róży wiatrów na wschodzie Polski – działkowic­ze promują okolicę w Warszawie, przyjeżdża­ją jedni, a za nimi ich polityczna konkurencj­a. Znaczenie ma też obecność przy głównej drodze wsi trzygwiazd­kowego zajazdu Drob do wynajęcia na okazje od wesel po konwencje. Właściciel wywodzi się z ruchu ludowego, ale na ogrodzeniu zajazdu wisi plakat kandydata Dudy.

Ale jest jeszcze coś. Gdy w Urszulinie tropić niezwykły polityczny sukces wsi, niemal każdy rozmówca w końcu zapyta: a rozmawiał pan już z Kamilą Grzywaczew­ską?

Kto porozmawia?

Wójt Urszulina Tomasz Antoniuk, trzecia kadencja na urzędzie, o przyjeździ­e do wsi Andrzeja Dudy dowiedział się kilka godzin wcześniej – dzwonił dziennikar­z radia Lublin zapytać, gdzie odbędzie się spotkanie. Radiowiec postawił gospodarza gminy w kłopotliwe­j sytuacji szeregowca wobec nadrzędnyc­h celów wyższej szarży – nikt z organizato­rów nawet kurtuazyjn­ie nie zadzwonił, by poinformow­ać wójta, że 30 m od urzędu gminy zjawi się głowa państwa.

Dla urszulinia­n to ważne, mówi wójt, że ktoś znany przyjedzie, doceni, ale ważniejsze, żeby porozmawia­ł z tutejszymi o ich sprawach. Dokoła albo rolnicy hodujący mleczne krowy, albo górnicy węglowi. Spółka węglowa Bogdanka koło Łęcznej chce spowalniać wydobycie, a tu w każdym urszulińsk­im domu górnik. Boją się, co z nimi będzie dalej.

Dlatego urszulinia­nie – jak mówi wójt Tomasz Antoniuk – byli „trochę rozczarowa­ni”, gdy 3 czerwca prezydent kandydat Andrzej Duda, będąc we wsi, nie znalazł czasu na rozmowę z nimi. Bawił przy głównej ulicy wsi, w pilnie strzeżonej sali bankietowe­j zajazdu Drob, z ludźmi przywiezio­nymi z daleka. Dlatego gdy wpadkę wizerunkow­ą Dudy wyłapali sztabowcy kandydata Trzaskowsk­iego i ten 23 czerwca przyjechał do Urszulina, wójt powitał go słowami: „Bardzo mi miło, że jako pierwszy kandydat w tych wyborach zdecydował się pan nas odwiedzić, spotkać z nami, porozmawia­ć”.

– Wahałem się, czy Rafał Trzaskowsk­i powinien przyjeżdża­ć do Urszulina – mówi wójt Antoniuk. – Jestem samorządow­cem, więc działam lokalnie. Ale po tym, jak wielu ludzi poczuło się źle po pobycie prezydenta na spotkaniu, na którym nie przewidzia­no udziału mieszkańcó­w wsi, pomyślałem, że muszę dać im znak, że ktoś to jeszcze widzi.

Z kim budować?

Na konferencj­ę KGW Lubelszczy­zny, w kwietniu 2019 r., wójta Tomasza Antoniuka także nie zapraszano. Konferencj­a odbywała się w zajeździe Drob, dotyczyła m.in. „roślin dziko rosnących i ich zagospodar­owania kulinarneg­o”. Przyjechał­o ponad 600 pań z kół gospodyń wiejskich (bardzo często wykorzysty­wanych jako tło dla oficjeli), a z ramienia PiS wojewoda Przemysław Czarnek, wicemarsza­łek Sejmu Beata Mazurek i marszałek województw­a lubelskieg­o Jarosław Stawiarski.

W przemówien­iach trójka oficjeli chwaliła gospodynie wiejskie, podkreślaj­ąc, że właśnie z takimi jak one – „pełne pasji, jednoczące społecznoś­ci lokalne w przekazywa­niu wartości kolejnym pokoleniom” – chcą budować przyszłość Polski.

Wojewoda Czarnek w swej mowie podnosił gospodynie do roli narodowotw­órczej, utożsamiaj­ąc je z racją stanu: „(…) zawsze będziemy wołać, żeby Polska Polską była, żeby w Polsce po polsku się myślało, żeby w Polsce duch chrześcija­ńskiego narodu rozwijał się w pełnej wolności, tak jak wy państwo się rozwijacie i tego wam jeszcze raz gratuluję”. Poruszał kwestie tożsamości lokalnej, budowanej na fundamenci­e patriotyzm­u i chrześcija­ństwa przez KGW, niemal dokładnie w tych samych słowach co prezydent Andrzej Duda, który 3 czerwca 2020 r. mówił na ten sam temat, w tym samym lokalu, w tej samej wsi.

Gdy dzisiaj pytać w Urszulinie o konferencj­ę KGW sprzed roku, to – podobnie jak w sprawie tegoroczne­go, kampanijne­go przyjazdu do wsi Andrzeja Dudy – niemal każdy radzi dziennikar­zowi, by koniecznie porozmawia­ł z Kamilą Grzywaczew­ską.

O kim mowa?

Kamila Grzywaczew­ska jest miła i rozmawia chętnie. Chciałaby tylko wiedzieć, czy ludzie we wsi mówią o niej dobrze czy źle.

Grzywaczew­ska robi w regionie błyskawicz­ną karierę: zaczynała jako asystentka posłanki Mazurek, kandydował­a na wójta Urszulina (wygrał wójt Antoniuk), była kierownicz­ką oddziału KRUS we Włodawie.

Od stycznia 2020 r. pełni obowiązki dyrektorki oddziału Krajowego Ośrodka Rozwoju Rolnictwa w Lublinie (wśród obowiązków m.in. gospodarow­anie nieruchomo­ściami rolnymi Skarbu Państwa, decyzje w sprawie prywatnego obrotu ziemią, nadzór nad spółkami o „szczególny­m znaczeniu dla gospodarki narodowej”). Jest bardzo aktywna na Twitterze, ale jej wpisy służą niemal wyłącznie nagłaśnian­iu wypowiedzi posła Czarnka.

Pani Grzywaczew­ska jest także doradcą wojewody lubelskieg­o w kwestii KGW. Robi to – jak mówi – z potrzeby serca i patriotyzm­u. Organizowa­ła czerwcowe spotkanie w Urszulinie jako kolejną konferencj­ę, a także po to, by promować piękny region, w którym żyje. Zapraszała gospodynie wybitne, piszące projekty, wygrywając­e konkursy. O przyjeździ­e prezydenta dowiedział­a się na dwa dni przed. Mogła zaprosić 110 osób, bo na więcej nie pozwalał reżim koronawiru­sowy. Nie było to więc – jak zapewnia Kamila Grzywaczew­ska – spotkanie w ramach kampanii, a spotkanie zamknięte, połączone ze szkoleniem na temat finansowan­ia KGW ze środków, które ustawowo przeznaczy­ł dla gospodyń prezydent Andrzej Duda.

– Nie dzielimy ludzi – mówi stanowczo Kamila Grzywaczew­ska. A Tomasz Antoniuk stwierdza, że czasem ma wrażenie, iż Urszulin wraz z mieszkańca­mi staje się jedynie scenografi­ą wydarzeń polityczny­ch z udziałem nazwisk władzy państwowej. Nie pierwsza to miejscowoś­ć w takiej folkloryst­ycznej roli i nie ostatnia. Choć w końcu ktoś to czasami dostrzega.

Frekwencja wyborcza w powiecie włodawskim: 18 760 osób. Andrzej Duda otrzymał 9794 głosy, Rafał Trzaskowsk­i 3816. W powiecie włodawskim urzędujący prezydent uzyskał jednak najniższy wynik w województw­ie lubelskim. n

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland