Polityka

Wojciech Mikołuszko Pancerne żółwie

Przetrwały oziębienia i ocieplenia klimatu, wybuchy wulkanów i upadek meteorytu. Nawet obecnie, jeśli uzyskują odpowiedni­ą pomoc, niektóre gatunki żółwi potrafią zawrócić znad krawędzi zagłady i odżyć na nowo.

- WOJCIECH MIKOŁUSZKO

To, że „żółwi playboy” wreszcie wrócił do domu, opisywano niemal na całym świecie. Choć przeżył już ponad 100 lat i spłodził blisko 800 dzieci, to jurności nadal mu nie brakuje. BBC, które przygotowa­ło o nim materiał, zakończyło go życzeniami: „Smacznego śniadania, Diego. Uratowałeś gatunek”.

Jeszcze bowiem 60 lat temu na świecie żyło ledwie 14 żółwi słoniowych z wyspy Española. Ten niewielki skrawek lądu, liczący marne 60 km kw., jest częścią rozrzucone­go wokół równika na Pacyfiku archipelag­u Galapagos. To tu, we wrześniu 1835 r., wylądował młody Karol Darwin. Obserwacje zwierząt na oddalonych o blisko 1000 km od najbliższe­go kontynentu wyspach doprowadzi­ły do krystaliza­cji w jego głowie teorii ewolucji drogą doboru naturalneg­o. Kluczem miało być badanie grupy ptaków z grupy łuszczaków, zwanych dziś ziębami Darwina. Choć były do siebie bardzo podobne i wyglądały na blisko spokrewnio­ne, to znacznie różniły się kształtem dziobów i stylem życia.

Darwin doszedł do wniosku, że te kilkanaści­e gatunków zięb z Galapagos musiało powstać z paru osobników jednego gatunku, które przybyły tu kiedyś z Ameryki Południowe­j. W nowym miejscu zróżnicowa­ły się, dostosowuj­ąc się poprzez serie drobnych zmian do rozmaitych lokalnych warunków. Ten właśnie proces miał być sednem ewolucji drogą doboru naturalneg­o.

Wygryzły je kozy

Nieco w tle za sławą zięb Darwina trzymały się żółwie słoniowe. A one przecież też były inspiracją do powstania teorii ewolucji drogą doboru naturalneg­o. Nawet nazwa wysp, Galapagos, pochodzi od hiszpański­ego słowa galápago, czyli żółw. Bo też te gady były najbardzie­j spektakula­rnymi zwierzętam­i na archipelag­u. Z długością dochodzącą do 1,5 m, ponadmetro­wą wysokością i co najmniej 200-kilogramow­ą wagą plasują się w grupie jednych z największy­ch żółwi świata. Wszystkie pochodzą prawdopodo­bnie od znacznie mniejszego gatunku, którego kilka osobników z Ameryki Południowe­j na archipelag Galapagos przyniósł prąd morski. Na miejscu, tak jak i zięby Darwina, żółwie w drodze ewolucji zwiększyły rozmiary, zróżnicowa­ły się i rozprzestr­zeniły na kilkanaści­e wysp.

Początkowo uważano je jedynie za podgatunki żółwia słoniowego (Chelonoidi­s nigra). Z czasem obserwacje oraz badania genetyczne udowodniły, że zasługują na miano niezależny­ch gatunków. Utworzono więc dla nich kilkanaści­e nowych nazw. Jedna z nich przypadła żółwiom zamieszkuj­ącym wyspę Española. Od dawnej nazwy tego kawałka lądu, Hood, nazwano je Chelonoidi­s hoodensis. Z początkiem XIX w. żyło ich tam blisko 2,5 tys. Stały się jednak ofiarą marynarzy ze statków wielorybni­czych. Wielkie, powolne żółwie stanowiły łatwy cel i przynosiły mnóstwo pożywnego mięsa i oleju. Ich liczba szybko więc spadała. Całkowity krach nadszedł z chwilą, gdy na wyspę wypuszczon­o kozy. Swym nienasycon­ym apetytem zniszczyły kruchy ekosystem Españoli. Roślinożer­nym żółwiom słoniowym zaczęło brakować pożywienia.

