Zielona eminencja
Ksiądz Tomasz Duszkiewicz to zapalony myśliwy. Jego fundacja walczy z ekologami. Lasy Państwowe fundację wspierają, a księdza wzięły na etat.
Założona przez księdza fundacja nazywa się Ekologiczne Forum Młodzieży. To ona ma zapisaną w oficjalnych dokumentach misję walki z ekoterroryzmem. Misja jest trudna, być może właśnie dlatego w Czerlonce obok Białowieży fundacja na wydzierżawionej od leśnictwa Białowieża działce buduje „dom wspólnej modlitwy”. Murowana budowla, jeszcze nieskończona, wygląda na niewielki kościół. Prywatna fundacja ma prawo budować dom wspólnej modlitwy, kaplicę czy kościółek. Problem w tym, że EFM korzysta z pomocy Lasów Państwowych, które to Lasy, razem z całym ich majątkiem, są własnością podatników.
Nie wiadomo także, co ostatecznie stanie na działce. Umowa dzierżawy przewiduje możliwość rozbudowy istniejących tam dwóch budynków. Stary sklep już właściwie przerobiono na kościół. Stojący obok dom mieszkalny jest remontowany. Rzecznik Regionalnej Dyrekcji LP w Białymstoku Jarosław Krawczyk nie odpowiada na pytanie o finansowe warunki dzierżawy, zasłaniając się brakiem zgody fundacji. Z tego samego powodu nie chce zdradzić, na jak długo Lasy Państwowe użyczyły prywatnej fundacji ziemię Skarbu Państwa o powierzchni trochę ponad 0,3 ha, wartości ok. 150 tys. zł. Zapytaliśmy, po co Lasom kościół w Czerlonce, ale na to pytanie rzecznik LP nie odpowiada. Za czyje pieniądze powstaje kaplica, także nie wiadomo. Lasy Państwowe twierdzą, że nie dokładają ani grosza.
Widać jednak, że inwestycja leży na sercu i Kościoła, i Lasów Państwowych. Budowę domu modlitwy w Czerlonce wizytowali biskupi archidiecezji białostockiej, którzy w styczniu uczestniczyli w naradzie leśników Nadleśnictw Białowieża i Hajnówka. Hierarchom towarzyszyli prominentni przedstawiciele LP. Nadleśnictwa często zapraszają lokalnych księży, a nawet hierarchów na narady.
– To dobry pretekst, by księży ugościć i wszystko rozliczyć jako normalne koszty działalności – wyjaśnia leśnik z warmińskiego, który chce zachować anonimowość.
Ten zwyczaj wszedł w życie za kadencji ministra środowiska Jana Szyszki i przetrwał do dziś. Pracujący w LP już się pogodzili z tym, że państwową instytucję po cichu zawłaszcza Kościół. Muszą uczestniczyć w pielgrzymkach, mszach organizowanych przez nadleśnictwa. A już udział w uroczystościach radiomaryjnych u ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka jest dla pracowników LP obowiązkowy.
Boży dar
Symbolem związków Kościoła katolickiego i Lasów Państwowych jest ksiądz Duszkiewicz. Najpierw był kapelanem myśliwych diecezji drohiczyńskiej, za czasów nieżyjącego już ministra środowiska Jana Szyszki został duszpasterzem Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych i samego ministra, wreszcie piastował funkcję kapelana Lasów Państwowych.
Od 2017 r. ksiądz jest etatowym pracownikiem LP: ma w Regionalnej Dyrekcji w Białymstoku stanowisko „ds. współpracy z otoczeniem regionalnym”. Pensja księdza objęta jest tajemnicą – według rzecznika RDLP Białystok ksiądz nie sprawuje funkcji publicznej. Ale wiadomo, że średnie wynagrodzenie w Lasach to ok. 8 tys. zł. W ramach swojego etatu ksiądz zorganizował np. konkurs plastyczny dla dzieci, naradę leśników podsumowującą współpracę ze służbami mundurowymi, podczas której odbyła się uroczystość wręczenia Kordelasa Leśnika Polskiego wiceszefowi MSWiA Jerzemu Zielińskiemu, regionalne obchody Święta Lasu w Łomży czy spotkanie leśników z dostojnikami duchowieństwa w Nadleśnictwie Rajgród.
Zakres obowiązków księdza w LP to według rzecznika m.in. „aktywne uczestnictwo w życiu wspólnot lokalnych, wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa m.in. poprzez aktywne działanie w obszarach turystyki i edukacji leśnej, a także udział w zebraniach i naradach roboczych Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku z instytucjami spoza Lasów, np. administracją rządową i samorządową, służbami mundurowymi, organizacjami społecznymi i innymi instytucjami”.
Umiejętnie łącząc pracę dla LP i dla swojej fundacji, ksiądz zorganizował I Ekologiczne Europejskie Forum Młodych w Puszczy Białowieskiej zakończone ogólnopolskimi uroczystościami odsłonięcia pomnika Danuty Siedzikówny (Inki) w Nadleśnictwie Browsk. Hasłem I Ekologicznego Europejskiego Forum Młodych było: „Czyńcie sobie ziemię poddaną. Ekologia darem Bożym”. Fundacja powstała w 2017 r. jako „młodzieżówka” Szyszki; dla obrony – kiedy chciano go pozbawić teki ministra środowiska. Młodzi skrzyknięci przez Marcelinę Puchalską, wówczas studentkę wydziału leśnego SGGW, zbierali podpisy pod apelem o pozostawienie Lasów Państwowych pod nadzorem Ministerstwa Środowiska, a później protestowali przeciwko odwołaniu ze stanowiska ministra, który kazał ciąć puszczę. Marcelina Puchalska została prezeską Ekologicznego Forum Młodzieży.
Leśnicza z kordelasem
Marcelinę Puchalską z księdzem Duszkiewiczem łączy nie tylko fundacja, ale i wspólna myśliwska pasja. Ksiądz zabierał ją często na polowania koła Szarak w Bartoszycach, do którego należy od lat. – Widocznie krępował się trochę, bo przedstawiał ją jako swoją siostrzenicę – mówi jeden z myśliwych. Te zabiegi na niewiele się zdały i myśliwi wysłali w tej sprawie pismo do ówczesnego biskupa, ks. prof. Tadeusza Pikusa, informując hierarchę, że „ksiądz Tomasz Duszkiewicz przyjeżdża na polowania z kobietą, stwarzając sytuacje dwuznaczne, a czasem nawet gorszące członków Koła”.
– Po tym liście do biskupa ksiądz Duszkiewicz przestał pojawiać się z Marceliną na polowaniach zbiorowych – mówi myśliwy. – Miał pretensje do nas o ten donos, jak to nazwał, i twierdził, że biskup przy nim podarł list.
Marcelina Puchalska zaledwie dwa lata temu skończyła studia na Wydziale Leśnym SGGW. Pracuje w Lasach Państwowych i w zawrotnym tempie robi karierę. Już dostała własne leśnictwo. Jest leśniczą w Turowie. I od półtora roku członkinią Krajowej Komisji ds. Ocen Oddziaływania na Środowisko powołanej przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Co oznacza, że powołano ją do profesorsko-doktorskiego grona, gdy była pół roku po magisterce.
Nie koniec na tym. Marcelina Puchalska została odznaczona przez ministra środowiska Odznaką Honorową za Zasługi dla Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. A od dyrektora RDLP w Białymstoku otrzymała Kordelas Leśnika Polskiego „za działalność i zaangażowanie na rzecz gospodarki leśnej”. Zwłaszcza tego Kordelasa, bo to bardzo prestiżowe i cenione przez leśników wyróżnienie, nie mogą jej darować mniej ustosunkowani leśnicy z białostockiej dyrekcji. Nawet jeśli zawrotna kariera Marceliny Puchalskiej nie ma nic wspólnego z jej znajomością z księdzem Duszkiewiczem, istotne jest, że fundację Ekologiczne Forum Młodzieży wspieraną przez Lasy Państwowe założyło dwóch prominentnych pracowników LP, Marcelina Puchalska i ksiądz Tomasz Duszkiewicz.
Ekolodzy zabierają puszczę
Fundacja powstała po to, by walczyć z organizacjami ekologicznymi, które są według księdza Duszkiewicza „dziełem szatana”. Porównuje organizacje ekologiczne do sekt, nazywa ich członków „zielonymi nazistami”. A prawdziwa ekologia polega według księdza na tym, by człowiek czynił sobie ziemię poddaną. Przyroda, twierdzi ksiądz, istnieje tylko w tym celu, by człowiek z niej korzystał. W takie rozumienie przyrody doskonale wpisuje się łowiectwo. Ksiądz Duszkiewicz wiosną zeszłego roku otworzył na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego przewód doktorski. Temat pracy: „Współczesne ruchy ekologiczne w Polsce. Studium teologicznomoralne”.
5 lat temu w Kruklankach przyrodnik Andrzej Sulej, działacz Stowarzyszenia Rozwoju Regionalnego Puszcza Borecka, zorganizował prelekcję dla leśników na temat konfliktów wokół Puszczy. Na prelekcję przyjechał ksiądz Duszkiewicz w towarzystwie dwóch działaczy stowarzyszenia Santa Obrona Puszczy Białowieskiej i kamerzysty z telewizji Trwam. Ksiądz Duszkiewicz, bez koloratki, za to w myśliwskim kubraczku, zwrócił się do przyrodnika z pytaniem, czy „w ogóle jest on katolikiem”. Już z mównicy zwrócił się do setki zebranych w sali: uważajcie, ci zieloni, co zrównują człowieka ze zwierzętami, zabiorą nam tę puszczę. W trakcie spotkania rozdawał ulotki nawołujące do tego, by nie wierzyć ekologom. I ostrzeżenie, że „naród wybrany chce zabrać polskie lasy za przysłowiową złotówkę za mienie pozostawione w Polsce po II wojnie światowej”. Po prelekcji przyrodnik
Myśliwi wysłali pismo do biskupa,
informując go, że„ksiądz Duszkiewicz przyjeżdża na polowania z kobietą, stwarzając sytuacje dwuznaczne,
a czasem gorszące”.
złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym. Postępowanie wszczęto i szybko umorzono.
Poglądy księdza podziela w pełni Marcelina Puchalska, która zasłynęła listem do Jarosława Kaczyńskiego, napisanym w imieniu Ekologicznego Forum Młodzieży po zdymisjonowaniu ministra Jana Szyszki: „Jesteśmy niemal pewni, że Pana tak otorbiło lewactwo, że Pan już nie jest w stanie odróżnić, co jest normalnością, a co nienormalnością”. Jednocześnie informując go, że EFM ma wsparcie „ośrodka toruńskiego”.
Ksiądz Trotyl
Chyba właśnie wsparciu ojca dyrektora zawdzięcza ksiądz Duszkiewicz swoją nietykalność. Nie zaszkodziły mu kontrowersyjne wypowiedzi ani to, że w swojej leśniczówce w Topile – Majdanie koło Białowieży ma trofea trzech gatunków chronionych: wilka, rysia i puszczyka. Zabijanie zwierząt znajdujących się pod ochroną jest przestępstwem. Wyjątkowo zgody może udzielić Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Księżowskie trofea zalegalizowała wstecznie placówka z Białegostoku. Ksiądz tłumaczył się, że dostał je od nieżyjącego już myśliwego. Generalna Dyrekcja nie miała zastrzeżeń co do legalności. Wojewódzki Sąd Administracyjny już tak. Uchylił decyzje GDOŚ, ale księdzu Duszkiewiczowi włos z głowy nie spadł.
Nie zaszkodziły też księdzu liczne afery w kilku kołach łowieckich, do których należy. W kole Kszyk w Sadownem, do którego przyszedł z misją pogodzenia dwóch zwaśnionych grup myśliwych i jako osoba duchowna został wybrany na prezesa, skończyło się likwidacją tego koła.
– Kiedy Jan Szyszko został ministrem, ksiądz Duszkiewicz sam zrezygnował z prezesury – mówi jeden z myśliwych. – Po kilku miesiącach jednak zmienił zdanie i oświadczeniem woli sam się przywrócił na stanowisko. Zakwestionowaliśmy to, ale władze PZŁ uznały, że taki tryb jest możliwy i, co zdarza się szalenie rzadko nawet w PZŁ, za karę wykluczyły koło.
Ksiądz Duszkiewicz razem z grupą popierających go myśliwych (była wśród nich Marcelina Puchalska, była sekretarz koła Kszyk) założył nowe koło łowieckie w Sadownem, im. św. Huberta, które przejęło nie tylko obwody łowieckie koła Kszyk, ale także pieniądze zgromadzone przez lata na koncie. Prawdopodobnie z tych właśnie środków myśliwi spod znaku św. Huberta kupili od spadkobierców leśniczówkę w Sadownem i odrestaurowali ją, przerabiając na domek myśliwski. W domku urządzono izbę pamięci leśników i myśliwych, w czym, jak przyznał prezes koła św. Huberta Jerzy Kisiel, pomagały Lasy Państwowe. Ksiądz Duszkiewicz jest honorowym prezesem koła łowieckiego św. Huberta.
Myśliwi z koła Kszyk, którzy nie wstąpili do koła św. Huberta, walczą wciąż o odzyskanie swojego koła i majątku. Najbardziej zaangażowany w batalię z PZŁ łowczy, w cywilu prawnik, stracił także swój prywatny dom w Sadownem. Prokuratura ustaliła, że było to podpalenie i że ogień podłożono w pokoju kominkowym, gdzie łowczy miał biurko i trzymał dokumenty koła. – Ale te najważniejsze woziłem cały czas w samochodzie – mówi łowczy. – Całe szczęście, że nikogo wtedy nie było w środku, bo dom spłonął doszczętnie i nadawał się tylko do rozbiórki. Śledztwo w sprawie podpalenia umorzono.
W kole Szarak, gdzie myśliwi wykryli nadużycia finansowe zarządu koła i sprawą zajęła się prokuratura, ksiądz, jak twierdzą, powołując się na swoje wpływy w LP, próbował przekonać leśników, którzy na temat nieprawidłowości sporo wiedzieli, by „zapomnieć o całej sprawie”. W liście do biskupa Pikusa zarzucili księdzu „angażowanie się w skandaliczne prowadzenie finansów koła” i „obronę prezesa zarządu koła, który umożliwia księdzu i jego „siostrzenicy” polowanie na okazałe jelenie i byki. – Mamy określoną liczbę zwierzyny do odstrzału i niektórzy z nas nie dostawali zezwolenia nawet na jednego byka, a on zawsze na dwa albo trzy – mówi jeden z myśliwych z koła Szarak.
Ksiądz Duszkiewicz w strukturach kościelnych nie robi oszałamiającej kariery. Wyświęcił go 15 lat temu w Drohiczynie biskup Dydycz. Ksiądz Duszkiewcz był wikariuszem w Boćkach (powiat bielski) i w Sadownem, gdzie wygłosił słynne kazanie w 2012 r. o trotylu na wraku Tupolewa. Od tamtej pory nazywany jest czasem „księdzem Trotylem”. Kolejne miejsca posługi to Liw i Węgrów, ale już tylko jako współpracownik parafii ze statusem rezydenta. Obecnie również rezyduje – w parafii w Drohiczynie. Wygląda na to, jakby przedkładał karierę w Lasach nad karierę w Kościele.
Pan kadrowy
Pozycja księdza w Lasach Państwowych wydaje się niezagrożona. Wielu sądziło, że zniknie z Lasów po dymisji ministra Szyszki, którego był protegowanym i kumplem od polowań. Tak się jednak nie stało, nawet po śmierci ministra. Także dziś, gdy nowy minister Michał Woś wymienia po kolei szefów Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych, awansując leśników powiązanych mniej lub bardziej formalnie z Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry, której Woś jest członkiem, pozycja Duszkiewicza nie słabnie. W Lasach Państwowych trwa walka Ziobry z PiS o wpływy i o zbudowanie z tej 25-tys. instytucji zaplecza pod przyszłe wybory parlamentarne. Od wielu lat armia leśnych ludzi to wierne wojsko PiS. W tej państwowej korporacji, ze względu na pionową strukturę podległości służbowej i to, że podwładnego można zwolnić, a właściwie odwołać, bez podania powodu, panuje niemal wojskowa dyscyplina. Wystarczy polecenie służbowe, by pracownicy tłumnie jechali na manifestację (podobnie jak na pielgrzymki i msze). Więc jest o co walczyć.
Największy opór Wosiowi stawia Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku. Ulubiona dyrekcja nieżyjącego Jana Szyszki, której szef Andrzej Nowak wydaje się tylko figurantem, jest jak wyjęta spod jurysdykcji ministra Wosia. Tak naprawdę rządzić ma tam ks. Tomasz Duszkiewicz, popierany przez ks. Tadeusza Rydzyka i biskupa seniora diecezji drohiczyńskiej Antoniego Dydycza. W Białymstoku mówią o księdzu Duszkiewiczu „kadrowy”, bo przy zatrudnieniu czy awansach jego głos ma być decydujący.
Ksiądz ma etat w ramach telepracy, więc nie musi zbyt często bywać w Regionalnej Dyrekcji. Gdy się pojawia, siedzi w gabinecie dyrektora Nowaka (znają się od lat, Nowak był leśniczym i na jego terenach znajduje się dom Duszkiewicza, a w Lasach mówią, że dyrektorski awans zawdzięcza właśnie księdzu) i wydaje pracownikom polecenia. Ci w bezsilnej złości zwracają się do księdza per „proszę pana”. Nic więcej nie mogą zrobić.
W Lasach Państwowych trwa walka Ziobry z PiS o wpływy i o zbudowanie z tej 25-tys. instytucji zaplecza pod przyszłe wybory parlamentarne.