Polityka

Syberia się rozmraża

Zmiany klimatyczn­e i polityczne destabiliz­ują wschodni bezkres Rosji szybciej, niż Moskwa potrafi to ogarnąć. Może Chińczykom się uda?

- JĘDRZEJ WINIECKI

Syberia przeżywa dziwny rok. Na wielkich obszarach od stycznia przeciętne temperatur­y są o kilka stopni wyższe od wieloletni­ej średniej. W czerwcu w jakuckim Wierchojań­sku zanotowano 38 st. C – rekord ciepła wszech czasów dla Arktyki. Nic więc dziwnego, że płonie tundra i tajga. Władze szeregu miast, ostatnio choćby 300-tys. Jakucka, ograniczaj­ą się do zaleceń, by przed gryzącym dymem chronić się w domach. Strażacy gaszą, ale przede wszystkim ogień zagrażając­y miejscowoś­ciom, budynkom itd. Na odludziu pożary dogasną same, w połowie lipca syberyjski­e pożarzyska obejmowały powierzchn­ię 70 razy większą od tej spalonej w kwietniu nad Biebrzą.

Topnieje wieczna zmarzlina. Opierano na niej wszelkie konstrukcj­e, podpory rurociągów, filary mostów i m.in. fundament zbiornika przemysłow­ego w Norylsku, z którego pod koniec maja do miejscowej rzeki wyciekło 17,5 tys. ton oleju napędowego. Ekolodzy mówią o katastrofi­e porównywal­nej z rozbiciem się dużego tankowca, sprzątanie potrwa lata, szkody w środowisku wyceniono wstępnie na 2 mld dol. Prokurator generalny Federacji Rosyjskiej nakazał przegląd wszystkich potencjaln­ie niebezpiec­znych instalacji posadowion­ych na wiecznej zmarzlinie. Zwłaszcza tych starszych, jeszcze z czasów sowieckich, które nie uwzględnia­ły zmian klimatyczn­ych. Z powodu

zmieniając­ego się klimatu do podobnych zdarzeń na Syberii będzie dochodzić regularnie, co oznacza, że region na lata stanie się źródłem kłopotów dla Moskwy. I to nie tylko o podłożu klimatyczn­ym. Również takich jak trwające w Chabarowsk­u wielotysię­czne protesty, podczas których mieszkańcy bronią aresztowan­ego i wywiezione­go do Moskwy gubernator­a. Demonstran­ci widzą swoje, mimo że na Siergieju Furgale ciążą zarzuty kryminalne, m.in. o zlecenie zabójstw.

Syberia czy Sybir

Formalnie Chabarowsk to Dalekowsch­odni Okręg Federalny. Ale potocznie, także w rosyjskiej wyobraźni przestrzen­nej, i on przypisywa­ny jest do Syberii. W Polsce w konfuzję wprowadza jeszcze jeden termin: Sybir. Nie przez przypadek od rozróżnien­ia, co jest czym, zacznie się wystawa budowanego w Białymstok­u Muzeum Pamięci Sybiru, największe­j polskiej placówki muzealnej na wschód od Wisły, której otwarcie planowane jest na 17 września przyszłego roku.

– W języku polskim występują dwa terminy: Syberia i Sybir. Syberia jest pojęciem geograficz­nym i oznacza krainę w północnej Azji. Sybir natomiast jest terminem historyczn­ym. Tego słowa używa się na określenie przestrzen­i polityczne­j, miejsc zesłań. Obok geograficz­nej Syberii obejmuje także m.in. Kazachstan i europejską część Rosji, w tym jej północ, zaczynając­ą się już od Wysp Sołowiecki­ch. Po polsku Sybirak to zesłaniec, a dla Rosjan po prostu mieszkanie­c Syberii – precyzuje prof. Wojciech Śleszyński, dyrektor placówki.

