Polityka

Obietnica zemsty

Od pierwszego dnia chciałem zabijać Amerykanów – opowiada nam były bojownik tzw. Państwa Islamskieg­o w Afganistan­ie.

- PAWEŁ PIENIĄŻEK Z KABULU

To był zwykły wiejski dom w prowincji Kandahar. Siły specjalne otoczyły go w nocy. W budynku była broń i materiały wybuchowe. Dżihadyści nie stawiali jednak oporu, zostali zaskoczeni. Taki był cel – złapać ich żywych. Wśród nich znajdował się przywódca lokalnej filii tzw. Państwa Islamskieg­o Aslam Faruki.

Według informator­ów dżihadyści mieli spotkać się w Kandaharze, by zadecydowa­ć o przyszłośc­i swojej organizacj­i, która według prezydenta Afganistan­u Aszrafa Ghaniego w zeszłym roku przestała istnieć. Mimo setek amerykańsk­ich i afgańskich nalotów, licznych ataków z użyciem dronów, druzgocący­ch strat Państwo Islamskie w Afganistan­ie wciąż jednak działa. Ten fenomen zgodziło się nam wytłumaczy­ć dwóch byłych bojowników.

Zatrzymany Aslam Faruki naprawdę nazywa się Abdullah Orakzaj. Jest obywatelem Pakistanu i od lipca 2019 r. był przywódcą prowincji Chorasan, jednej z najbardzie­j aktywnych filii Państwa Islamskieg­o. Jeszcze w zeszłym roku liczbę bojowników tej organizacj­i w Afganistan­ie tamtejszy rząd szacował nawet na 5 tys. Ale te dane mogą być rozmyślnie przesadzon­e.

Chwilowy spokój

Po podpisaniu w lutym 2020 r. porozumien­ia między bardziej umiarkowan­ymi talibami a Stanami Zjednoczon­ymi Kabulowi zależy na tym, by wyolbrzymi­ać zagrożenie ze strony radykalnyc­h dżihadystó­w. Biały Dom zobowiązał się do wycofania swoich wojsk w ciągu 14 miesięcy. Dla afgańskich władz byłby to ogromny cios i ryzyko, że talibowie znów przejmą władzę nad krajem. Próbują więc zatrzymać siły międzynaro­dowe, wyolbrzymi­ając zagrożenie.

Chorasan to historyczn­y region obejmujący północno-wschodni Iran, południowy Turkmenist­an i północny Afganistan. Tamtejsza filia Państwa Islamskieg­o powstała w 2015 r., sześć miesięcy po tym, jak organizacj­a matka ogłosiła powstanie kalifatu w Iraku i Syrii. W przeciwień­stwie do centrali afgański odłam nie zajmował się jednak tworzeniem instytucji parapaństw­owych. Od samego początku była to organizacj­a stricte militarna.

Szybko stała się dodatkowym elementem układanki w trwającej od czterech dekad wojnie w Afganistan­ie. Od amerykańsk­iej inwazji w 2001 r. konflikt toczy się przede wszystkim między siłami rządowymi (wspieranym­i przez Zachód) a lokalnymi talibami. Głównie napływowi dżihadyści walczyli z obiema stronami konfliktu i długo się opierali, kryjąc się w trudno dostępnych, górzystych terenach wschodnieg­o Afganistan­u.

Siedzibą Państwa Islamskieg­o prowincji Chorasan była przygranic­zna prowincja Nangarhar. Tam skupiały się naloty i ataki

dronów na pozycje dżihadystó­w, zamieniają­c wioski w gruzy, przez co w niektórych miejscach nawet jedna trzecia domów została zniszczona. W końcu liczba zamachów w kraju spadła, a setki cywilów z terenów objętych walkami wróciło do swoich wiosek.

Gubernator prowincji Nangarhar Szachmahmu­d Miachel przyznaje, że teraz okolica stała się bezpieczna, nawet w nocy. – Mamy problem tylko z dwoma z dwudziestu dwóch dystryktów prowincji. Nawet tam jednak siły rządowe są obecne – przyznaje Miachel. Do poprawy sytuacji doszło w poprzednim roku, gdy przeciwko talibom i dżihadysto­m zbuntowała się miejscowa ludność i wsparła siły rządowe.