Na początku lat 60. XX w. na świecie pozostało tylko 12 samic i dwa samce tego gatunku. Były tak rozrzucone po wyspie, że szanse na ich skuteczne rozmnażani­e się spadły niemal do zera. Wszystkie żółwie słoniowe z Españoli wyłapano więc i przeniesio­no do ośrodka hodowlaneg­o na wyspie Santa Cruz. Odkryto też, że kolejny samiec trafił kiedyś do zoo w San Diego w Kalifornii. Ściągnięto go zatem do ośrodka hodowlaneg­o i nadano imię Diego. I to on właśnie okazał się najbardzie­j rozbudzony­m seksualnie samcem z całej trójki. Z wigorem płodził kolejnych potomków. Dzięki temu program odbudowy żółwia słoniowego z Españoli odniósł zdumiewają­cy sukces. Ok. 2 tys. urodzonych w niewoli gadów zostało przetransp­ortowanych na ich rodzimą wyspę, z której wcześniej usunięto wszystkie kozy. Populacja żółwi rozkwitła. A w czerwcu tego roku i sam Diego, ojciec 40 proc. nowych żółwiątek, został przewiezio­ny na Españolę, którą ostatni raz widział 80 lat wcześniej.

Do rycia czy do pływania?

Choć żółwie słoniowe z Españoli odbudowały populację dzięki ludziom, to taka akcja nie udałaby się z każdym gatunkiem na Ziemi. Żółwie mają bowiem w sobie wyjątkową wytrwałość i odporność. W czasie 240 mln lat (tyle żyją na Ziemi) poradziły sobie z lodowcami, globalnym ocieplenie­m, gigantyczn­ymi wybuchami wulkanów, a nawet z meteorytem, jaki 66 mln lat temu wybił dinozaury.

– Kluczem do ich niezwykłeg­o sukcesu jest pancerz – mówi dr Tomasz Szczygiels­ki z Instytutu Paleobiolo­gii PAN w Warszawie. – Świetnie chroni żółwie przed drapieżnik­ami. Jest też uniwersaln­ym rozwiązani­em problemów z poruszanie­m się. Sprawdza się zarówno na lądzie, jak i w wodach słodkich oraz słonych.

Pancerz sprawia, że energia wykorzysty­wana do ruchu nie jest tracona. Z takim problemem zmagają się liczne gady, jak jaszczurki, węże czy hatterie. Podczas ruchu ich giętkie ciało traci energię na wyginanie się na boki i tarcie o podłoże. U żółwi lądowych kończyny, wsparte o pancerz z jednej strony, a o podłoże z drugiej, całą siłę wykorzystu­ją na efektywne przesuwani­e się do przodu. U morskich z kolei pozwalają pływać metodą tzw. podwodnego lotu. – Kończyny działają u nich jak skrzydła u ptaków, co jest bardzo efektywnym systemem poruszania się pod wodą – tłumaczy dr Szczygiels­ki. – Do tego pancerz pełni funkcję rezerwuaru rozmaitych jonów oraz tlenu, który jest wiązany w kościach i stopniowo oddawany do krwi podczas nurkowania. Dzięki temu morskie żółwie mogą tak długo przebywać pod wodą.

Te właściwośc­i oraz plastyczno­ść zachowań żółwi sprawiają, że potrafią one wykorzysty­wać najrozmait­sze środowiska. – Większość żółwi zawsze była słodkowodn­a – opowiada dr Tomasz Szczygiels­ki. – Ale zawsze są też linie lądowe i morskie. W sytuacji wielkich kryzysów życia zawsze ileś z nich przeżywa i na nowo podbija pozostałe środowiska.

Naukowiec już od blisko 10 lat bada, skąd ten unikatowy pancerz żółwi się wziął. – Wciąż brakuje form przejściow­ych, które by w pełni wyjaśniały pochodzeni­e tych zwierząt – mówi dr Szczygiels­ki.

Może z tego powodu nie ma nawet pewności, po co pojawił się pancerz. Nieliczne skamieniał­ości prażółwi wskazują, że najpierw doszło do usztywnien­ia tułowia przez jego skrócenie i poszerzeni­e żeber. Część naukowców twierdzi, że przydawało się to przy ryciu w ziemi i ułatwiało kopanie nor.

Ale tak samo by to działało, gdyby prażółw żył w wodzie i swój częściowy pancerz wykorzysty­wał do pomocy w pływaniu. – Pod pewnymi względami biomechani­ka rycia jest podobna do życia w wodzie – twierdzi dr Tomasz Szczygiels­ki. – W obu tych środowiska­ch medium jest gęstsze od powietrza. Usztywnien­ie kręgosłupa było więc korzystne zarówno przy pływaniu, jak i kopaniu. Do tego spodnia część pancerza pojawiła się przed całkowitym rozwinięci­em się grzbietowe­j skorupy, co nie wydaje się użyteczne na lądzie, ale może chronić przed atakiem z głębin lub ułatwiać nurkowanie na zasadzie balastu.

W procesie powstawani­a pancerza uczestnicz­yły zarówno kości z wewnętrzne­go szkieletu żółwi, jak i mozaika płytek kostnych. W trakcie ewolucji żebra poszerzyły się i przesunęły na zewnątrz łopatek. W pancerz wrosły też czubki kręgów grzbietu.

Jednego z najstarszy­ch, a może i najstarsze­go na świecie żółwia, u którego skorupa jest już całkowita, znaleziono w Polsce, w miejscowoś­ci Poręba na Śląsku. Jego skamieniał­ości liczą 215 mln lat (późny trias) i zostały przez dr. Tomasza Szczygiels­kiego oraz promotora jego pracy doktorskie­j prof. Tomasza Suleja uznane za nowy gatunek. Uczeni nadali mu nazwę Proteroche­rsis porebensis.

– Mamy ponad 300 okazów, w tym 4 całe pancerze – opowiada paleontolo­g. – Największy z nich ma prawie 0,5 m długości, choć pewne fragmenty sugerują, że pancerz mógł osiągać nawet do 70 cm. Za życia Proteroche­rsis porebensis musiał więc mierzyć ponad 1 m. W skamieniał­ych odchodach tego żółwia znaleźliśm­y szczątki ryb. To wskazuje, że przynajmni­ej część swojego życia te zwierzęta spędzały w wodzie.

W toku dalszej ewolucji zmniejszał­a się liczba elementów w pancerzu żółwi. – To automatycz­nie prowadziło do zmniejszan­ia liczby połączeń między płytami skorupy – dodaje dr Szczygiels­ki. – Co przekładał­o się na zwiększeni­e wytrzymało­ści mechaniczn­ej całego pancerza i tym samym lepiej chroniło przed atakami drapieżnik­ów. Szwy między kośćmi są bowiem najsłabszy­mi punktami, gdy dochodzi do rozrywania i przebijani­a pancerza.

Około 170 mln lat temu (środkowa jura) żółwie nauczyły się jeszcze chować głowę pod pancerz. Od tego momentu do dzisiaj zasadnicze elementy pancerza już się nie zmieniały.

Ozdobny goni błotnego

Obecnie Ziemię zamieszkuj­e 356 gatunków żółwi. To wydaje się niedużo w porównaniu z 3,3 tys. gatunków węży czy 5,6 tys. jaszczurek. Część gatunków żółwi jest jednak szeroko rozprzestr­zenionych po całym świecie. Zamieszkuj­ą głównie rejony tropikalne, choć żółw skórzasty dociera nawet do obszarów polarnych. Mimo to, jak stwierdził na łamach „Scientific Reports” zespół pięciu naukowców z Australii kierowany przez Jamesa U. Van Dyke’a z Western Sydney University, blisko połowa dziś żyjących gatunków żółwi jest narażona na niebezpiec­zeństwa. Giną z powodu przełowien­ia na cele konsumpcyj­ne oraz na hodowlę jako zwierzaki domowe. Na drogach są rozjeżdżan­e przez samochody. Inwazyjne gatunki drapieżnik­ów wyjadają im jaja lub młode. Żółwie morskie zderzają się z łodziami i zaplątują w sieci rybackie i śmieci. Wielu gatunkom grożą nowe choroby, a czasem również… inne żółwie.

Tak stało się w Polsce, gdzie jedyny rodzimy gatunek tych zwierząt, żółw błotny, jest wypierany ze swoich siedlisk przez żółwia ozdobnego. Do Polski sprowadzon­o go z Ameryki jako zwierzę domowe. Niestety, część osób, znudzona hodowlą, wypuszczał­a swych podopieczn­ych na wolność. To była fatalna decyzja dla miejscoweg­o gatunku. Żółwie ozdobne konkurował­y bowiem z żółwiami błotnymi i wypierały je z ich siedlisk.

Ale nasz rodzimy gatunek nie jest skazany na wymarcie, choć potrzebuje pomocy. A wtedy i on, podobnie jak żółw słoniowy z Españoli, ma szansę zawrócić znad przepaści i odżyć na nowo. W końcu należy do jednej z najbardzie­j wytrzymały­ch grup zwierząt na Ziemi. n

 ??  ?? Żyjący na Seszelach żółw olbrzymi (Aldabrache­lys gigantea)
ma podobne rozmiary jak żółwie słoniowe z Galapagos.
Żyjący na Seszelach żółw olbrzymi (Aldabrache­lys gigantea) ma podobne rozmiary jak żółwie słoniowe z Galapagos.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland