Okabżedtnąireęmkyę…
…wyciągniętą do zgody. W poniedziałek po wyborach, kiedy jeszcze nie przebrzmiały słowa prezydenta i kandydata Andrzeja Dudy, że wyciąga rękę do zgody, niech uścisk dłoni obu kandydatów będzie symbolem zakończenia konfrontacji i tak dalej w tym duchu, „Wiadomości” TVP pokazały, jak sobie tę zgodę wyobrażają. Nadano siedmiominutowy materiał wyrażający zdumienie, że Kancelaria Premiera Morawieckiego wydaje miliony złotych na ogłoszenia i reklamy w „antyrządowych mediach”. Niecodzienne to zdarzenie (bo na co dzień media wyklęte nie otrzymują ani grosza z kiesy państwowej) zostało już omówione przez Annę Dąbrowską na portalu polityka.pl.
Zdaniem „Wiadomości” TVP „Cała kampania wyborcza to w wykonaniu tych mediów nieustanny i zmasowany atak na prezydenta, rząd, ministrów, PiS, Jarosława Kaczyńskiego i całą Zjednoczoną Prawicę. Mimo to jest wsparcie dla tych mediów ze strony Kancelarii Premiera, Polskiego Funduszu Rozwoju, Banku PKO BP, PZU, PKP, Funduszu Sprawiedliwości oraz innych spółek Skarbu Państwa”.
„Tygodnik POLITYKA, który w prześmiewczy i karykaturalny sposób przedstawia polityków PiS i jawnie promuje Trzaskowskiego, w ostatnich miesiącach zamieścił co najmniej siedem całostronicowych reklam z logo KPRM”. POLITYKA przez wiele tygodni obok reklam rządowej Tarczy Antykryzysowej zamieszczała teksty „w brutalny sposób atakujące prezesa”. „Dziwi nas [tzn. „Wiadomości” TVP] to, że na tej samej kartce papieru, na której depcze się i skacze po bólu wielu Polaków przeżywających tragedię smoleńską, na jej odwrocie za setki tysięcy złotych publicznych pieniędzy widnieje reklama Tarczy Antykryzysowej” – mówi autor. Wtóruje mu inny pracownik TVP, Jacek Łęski: „…finansowanie ze środków publicznych tych mediów, które są radykalnie antyrządowe, (…) jest czymś zupełnie niepojętym. To jest absolutnie działanie na szkodę własnego obozu politycznego”. (Na marginesie: od kiedy media nie mają prawa naśmiewać się i karykaturować polityków? A czymże zajmuje się TVP? Czy mamy już czasy Putina?).
Kuriozalny materiał TVP zawiera dwa elementy – atak na premiera Morawieckiego, fragment jakiejś walki pod dywanem, która mnie nie wzrusza, bo obaj prezesi, TVP i Rady Ministrów, to ten sam sort. Ale jest także atak na POLITYKĘ i inne niezależne media, który pokazuje, co władza myśli o mediach. Doktryna jest prosta: media antyrządowe, opozycyjne, krytyczne nie mogą otrzymywać państwowych ogłoszeń. Należy je wziąć głodem. To nie jest ich państwo, ich budżet, ich sprawa. Ci, którym się nie podoba – niech wyżywią się sami. Nie można bezkarnie „atakować” prezesa ani „skakać po bólu”.
Siedząc na kopcu usypanym z dwóch miliardów złotych, TVP oburza się, że parę groszy z kampanii rządowej kapnęło do mediów wyklętych, w tym do „Rzeczpospolitej”. Ale czy czytelnicy POLITYKI i innych czasopism nie mają być poinformowani o Tarczach? Czy Tarcze są tylko dla swoich? Czy osoby prowadzące działalność gospodarczą, które – o zgrozo! – czytają gazety wyklęte, nie mają prawa tą drogą dowiedzieć się i wystąpić o państwowe wsparcie w dobie kryzysu i pandemii? Święte oburzenie TVP płynie stąd, że zamieszczenie ogłoszeń we „wrogich mediach” stanowi odstępstwo od żelaznej reguły TKM: wszystko dla swoich, a obcym – figa. Od chwili objęcia władzy w 2015 r. koalicja rządząca stara się zdusić media niezależne, które są im solą w oku. Jedną z pierwszych decyzji (później odwołanych) Ministerstwa Sprawiedliwości był zakaz prenumeraty przez sądy trefnych gazet i czasopism, podobną politykę było widać na pokładach samolotów Lot.
Podczas kiedy media wyklęte mają przymierać głodem, władze tuczą swoich klakierów (TVP) jak gęsi na foie gras. Zapraszam do bieżącego numeru tygodnika „Sieci” (29/20). Znajdujemy tam następujące całostronicowe ogłoszenia: Orlen – wspieramy Polskę, Tauron – zielony zwrot Taurona, Lotos – tankujemy hot dogi, PGNiG – Jesteśmy blisko Ciebie..., PZU – Możesz na nas polegać. Nie liczę czwartej okładki – Tokio 2020, sponsorzy polskiej reprezentacji – Orlen, Lotto, Enea i inni. Konia z rzędem, a właściwie konia z rządem, każdemu, kto znajdzie inny tygodnik, równie grubo posmarowany pieniędzmi podatników. Nawet pismo „Do Rzeczy”, z tylko jedną okładką wykupioną przez Lotos (tankujemy hot dogi), wygląda przy tym ubogo. I tak już jest od pięciu lat.
Rzecznik rządu Piotr Müller, zapytany w portalu braci Karnowskich o materiał TVP, bronił się następująco: „Faktycznie w ramach działań antycovidowych, w ramach działań informacyjnych dotyczących epidemii, robiliśmy cały cykl komunikacji do obywateli, chociażby w zakresie zasłaniania ust i nosa, w zakresie zasad epidemicznych, dezynfekcji, nowych regulacji, które wprowadzaliśmy często, co kilka dni, czy to limitów miejsc, czy zakazu wejścia. To nie powinno być przedmiotem zarzutu, co do wspierania danych mediów, tylko to miało typowy charakter informacyjny w trudnym czasie epidemii”. – Te działania w zasadzie już się skończyły – uspokaja rzecznik.
Panie Rzeczniku, proszę się nie bać, nie tłumaczyć, nie kręcić, tylko odpowiedzieć wprost: Czy czytelnicy i reklamodawcy POLITYKI mają prawo dowiedzieć się od rządu o zasadach zasłaniania ust i nosa?
Jakie jest kryterium finansowania prorządowych mediów za pośrednictwem spółek Skarbu Państwa i innych instytucji? Może jest to kryterium ekonomiczne, czyli koszt dotarcia z reklamą do każdego widza – słuchacza – czytelnika? Może chodzi o odpowiedni „target”, czyli o dotarcie do wąskiej, ale wpływowej grupy odbiorców czasopisma? Może wreszcie chodzi o to, co każdy wie – o pokrewieństwo polityczne, o to, by dać zarobić swoim i kupować ich lojalność w kolejnych wyborach. „Zasada jest prosta: pieniądze mają iść tam, gdzie dobrze i tylko dobrze mówi się o władzy – pisze Anna Dąbrowska. – To dlatego TVP dostała w tym roku dwa miliardy złotych na partyjną propagandę. I dlatego pracującym w TVP trudno pojąć, dlaczego KPRM umieściła reklamy w mediach, które patrzą władzy na ręce”.
Obetniemy każdą rękę… Z tym że w 1956 r. groził Cyrankiewicz, dzisiaj grożą Morawieckiemu.