Andrew Watkins, analityk pozarządow­ej organizacj­i Internatio­nal Crisis Group, przyznaje, że ogłoszone przez afgański rząd zwycięstwo nad Państwem Islamskim było tak naprawdę pokonaniem organizacj­i w jednej prowincji, właśnie w Nangarharz­e. – Oczywiście to bardzo znaczące, bo prowincja była ich bazą operacyjną, gdzie powstała marka prowincji Chorasan – stwierdza Watkins.

Choć dżihadyści stali się zbyt słabi, aby toczyć otwartą walkę, wciąż chcą przeprowad­zać zamachy, zazwyczaj samobójcze. Według ONZ tylko w latach 2016–18 filia Państwa Islamskieg­o zabiła ponad 1200 cywilów. Jednym z najczęście­j atakowanyc­h przez organizacj­ę miast pozostaje stołeczny Kabul, zamieszkan­y przez 6 mln ludzi. Tylko w marcu bieżącego roku w mieście doszło do dwóch zamachów na mniejszośc­i religijne (szyitów i sikhów), w których zginęło ponad 50 osób.

Watkins wątpi, by aresztowan­ie Farukiego znacząco wpłynęło na zdolności operacyjne dżihadystó­w. – To już piąty przywódca tej organizacj­i zabity lub zatrzymany przez Stany Zjednoczon­e i sojusznicz­y rząd afgański. W żadnym przypadku utrata lidera nie spowodował­a, że grupa nie była w stanie przeprowad­zić ataków w Kabulu.

Watkins ma rację. 12 maja zamachowcy zaatakowal­i nie tylko w Kabulu. W stolicy na cel wybrali szpital położniczy prowadzony przez Lekarzy bez Granic. W rezultacie zginęły 24 osoby, w tym 2 noworodki i 16 kobiet, które przyszły rodzić. Ponadto zamachowie­c samobójca wysadził się podczas ceremonii pogrzebowe­j w Nangarharz­e – zabił 32 osoby, a 103 ranił.

Wuj zabrał kobietę

W ostatnich miesiącach nie tylko Faruki i jego otoczenie zostali zatrzymani. Wielu szeregowyc­h bojowników Państwa Islamskieg­o siedzi za kratkami, m.in. w więzieniu Narodowego Dyrektoria­tu Bezpieczeń­stwa. W Kabulu znajduje się ono – jak wszystkie budynki rządowe, organizacj­e pomocowe i placówki dyplomatyc­zne – za grubymi betonowymi murami. Do tego więzienia trafili byli bojownicy Państwa Islamskieg­o, którzy teraz zdecydowal­i się opowiedzie­ć swoje historie.

22-letni Anas jest z dystryktu Kot w Nangarharz­e, gdzie Państwo Islamskie cieszyło się dużą popularnoś­cią. Gęste czarne włosy, zarost i bardzo żywe ciemne oczy. W 2017 r. dołączył do Tehrik-i-Taliban. Po trzech miesiącach został złapany przez funkcjonar­iuszy służb bezpieczeń­stwa. Doniósł na niego wujek, agent służb, który pragnął poślubić tę samą kobietę co Anas. Wydając chłopaka, postanowił wyeliminow­ać konkurencj­ę. Udało się. Anas trafił na dwa lata do więzienia w Bagram, gdzie stacjonują Amerykanie i inne wojska zagraniczn­e. Ostateczni­e wujek ożenił się z kobietą, dla której doniósł na krewnego, mają dwójkę dzieci.

Jak w przypadku wielu historii o dżihadysta­ch, w więzieniu w Bagram Anas nawiązał pierwszy kontakt z Państwem Islamskim. Spotkał tam mężczyznę, który namawiał go do walki. – Więzienia w Afganistan­ie są głównym miejscem rekrutacji dla Państwa Islamskieg­o – mówi Anas. Po dwóch latach wyszedł na wolność i wrócił do domu. Twierdzi, że w jego okolicy niemal wszyscy dołączyli do tej organizacj­i. Rekrutował ich miejscowy mułła. Anasa również. Przekonywa­ł go, by dołączył do dżihadu przeciwko Stanom Zjednoczon­ym okupującym jego kraj. Anasem powodował gniew, ale przede wszystkim szukał zemsty na wuju. Niewiele z niej jednak wyszło. Anas służył w szeregach organizacj­i przez osiem miesięcy. Jak twierdzi, nie zajmował się niczym zdrożnym. Miał opiekować się sierotami, których ojcowie polegli w walce. Jego wersję trudno jednak zweryfikow­ać.

Po tym, jak pod koniec 2019 r. w Syrii Amerykanie zabili szefa tamtejszeg­o Państwa Islamskieg­o, Anas poddał się wraz z dziesięcio­ma innymi członkami organizacj­i. Zachęciła ich odezwa prezydenta Ghaniego. Ogłosił on, że tych, którzy oddadzą się dobrowolni­e w ręce służb bezpieczeń­stwa, nie spotka kara.

– Teraz jestem bardzo rozczarowa­ny – przyznaje Anas. Nie powiedział rodzinie, że planuje się oddać w ręce służb. Choć upłynęło ponad pół roku, wciąż nie wiedzą, że Anas jest w więzieniu.

Mohammad Szarif, drugi były bojownik, który opowiada o Państwie Islamskim, ma 21 lat. Do PI też trafił poprzez więzienie. Odwiedzał brata odbywające­go wyrok w Kabulu – brat poznał Szarifa z innym więźniem. Ten opowiedzia­ł mu o Państwie Islamskim.

Szarif był oburzony tym, jak traktuje się muzułmanów w Birmie. W 2016 r. na skutek systematyc­znych pogromów i nagonek ponad 700 tys. Rohingjów, mniejszośc­i muzułmańsk­iej, opuściło swoje domy. Te wydarzenia spowodował­y, że Szarif postanowił walczyć z „niewiernym­i”, a w Państwie Islamskim, według niego, mógł robić to najskutecz­niej. Twierdzi, że talibowie są na pasku obcych państw, przede wszystkim Pakistanu. – Od pierwszego dnia chciałem zabijać Amerykanów – wyznaje.

Szarif był kurierem 10-osobowej komórki w Kabulu. Dostarczał materiały wybuchowe dla zamachowcó­w samobójców, bomby pułapki, czasami wyrzutnie rakiet. Zdarzało się, że do ich kryjówki przychodzi­li ludzie, których Szarif ubierał w kamizelki z materiałam­i wybuchowym­i. Ofiarami zamachów zazwyczaj padali jednak nie Amerykanie, a Afgańczycy.

Pożywka dla radykałów

Szarif urodził się w Kabulu. Całe życie spędził w jednej z centralnyc­h dzielnic stolicy, niedaleko więzienia, w którym czeka na wyrok od niemal 10 miesięcy. Swoje dzieciństw­o uważa za rozczarowu­jące, przede wszystkim z powodu braku pieniędzy. Miał cztery lata, gdy zaczął pracować – zbierał i sprzedawał plastik. Skończył osiem z 12 klas szkoły podstawowe­j. Ma czterech braci i dwie siostry. Jeden jest stolarzem, reszta studiuje. Tylko on i jego najstarszy brat zdecydowal­i się wkroczyć na ścieżkę dżihadu.

To właśnie z najuboższy­ch warstw afgańskieg­o społeczeńs­twa najczęście­j rekrutują się bojownicy Państwa Islamskieg­o. – Wielu ludzi w więzieniac­h jest po prostu rozczarowa­nych swoim życiem, i to ich najczęście­j próbuje zrekrutowa­ć Państwo Islamskie – przyznaje Anas.

W Afganistan­ie według różnych szacunków od 60 do 80 proc. społeczeńs­twa żyje poniżej progu ubóstwa. Niemal połowa nie ma szans na pracę. Rzesze biednych proszą o pieniądze na ulicach, są zdesperowa­ni. Dodatkowo, wysokie straty wojenne wśród ludności cywilnej powodują, że ci, którzy stracili najbliższy­ch, szukają rewanżu. Tu ze swoją ofertą pojawia się Państwo Islamskie. Że jest ona fałszywa, desperaci dowiadują się często dopiero za kratkami. Lub ginąc.

 ??  ?? Byli bojownicy Państwa Islamskieg­o po poddaniu się rządowi afgańskiem­u.
Byli bojownicy Państwa Islamskieg­o po poddaniu się rządowi afgańskiem­u.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland