Popalone mosty
Szef działu kultury w POLITYCE, krytyk muzyczny i autor serii „Słowników najmłodszej polszczyzny” wydawanych przez Znak.
Dialog ze środowiskiem kultury PiS zaczął w stylu mało kulturalnym: od kadrowego Blitzkriegu – w czym prezydent Duda nie przeszkadzał. Wymienione zostały władze niemal wszystkich podlegających Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego instytucji, głośno wyrażana była potrzeba tworzenia „nowych elit” i „nowej sztuki”. Jeśli poprzednia koalicja PO-PSL bywała krytykowana raczej za zbytni dystans do spraw kultury i opieszałość w reformowaniu mediów, to zwrot o 180 stopni w wykonaniu PiS zapachniał powojenną historią.
Potwierdzały to fakty – minister kultury w randze wicepremiera, łatwiejsze uruchamianie nowych funduszy, ale pod warunkiem zbieżności z wizją rządu (o czym świadczą próby odbierania raz przyznanych ministerialnych dotacji). Stąd tlący się konflikt na linii władza–artyści. I niewykorzystane szanse na budowanie wizerunku kraju na światowych sukcesach: Olgi Tokarczuk, Pawła Pawlikowskiego czy innych, których wypowiedzi i twórczość spotykała się z niezrozumieniem lub niechęcią władzy.
Nurt kultury historycznej był zasilany taką ilością środków, że wypalił się już w połowie pierwszej kadencji, po zalewie programów upamiętniających 100-lecie niepodległości, które wielkich dzieł nie przyniosły. Próby czynienia z Jana Pietrzaka lub Zenka Martyniuka ojców nowej elity skutkowały co najwyżej złośliwymi memami. Niby-artyści, przy swoich rozdrobnionych protestach, wielkich szkód wizji PiS nie narobili, ale bywali uciążliwi jak partyzantka. A minister Piotr Gliński często zachowywał się, jakby chciał ich przeczekać.
Jedyną szansą na odblokowanie dialogu z całym środowiskiem byłaby gruntowna zmiana kadrowa w samym ministerstwie. Bo wicepremier Gliński raczej nadal będzie unikał wystąpień publicznych na niepewnym, otwartym gruncie, jak cała obecna władza. Tam gdzie wydawanie pieniędzy (co PiS ma opanowane) bezpośrednio przekłada się na rezultat (np. w postaci zakupu kolekcji Czartoryskich), Gliński może osiągać efekty. Tam gdzie potrzebne są inwencja, talent i rozmowa (np. tworzenie hollywoodzkiego kina bohaterskiego o Polsce), przeszkadzają popalone mosty.