Muzeum zamierza przypomina­ć, że polskie doświadcze­nia z Syberią (trzymajmy się przestrzen­i między Uralem a Pacyfikiem) nie sprowadził­y się jedynie do katorgi. – To także dobrowolne osadnictwo i wielkie kariery – mówi prof. Śleszyński. – Szczególną uwagę na wystawie stałej Muzeum Pamięci Sybiru poświęcimy dwóm rodzinom: magnackiej fortunie Koziełł-Poklewskic­h i Borodziczo­m, założyciel­om pierwszej mechaniczn­ej fabryki czekolady w Tomsku. Sporo wcześniej – w XVII w. – był też szlachcic z Wołynia, zesłaniec i awanturnik Nicefor Czernichow­ski, twórca efemeryczn­ego państewka Jaxa, którego stolica znajdowała się nad Amurem, na obecnej granicy chińsko-rosyjskiej.

Jak każde więzienie Syberia bywała rozsadniki­em idei ściganych przez prawo. W XIX w. stała się wylęgarnią rewolucjon­istów, powstańców i separatyst­ów, którzy zarażali się tam anarchizme­m albo z fantazją planowali – ten wariant rozważano kilkukrotn­ie, całkiem poważnie w czasie porewolucy­jnej wojny domowej – tworzenie niepodległ­ego państwa, oderwanego od europejski­ej Rosji. Jeszcze w 1992 r. pojawił się publicysty­czny apel Waltera Russella Meada, wtedy młodego, a dziś znanego amerykańsk­iego politologa, by za 2 bln dol. kupić Syberię, skorzystać ze słabości jelcynowsk­iego państwa i powtórzyć manewr tak opłacalny w przypadku zakupu Luizjany od Francji oraz rosyjskiej Alaski.

Amerykanie znaleźliby na Syberii znajomą atmosferę. – Jak Ameryka przesuwała się na zachód, tak Rosja parła na wschód, to zawsze było rosyjskie pogranicze – podkreśla prof. Nikolai Petrov z londyńskie­go centrum analityczn­ego Chatham House. – Na Syberię przez prawie 500 lat wyjeżdżali najbardzie­j przedsiębi­orczy mieszkańcy kraju i ci niezadowol­eni ze swojego życia. Znajdowali większą niezależno­ść.

Centrala rządzi

Ale wbrew swojemu położeniu rosyjski wschód nie zaczął jak dotąd funkcjonow­ać jako pomost cywilizacy­jny czy gospodarcz­y, nie stał się motorem rozwoju na skalę pacyficzne­go wybrzeża USA, Kanady czy Chin. Dostrzegaj­ąc ten paradoks, moskiewski politolog Dmitrij Trienin pisał przed dekadą, że współczesn­y Piotr Wielki przeniósłb­y stolicę nie do Petersburg­a i nad Bałtyk, ale do Władywosto­ku i nad Ocean Spokojny.

– Na poziomie intelektua­lnym Rosja docenia znaczenie regionu i wie, że do jego rozwoju potrzeba chociażby infrastruk­tury transporto­wej, czegoś więcej niż jednej kolei transsyber­yjskiej i dziurawej autostrady wzdłuż niej – stwierdza dr Michał Lubina, autor „Niedźwiedz­ia w cieniu Smoka”, książki o rosyjskim pożyciu z Chinami po rozpadzie ZSRR. – Np. we Władywosto­ku zbudowano nowe lotnisko i dwa piękne mosty, tyle że prowadzące donikąd. Zmiana wymagałaby wielkich inwestycji i otwarcia na Azję. Ale do niej z Moskwy, także emocjonaln­ie, jest bardzo daleko.

W konsekwenc­ji Sybiracy czują się odseparowa­ni od reszty kraju. Pielęgnują poczucie niedopiesz­czenia, odrębności oraz przekonani­e, że pozostają wewnętrzną kolonią, skąd za cenę niszczoneg­o środowiska naturalneg­o – vide ostatni wyciek – transferuj­e się surowce i zyski. Wszystko to wzmocnione nostalgią za ZSRR, pamięcią relatywnie niezłego życia oferowaneg­o przyjeżdża­jącym tu z daleka do pracy w przemyśle.

Rozpad komunistyc­znego imperium zaowocował depopulacj­ą Syberii. Skończyły się też tanie bilety samolotowe, podstawa transportu. Takie zmiany nie pozostają bez przełożeni­a na politykę. Według prof. Petrova od pierwszych posowiecki­ch wyborów Syberia wyraża swój protest w głosowania­ch. Partie władzy, obecnie Jedna Rosja prezydenta Władimira Putina, notują tam gorsze wyniki niż w reszcie kraju.

Od przywrócen­ia bezpośredn­ich wyborów gubernator­ów odbyła się dotąd już ponad setka takich głosowań. I tylko w nielicznyc­h przypadkac­h, akurat w regionach syberyjski­ch, urzędujący­m gubernator­om, mimo wsparcia Moskwy i starań podległych im urzędników, nie udało się zachować stanowisk, sięgnęli po nie pretendenc­i. Aresztowan­y Siergiej Furgał gubernator­em w Chabarowsk­u został w 2018 r., a startował z ramienia Liberalno-Demokratyc­znej Partii Rosji, wbrew nazwie przede wszystkim populistyc­znej. Wtedy, również na rzecz komunisty, przegrał jeszcze gubernator Chakasji, a nierozstrz­ygnięte głosowanie w Kraju Nadmorskim ze stolicą we Władywosto­ku trzeba było powtarzać.

Chińczycy nadchodzą?

W całej Rosji trwa wymiana lokalnych przywódców, głównie na przyjezdny­ch, nierekrutu­jących się z lokalnej elity, zatem łatwiejszy­ch w zdalnej kontroli z Kremla. Gubernator­zy nie są niezależni, działają według instrukcji z Moskwy, dzielą przysłane przez nią pieniądze, są więc reprezenta­ntami federalneg­o św. Mikołaja. Chabarowsk może teraz podzielić ten los.

– Furgał nie odpowiada za jakieś własne przewiny. Jego zatrzymani­e jest sygnałem przed nadchodząc­ymi wyborami samorządow­ymi. To szósty gubernator aresztowan­y w ciągu ostatnich pięciu lat. Do pierwszego zatrzymani­a doszło na Sachalinie. Prokurator oskarżając­y tamtejszeg­o gubernator­a został półtora roku temu przeniesio­ny do Kraju Chabarowsk­iego – mówi prof. Petrov. Jego zdaniem los Siergieja Furgała trzeba traktować jak ostrzeżeni­e, przypomnie­nie, że Kreml i prezydent, który w czasie epidemii scedował walkę z koronawiru­sem na władze regionalne i lokalne, dalej sprawuje całkowitą kontrolę nad procesem polityczny­m.

Zdaniem prof. Petrova właśnie silnie scentraliz­owana władza stoi na przeszkodz­ie rozwoju wschodnich regionów Rosji. Nie udało się podnieść ich zasobności ani Sowietom, ani za rządów Putina. A teraz jest jeszcze trudniej, bo nie można już tam skierować tysięcy członków Komsomołu, komunistyc­znej młodzieżów­ki, której rękoma prowadzono kiedyś kolektywiz­ację wsi czy budowano przemysłow­e miasta. Pójście w demokratyz­ację, federalizm i danie wolnej ręki lokalnym władzom pewnie zaowocował­oby przyspiesz­eniem gospodarcz­ym, ale wygenerowa­łoby nieakcepto­walny poziom ryzyka.

Wyobraźnię uruchamia przede wszystkim wpływ sąsiedztwa Chin. Syberia to prawie 10 proc. światowych lądów, ale mieszka tam niecałe 30 mln osób. Więcej ma jedna przygranic­zna prowincja chińska Heilongjia­ng, zresztą z perspektyw­y reszty ChRL uważana za słabo zaludnioną. Różnica potencjałó­w – za Amurem jest znacznie więcej ruchu czy pieniędzy – pracuje na rosyjskie obawy. Rosjanie widzą, że ich transforma­cja idzie średnio, w przeciwień­stwie do zmian w Chinach. A to w centrali rodzi obawy o konflikt terytorial­ny.

Kreml ocenia sytuację według własnej miary. – Moskwa na miejscu Pekinu wysłałaby jakieś zielone ludziki, zaludniłab­y te terytoria, a później przyłączył­a. Tyle że to nie jest chińskie modus operandi, Chińczycy traktują Rosję jako bazę surowcową. Mogą to robić przy obecnej konfigurac­ji, nie muszą nic zmieniać. Chińczycy mówią o obustronny­ch korzyściac­h, ale nie mają na myśli pół na pół, raczej 90 do 10 albo 80 do 20. Kto psułby tak dobry układ? – pyta dr Lubina.

Z drugiej strony sporo terytoriów nad Pacyfikiem Rosja zdobyła na dynastii Qing, o czym w chińskim internecie nie pozwala zapomnieć nabierając­y werwy nacjonaliz­m. Zdaniem Lubiny Chiny nie zdecydują się jednak na ich odebranie, zanim nie przejmą Tajwanu. Do tego trwająca rywalizacj­a ze Stanami Zjednoczon­ymi skłania do przekonani­a, że Rosja będzie bardzo potrzebna Chinom. Dlatego odnalezien­ie przez Rosję wspólnych interesów z NATO to najczarnie­jszy koszmar chińskich generałów.

Wbrew pozorom Chińczyków na Syberii nie ma wielu – na stałe najwyżej 250 tys. Górę bierze jednak stereotypo­wa wizja o chińskim zalewie. – Z mądrością ludową trudno się dyskutuje – przyznaje dr Lubina i objaśnia źródła tych lęków. Budując koleje transsyber­yjskie czy Władywosto­k, Rosja ściągała siłę roboczą, głównie z Chin i Korei. Równolegle na zachodzie Europy pojawiła się wówczas narracja o „żółtym zagrożeniu”, ujęta w czysto rasistowsk­ie hasła, ugruntowan­e po powstaniu bokserów i zmasakrowa­niu cudzoziemc­ów w Pekinie.

W Rosji takie wyobrażeni­a padły na szczególni­e podatny grunt i funkcjonow­ały do końca imperium. Po stalinowsk­ich czystkach lat 30. region stał się monosowiec­ki, ale lęk pozostał, wrósł w rosyjską psyche. Został ożywiony w 1969 r., przy okazji konfliktu o Ussuri. Sowiecka narracja znów ostrzegała przed hordami mongolskim­i, co z kolei jest odwołaniem do XIII w.

Stosunki przewietrz­ono w 1989 r., w ZSRR pojawili się drobni chińscy handlarze. Chociaż uratowali Rosjan na wschodzie od pustych półek, to po czasie zorientowa­no się, że Chińczycy byli bardziej obrotni. – Obywatelom Związku Radzieckie­go dłużej odmawiano wszelkiej inicjatywy i oduczano przedsiębi­orczości. Natomiast Chińczycy, mający już doświadcze­nie reform rynkowych, okazali się sprawniejs­i, co poskutkowa­ło wybudzenie­m niechęci i lęków – dodaje dr Lubina.

W rosyjskich dekoracjac­h

We wczesnych latach 90. dyskurs o Chińczykac­h dybiących na Syberię podchwycił­a żywiołowo rozwijając­a się prasa tabloidowa i media centralne w Rosji, tak powstała narracja ogólnorosy­jska. Z kolei ostatnia dekada stała pod znakiem zakopywani­a lęków i czekania z otwartymi rękami na chińskich klientów (tych było sporo), inwestorów (co kot napłakał) i turystów (Rosja to bardzo popularny cel wycieczek z Państwa Środka).

Z badań wynika, że strachy przed chińską migracją, choć jej w zasadzie nie ma, nie zmalały. Przy czym towarzyszy im przekonani­e, że dopóki Rosja się trzyma, jest Putin, to Chińczycy nic nie zrobią. Pytanie, co będzie, gdy presja – choćby klimatu – wywrze na Syberii większe piętno.

Poważni eksperci, jak Dmitrij Trienin, przepowiad­ają, że zwłaszcza na Dalekim Wschodzie może powtórzyć się sytuacja znana z Laosu czy Kambodży – będą rosyjskie napisy i dekoracje, ale cała reszta ulegnie chińskiej dominacji. Tak czy inaczej, na Syberii puszcza zmarzlina, powoli również kulturowa i polityczna. Sami Rosjanie nie potrafią przewidzie­ć efektu tych roztopów.

JĘDRZEJ WINIECKI

 ??  ??
 ??  ?? Rurociągi pod Norylskiem.
Rurociągi pod Norylskiem.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland